SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dziennikarze i politycy razem na balu. Niestosowne kolegowanie się?

Nie można jednocześnie być twórcą i tworzywem, brak polityków z pewnością szybko udałoby się zrównoważyć obecnością innych dziennikarzy. Ale z drugiej strony - charytatywna idea wydarzenia jest ważniejsza niż dobór gości - obecność polityków i przedstawicieli biznesu na balu dziennikarzy komentują eksperci.

Tydzień temu w Auli Politechniki Warszawskiej odbył się XVII Charytatywny Bal Dziennikarzy. W wydarzeniu wzięło udział ponad 900 osób, a zebrano ponad 250 tys. zł - dzień na nartach z prezydentem Andrzejem Dudą został wylicytowany za 100 tys. zł.

Na Balu pojawili się politycy oraz biznesmeni. Nie wszystkim przedstawicielom branży podobało się, że na jednej imprezie dziennikarze bawili się z politykami. Zwolennicy przyjętej formy przekonują, że ważny jest charytatywny charakter imprezy, a w poprzednich latach na Balu również pojawiali się politycy.

- Szczytna idea i charytatywny cel przyciągają różne środowiska. Nie rozumiem zarzutów pod adresem Charytatywnego Balu Dziennikarzy dotyczących obecności przedstawicieli świata polityki na imprezie. Podnoszący je dziennikarze, komentatorzy i publicyści mają masę okazji by spotykać się z politykami i nie chodzi tylko o konferencje prasowe czy oficjalne uroczystości państwowe. Jeżeli ktoś się obawia, że wspólny taniec dziennikarzy i polityków sprawi, że dziennikarz będzie chodził na pasku polityka to mu się szczerze dziwię - wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl Mateusz Hładki, prezes Fundacji Charytatywny Bal Dziennikarzy.

>>> XVII Charytatywny Bal Dziennikarzy

Z uczestników Balu zakpił obecny w Auli Politechniki Warszawskiej Matthew Tyrmand, syn polskiego pisarza Leopolda Tyrmanda, który wrzucał na Twitter wykonane przez siebie selfie, na których pozował z dziennikarzami i politykami, m.in. z Moniką Olejnik, Piotrem Kraśką czy Hanną Gronkiewicz-Waltz. Fotografie podpisywał w niewybredny sposób, wywołując w ten sposób falę kpin z imprezy.

Dziennikarz Polsat News Marek Kacprzak jest zdania, że politycy nie powinni uczestniczyć w balu przeznaczonym dla dziennikarzy. Wynika to z jego podejścia do relacji z politykami.

- Uważam za niestosowne kolegowanie się, przyjaźnienie i utrzymywanie poza zawodowych relacji na linii dziennikarz - polityk - uważa Marek Kacprzak. - Jak wielokrotnie zapewniałem, nie znam się z żadnym czynnym politykiem na „Ty”. Dlatego dopóki politycy będą zapraszani na bal dziennikarzy, ja nie będę się tam pojawiał. Podobnie jak nie umawiam się z politykami na nieformalne spotkania w pubie, czy na niedzielne obiady u kogoś w domu. To są i powinny być dwa światy. Nie przekonują mnie argumenty, bo gdzieś tak jest... W kraju, gdzie nawet politycy decydują o tym, kto może pracować w mediach, a kto nie, tym bardziej takie "spoufalanie" w moim odczuciu nie powinno mieć miejsca - podkreśla.

Kacprzak zaznacza, że angażuje się w różne akcje charytatywne i społeczne, wie jak trudne jest zbieranie pieniędzy. Jego zdaniem, cel zawsze jest ważny, ale nie mniej ważny jest sposób jego realizacji.

- Nie tylko ja „bojkotuję” taką formę balu. Robi tak wielu innych dziennikarzy. Brak polityków z pewnością szybko udało by się zrównoważyć obecnością innych dziennikarzy. Jestem w stanie się założyć, że wynik finansowy wyszedłby mniej więcej taki sam. Czym innym jest bal charytatywny organizowany przez jakąś organizację, na którym spotkają się politycy i dziennikarze. Mogą wtedy nadal zachować „zawodowe” relacje. W tym wypadku dziennikarze są organizatorami i to oni decydują kogo zapraszają. I nikt nie udaje, że to miejsce na nieformalne wspólne zabawy i wspólne picie - przekonuje Marek Kacprzak. - Uczciwiej będzie jeśli każdy, kto przeszedł z politykiem na „ty”, każdy kto z nim wypił wódkę później w czasie wywiadu też był na „Ty”. Dziennikarzem się jest cały czas. Nie można nim przestać być na czas balu, zwłaszcza jeśli to Bal Dziennikarzy - zaznacza.

Wojciech Krzyżaniak, prowadzący „Program Telewizyjny” w TOK FM uważa, że każda forma fraternizowania się dziennikarzy z politykami jest niedopuszczalna.

- Nie można jednocześnie być twórcą i tworzywem, że pozwolę sobie skorzystać z „Rejsowego” cytatu. Charytatywny charakter imprezy, Balu dziennikarzy w najmniejszym stopniu nie wpływa na moją o nim opinię. Przecież podczas prywatnych spotkań rodzą się sympatie, antypatie i inne „atie”, które w pracy przeszkadzają. Po prostu - podkreśla dziennikarz TOK FM.

Krzyżaniak zastanawia się na tym, jaki Bal Dziennikarzy daje komunikat dla społeczeństwa. - Że to jedna wielka rodzina, która być może na wizji odgrywa różne rozdzierające sceny, ale tak naprawdę grają w jednej wspólnej drużynie, a całe dziennikarstwo polityczne, to jedynie element tej gry. Są setki sposobów na zbieranie pieniędzy w dobrym celu. Oczywiście może temu dobrze służyć również prostytucja, ale czy to jest ta forma najlepsza? No nie. Udział w takim balu od prostytucji oczywiście jest bardzo daleko, ale pewna niestosowność jest oczywista - ocenia Wojciech Krzyżaniak.

Prowadzący „Program Telewizyjny” wskazuje, że w kapitule Balu zasiadają „wyłącznie ludzie zaangażowani w dziennikarstwo polityczne”. - Nie ma tam ludzi od nauki, od kultury, ani nawet od sportu. Może dlatego, że oni po prostu robią swoje. Znane z telewizorów twarze, w pełnym przekonaniu, że tak wypada gibają się i klepią po ramionach - twierdzi Krzyżaniak. - A na koniec słyszę w „Faktach” TVN, że to była impreza, podczas której „spotkały się gwiazdy mediów, polityki i szołbiznesu” - dodaje.

Inne zdanie mają redaktorzy naczelni głównych polskich tabloidów. Sławomir Jastrzębowski z „Super Expressu” stwierdza, że interesy dziennikarzy i polityków czasem się stykają, czasem pokrywają, ale najczęściej są całkowicie rozbieżne.

- Krytykowanie dziennikarzy, że piją, czy bawią się z politykami to jednak dziecinada. Ci politycy są naszymi informatorami, chociaż oczywiście, jak każdy informator mają przy okazji przekazywanych informacji swoje sprawy do załatwienia i o tym należy pamiętać. Bo my nie służymy do załatwiania ich spraw. Trzeba też pamiętać, że dla słabszych psychicznie dziennikarzy wchodzenie w zażyłość z politykiem może okazać się trudne w momencie, w którym trzeba będzie na przykład drastycznie skorygować lub zakończyć karierę takiego polityka. U profesjonalisty wygra obowiązek. a nie krucha więź emocjonalna z balu. Krótko mówiąc, jeżeli można pozyskać na balu dobrego informatora, to można skorzystać - ocenia Sławomir Jastrzębowski.

- Nie martwi mnie to, że dziennikarze bawili się na jednym balu z politykami. Martwi mnie niezdrowy i radykalny podział środowiska dziennikarskiego, który zdaje się coraz bardziej pogłębiać, a który jest konsekwencją jawnego opowiadania się przedstawicieli czwartej władzy po jednej ze stron sporu politycznego. To jest problem, który wymaga dyskursu, a nie bal i jego uczestnicy - wtóruje Robert Feluś, redaktor naczelny „Faktu”.

Z kolei Jadwiga Sztabińska, redaktor naczelna „Dziennika Gazety Prawnej”, która sama nie była na Balu Dziennikarzy, przypomina, że w poprzednich latach na imprezie również pojawiali się czynni i byli politycy oraz przedstawiciele biznesu. - Od wielu lat te trzy światy się tam mieszają. Charytatywna idea, która przyświeca temu wydarzeniu jest ważniejsza niż dobór gości - zauważa szefowa redakcji „DGP”. - Chociaż zawsze przy tego typu imprezach, gdzie ludzie się wspólnie bawią, powstaje dylemat moralny, ponieważ na co dzień pracujemy ze sobą, nie zawsze w zgodzie. Czy to jest w porządku, że razem się bawią i piją alkohol? Nie wiem, ja no to pytanie nie umiem odpowiedzieć - stwierdza Jadwiga Sztabińska.

Do „igrzysk celebrytów” porównuje Bal Dziennikarzy redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota”. - Smutne jest to, że do grona celebrytów ze świata pieśni i tańca dołączają celebryci (albo, ci którzy do tego miana aspirują) ze świata polityki oraz biznesu - ocenia szef redakcji „Rzeczpospolitej”. - Jest w tym gronie też miejsce dla dziennikarzy, choć mam wrażenie, że z roku na rok coraz mniej między nimi prawdziwych wyrobników słowa. Cel charytatywny? Jeśli ktoś ma zapotrzebowanie na filantropię znajdzie sobie inne ścieżki - konkluduje.

Dołącz do dyskusji: Dziennikarze i politycy razem na balu. Niestosowne kolegowanie się?

16 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Yogidługonogi
Znamienne jest, że dopiero w tym roku po raz pierwszy na tym portalu ukazał się tekst krytyczny wobec tej żałosnej imprezy, świadczącej o chorym zblatowaniu środowisk dziennikarzy i polityków. Do tej pory były tylko relacje. Nic dziwnego, że jest jeszcze tylu ludzi, niewidzących w tym nic złego. Ale dobrze, że zaczynamy powoli wychodzić z mafijnego systemu. Czy się komuś podoba, czy nie, idzie dobra zmiana. Idzie naprawdę. (wiadome osoby proszę o korektę:-)))
odpowiedź
User
medialna propaganda,czyli zero pluralizmu-TAK BYŁO
Najbardziej dziennikarze są zaprzyjazieni z Peło i NowoczesnąPeło.....przypadek? :D
odpowiedź
User
anioł
Fraternizowanie? Po co ten eufemizm. Po prostu wspólne picie wódki i ubijanie interesów. W krajach zachodnich - niedopuszczalna forma.
odpowiedź