Joanna Szczepkowska chce 300 tys. zł od TVN za „manipulacje ws. homolobby”
W tym tygodniu zacznie się proces wytoczony TVN przez Joannę Szczepkowską za komentarze w kanale TVN24 po głośnej wypowiedzi aktorki zinterpretowanej jako krytyka lobby homoseksualnego w środowisku teatralnym. Według Szczepkowskiej te doniesienia były manipulacjami naruszającymi jej dobra osobiste. Domaga się od nadawcy zapłaty 300 tys. zł na rzecz PCK.
Pozew złożony przez Joannę Szczepkowską dotyczy tego, jak felieton aktorki - zamieszczony w marcu ub.r. w serwisie e-teatr.pl w ramach dyskusji o tzw. lobby homoseksualnym w środowisku teatralnym - był relacjonowany na antenie TVN24. Aktorka już jesienią ub.r. zapowiedziała, że poda do sądu Andrzeja Morozowskiego za wypowiedź porównującą jej słowa w tej sprawie do opinii obwiniających Żydów za Holokaust (przeczytaj o tym więcej).
Szczepkowska w pozwie, którego obszerne fragmenty zostały zamieszczone na jej stronie internetowej, odnosi się przede wszystkim do wyemitowanego w TVN24 27 marca ub.r. reportażu „Spór o ‘gejowskie lobby’ w teatrze”, nadal dostępnego w serwisie internetowym stacji. Materiał opisuje m.in. mającą miejsce parę dni wcześniej rozmowę aktorki z Moniką Olejnik w „Kropce nad i”, a zaczyna się komentarzem: „Wiedziała, że takimi słowami wywoła burzę i wywołała”.
Szczepkowska podkreśla w pozwie, że pojawiała się w tamtym czasie w programach telewizyjnych, odpowiadając jedynie na zaproszenia. - W moim postępowaniu dotyczącym tej sprawy nie było żadnych symptomów chęci szokowania, nawoływania do akcji lub wychodzenia przed szereg w sprawie gejowskiego lobby - przekonuje.
Aktorka wytyka też następujące stwierdzenia zawarte w reportażu: „Joanna Szczepkowska zaskoczyła w poniedziałkowej ‘Kropce nad i’ mówiąc, że w jej branży lepiej być gejem, bo to oni dostają teraz rolę”, „Szczepkowska, mocno skonfliktowana z pewnym reżyserem-gejem, twierdzi, że jeśli ktoś nie jest gejem, to nie gra w spektaklach. W jej opinii, homoseksualni reżyserzy wykorzystują młodych aktorów, zaś w teatrach jest mobbing, wszechobecne i wszechmogące homoseksualne lobby”.
Joanna Szczepkowska przekonuje, że w żadnej z jej wypowiedzi czy tekstów nie pojawiły się powyższe słowa. - Podkreślałam zawsze, że jako prezes ZASP w sytuacjach mobbingowych w środowisku, starałam się pomóc w drastycznych sprawach - stwierdza.
Szczepkowskiej nie podoba się również stwierdzenie: „Na aktorkę - za te słowa - spadają gromy. Że przesadziła; że szuka mitycznego lobby; że wini innych za własne niepowodzenia”. - TVN24 nie podaje źródła ani nazwisk osób, które mówią o moich niepowodzeniach. Komentarz ma zasugerować widzom taki stan rzeczy. Sugeruje, a przez to sprowadza powód moich wypowiedzi do osobistych frustracji i złej sytuacji zawodowej, nie równoważąc komentarza informacjami o moich dokonaniach - podkreśla.
Ponadto aktorka jest oburzona porównaniem przez TVN24 jej rzekomej wypowiedzi z głośnym stwierdzeniem Lecha Wałęsy, że homoseksualni posłowie powinni być oddzieleni od innych murem. - Stacja TVN24 bez najmniejszych skrupułów, nie zważając na moje argumenty, powiela publicznie mój fałszywy wizerunek, jako tożsamy z poglądami Lecha Wałęsy, co godzi w moje uczucia, poglądy i funkcjonowanie w społeczeństwie - pisze aktorka. Zaznacza też, że wątki z materiału TVN24 podjęły inne media, powielając jej fałszywy wizerunek stworzony przez kanał.
Szczepkowską bardzo oburzyło stwierdzenie Andrzeja Morozowskiego, który w programie „Jeden na jeden” zestawił przypisywane jej słowa z opiniami obwiniającymi Żydów za Holokaust.
- Ta wypowiedź przywołująca ofiary holokaustu, powielana potem w jeszcze drastyczniejszej formie, jest szczególnym naruszeniem mojej osobistej godności. Po pierwsze, nigdzie w moim tekście nie ma sugestii o tym, że nie lubię homoseksualistów, jest sugestia więzi z nimi od dzieciństwa, nie można więc na podstawie tekstu zaliczać mnie do ludzi „nie lubiących gejów”. Poza tym, a raczej po pierwsze, między określeniem „nie lubią” a masową zbrodnią jest zasadnicza różnica, którą dziennikarze prowadzący program publicystyczny, wpływający na opinię publiczną, z całą pewnością rozumie - ocenia Szczepkowska w pozwie. - Budzenie tego typu skojarzeń jest drastyczną manipulacją, o wiele bardziej dynamiczną niż skojarzenie mojej wypowiedzi z wypowiedzią Lecha Wałęsy. Intencja Andrzeja Morozowskiego jest całkowitym, publicznym przekłamaniem prawdziwej sytuacji - dodaje.
Joanna Szczepkowska tłumaczy, że zdecydowała się pozwać stację, a nie poszczególnych dziennikarzy, ponieważ „nie są to przypadkowo zaistniałe w tym samym czasie opinie poszczególnych osób, ale realizacja linii przyjętej przez pracodawców”. - W marcu 2013 roku Pozwana (czyli stacja TVN - przyp.red.) wyjmując z kontekstu poszczególne zdania moich wypowiedzi, przeinaczając ich treść i sens, i dynamizując pojedyncze zdania jako wiadomość wielkiej wagi, wywołała temat zwany „gorącym”, na który dziennikarze zareagowali zgodnie z zasugerowanym przez stację tematem „walki z homolobby”, który jakoby miał być główną intencją napisanego przeze mnie tekstu - opisuje aktorka w pozwie.
Według Szczepkowskiej doniesienia i komentarze pokazane w TVN24 naruszyły jej godność osobistą, dobra osobiste i publiczną powagę jej nazwiska. Aktorka będzie domagać się za to 300 tys. zł rekompensaty, którą przekaże na rzecz PCK. W pozwie nie ma natomiast żądania publicznych przeprosin ze strony stacji. - Tylko ze względu na to, że czas działa na moją niekorzyść, bo skutki klimatu stworzonego wobec mnie pozostają wciąż aktualne, nie zmieniam treści pozwu i nie dodają żądania tej formy przeprosin - tłumaczy aktorka.
- Spowodowanie klimatu, w którym możliwe jest bezpodstawne umieszczenie mojego nazwiskach w komentarzach programów informacyjnych w kontekście nazizmu, holokaustu czy retoryki antysemickiej, bez równoważącego komentarza, jest naruszeniem mojej godności i powagi nazwiska. Pragnę zwrócić uwagę, że podobne skojarzenia zostaną przy moim nazwisku dożywotnio, a także po mojej śmierci - stwierdza Szczepkowska w pozwie.
O tym, że proces zacznie się w bieżącym tygodniu, Joanna Szczepkowska poinformowała w weekend w swoim felietonie w „Plusie Minusie”, dodatku do „Rzeczpospolitej”. - Przez wiele miesięcy przekopywałam się przez kodeks cywilny, bo w sądzie sama będę bronić swoich praw - zaznaczyła aktorka. - Oskarżam stację o coś, czego nie ma jeszcze w kodeksie prawnym. Oskarżam o naruszenie „powagi nazwiska”. Chcę takie pojęcie dołączyć do listy dóbr osobistych. I będę dowodzić, że każdy, kto żyje poważnie, ma prawo do szanowania powagi nazwiska - uzasadniła.
W weekend nie udało nam się uzyskać komentarza TVN w tej sprawie. Stacja w odpowiedzi na pozew - częściowo zacytowanej na stronie aktorki - podkreśliła, że żaden z wymienionych materiałów z anteny TVN24 nie może zostać uznany za obraźliwy, ponieważ w dużej mierze składały się one z „dokładnie zacytowanych wypowiedzi Powódki”. TVN zaapelował też o obiektywny ogląd tej sprawy. - Przyjęcie obiektywnej koncepcji ma szczególne znaczenie w zakresie obrony takich dóbr jak cześć, prawo do prywatności czy swoboda sumienia, gdzie tylko obiektywna ocena pozwoli oddalić powództwa pieniaczy, ludzi nadwrażliwych na swoim punkcie, którzy najbanalniejszą przykrość czy niedogodność gotowi są odczuwać jako największą udrękę - stwierdził nadawca. Ocenił, że kwota żądana przez Szczepkowską jako rekompensata jest wygórowana.
- Pragnę powiedzieć, że jest to drugi proces w moim życiu, więc trudno mnie nazwać pieniaczem. Gdybym była osobą nadwrażliwą i przeczuloną na swoim punkcie, byłabym w ciągłym kontakcie z sądem i pisałabym wiele pozwów sądowych. Jako osoba istniejąca w dialogu publicznym, jako aktorka i pisarka, poddawana jestem ciągle bardzo brutalnej krytyce, a jednak nie wytaczam procesów z tego powodu - odpowiedziała na ten zarzut Szczepkowska. - Nikt jednak nigdy nie porównał moich słów do masowej zbrodni, jaką był holokaust. Żadna ze stacji telewizyjnych ani radiowych nie przeinaczyła tak moich słów i intencji, jak Pozwana i żadna z opinii nie wpłynęła tak na moje codziennie życie. Zostało ono naznaczone piętnem „homofoba”, co powoduje ciągłe napięcia i poczucie osaczenia - podkreśliła.
Przypomnijmy, że Joanna Szczepkowska w kwietniu br. po 15 latach przestała pisać felietony do „Wysokich Obcasów” (weekendowego dodatku do „Gazety Wyborczej”), po tym jak skrytykowała organizowany przez „GW” i TVN plebiscyt Ludzie Wolności, a jesienią ub.r. zaczęła pisać do „Plusa Minusa” (więcej na ten temat). Kierownictwo „GW” stwierdziło, że powodem zerwania współpracy były też felietony aktorki o homolobby w teatrze i walce z gender, które oburzyły wielu czytelników (więcej o tym).
Z kolei w czerwcu br. Szczepkowska po niecałym miesiącu przestała pisać felietony do tygodnika „Do Rzeczy”, po tym jak na jego okładce znalazła się karykatura Donalda Tuska (więcej na ten temat).
W lipcu br. TVN24 miał średnio 195,7 tys. widzów i 3,55 proc. udziału w rynku telewizyjnym (według danych Nielsen Audience Measurement - zobacz wyniki wszystkich kanałów informacyjnych). W I kwartale br. Grupa TVN zanotowała 351,8 mln zł przychodów (z czego 336 mln zł w segmencie telewizyjnym) i 9,6 mln zł zysku netto (zobacz szczegóły).
Dołącz do dyskusji: Joanna Szczepkowska chce 300 tys. zł od TVN za „manipulacje ws. homolobby”