Gmyz i Lisicki wygrali z Dziedzic. Nie będzie przeprosin ani 500 tys. zł odszkodowania
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Ireny Dziedzic, znanej dziennikarki telewizyjnej w czasach PRL, przeciw Cezaremu Gmyzowi i Pawłowi Lisickiemu (obecnie pracującym w „Do Rzeczy”) za artykuł relacjonujący jej proces lustracyjny.
Powodem pozwu był artykuł Cezarego Gmyza zamieszczony w „Rzeczpospolitej”, w której Gmyz do 2012 roku pracował jako dziennikarz, a Paweł Lisicki do 2011 roku jako redaktor naczelny (obecnie pełnią podobne funkcje w tygodniku „Do Rzeczy”). Tekst opublikowany w listopadzie 2010 roku relacjonował orzeczenie sądu pierwszej instancji w procesie lustracyjnym Ireny Dziedzic stwierdzające, że dziennikarka złożyła nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne: w latach 1958-1966 była tajną i świadomą współpracowniczką Służby Bezpieczeństwa.
Rok później Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok, natomiast w 2012 roku Sąd Okręgowy w ponownym procesie lustracyjnym uznał oświadczenie Dziedzic za prawdziwe, stwierdzając, że nie ma bezspornych dowodów na podjęcie przez nią świadomej współpracy i przekazywania informacji operacyjnych SB. W 2013 roku takie orzeczenie niejednogłośnie utrzymał Sąd Apelacyjny, a w lutym ub.r. potwierdził je Sąd Najwyższy (przeczytaj więcej na ten temat).
Irena Dziedzic sama poddała się lustracji, po tym jak w 2006 roku „Newsweek” wymienił jej nazwisko wśród dziennikarzy PRL, którzy mieli być tajnymi współpracownikami SB. Po orzeczeniu Sądu Najwyższego sprzed roku dziennikarka zapowiedziała pozwanie tych, którzy „naruszali jej dobra osobiste” w tej sprawie.
Od Cezarego Gmyza i Pawła Lisickiego Irena Dziedzic domagała się za artykuł w „Rzeczpospolitej” przeprosin i 500 tys. zł odszkodowania. Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił jednak pozew, orzekając w miniony piątek, że w tekście nie naruszono jej dóbr osobistych. Dziennikarce nakazano pokryć koszty procesu i pełnomocników pozwanych dziennikarzy.
Kolejny wygrany proces. Dziś sąd I instancji oddalił w całości pozew Ireny Dziedzic przeciw Pawłowi Lisickiemu i mnie. Chciała pół miliona
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) styczeń 30, 2015
Dołącz do dyskusji: Gmyz i Lisicki wygrali z Dziedzic. Nie będzie przeprosin ani 500 tys. zł odszkodowania