Nawet pojedyncze przypadki kryptoreklamy pogrążają cały rynek współpracy z youtuberami
14 proc. czołowych polskich youtuberów nie oznacza filmów sponsorowanych przez komercyjne firmy. Zdaniem ekspertów, takie praktyki fatalnie wpływają na renomę całej branży i psują ją od środka.
Z raportu opublikowanego przez dom mediowy MullenLowe MediaHub wynika, że 14 proc. z czołówki polskich youtuberów nie oznacza żadnego materiału, który powstaje w ramach komercyjnej współpracy. Aż jedna trzecia twórców tylko sporadycznie informuje widzów, że dany film jest sponsorowany. Ponad połowa (53 proc.) oznacza każdą współpracę reklamową.
Z analizy wynika, że "kwestie oznaczania płatnego contentu w internecie nie są tak jasno uregulowane jak w przypadku telewizji. Dzieje się tak pomimo stanowiska IAB, które w Przewodniku po reklamie natywnej wskazuje „Reklama natywna wygląda jak integralna część serwisu, ale jest odpowiednio i jednoznacznie oznaczona (np.: „reklama”, „promocja”, „sponsorowane”, treść partnera opracowywana we współpracy z marką)".
Kwestia uczciwości
Zdaniem Klaudii Jamróz, content&influencer marketing specialist agencji Labcon (Group One), oznaczanie filmów sponsorowanych powinno być dla twórców obowiązkiem, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku nadawców telewizyjnych.
- Rynek influencerski w Polsce ciągle rozwija się bardzo szybko. Idzie za tym też profesjonalizacja kanałów na YouTube, większa dbałość o jakość wizualną i merytoryczną treści. Tak jak ciągły rozwój, tak i content sponsorowany stał się zarówno dla Twórców jak i ich widzów czymś naturalnym. Nikogo już nie dziwią filmy sponsorowane, widzowie wręcz doceniają kiedy ich idol w sposób kreatywny podejdzie do współpracy z marką, ogra lokowanie produktu w sposób nieszablonowy, zgodny ze swoim stylem i treściami umieszczanymi na kanale. W związku z tak dużą świadomością widowni, oznaczanie filmów sponsorowanych jest oznaką uczciwości, zarówno względem sponsorów jak i widzów. Powinno być to obowiązkowe, tak jak jest w telewizji - ocenia specjalistka w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Nasz rozmówczyni dodaje, że przyczyn kryptoreklamy na YouTube można upatrywać w polskim systemie prawnym. - Niestety przez duże luki w prawie możemy powoływać się tutaj jedynie na osobistą uczciwość twórcy. Praktyka nie oznaczania filmów zawierających lokowanie produktu psuje rynek zarówno reklamowy jak i influencerski w Polsce. Jeśli chcemy aby filmy na YouTube, również te stworzone we współpracy z markami, były coraz lepsze i bardziej profesjonalne, muszą też w jasny i klarowny sposób komunikować treści sponsorowane. W ten sposób twórcy, którzy boją się negatywnych komentarzy ze względu na płatne współprace, wychodzą im na przeciw, jasno określając reklamę w danym filmie - ocenia Klaudia Jamróz.
Świadomy widz wychwyci reklamę
Jak do oznaczania współprac komercyjnych przy materiałach podchodzą sieci partnerskie YouTube'a? - Zgodnie z naszym wewnętrznym kodeksem najlepszych praktyk przy każdej realizowanej przez LifeTube współpracy zawsze rekomendujemy twórcom oraz klientom oznaczanie materiałów sponsorowanych - wyjaśnia prezes LifeTube, Paweł Stano. Choć z prawnego punktu widzenia nie jest to wcale konieczne. Polskie prawo (w przeciwieństwie np. do USA, gdzie przepisy o oznaczaniu treści sponsorowanych w treściach influencerów są jednoznaczne) jest w tym obszarze niestety dość nieprecyzyjne i żaden przepis wprost nie nakłada na twórcę obowiązku informowania np. o lokowaniu produktu - dodaje nasz rozmówca.
W rozmowie z naszym portalem prezes LifeTube'a wskazuje pewną wątpliwość. - Pytanie jednak, czy takie rozwiązania jak w przypadku telewizji - gdzie na końcu występuje dość absurdalne “audycja zawierała lokowanie produktu”, a samochody w serialach mają pozaklejane logo - mają w ogóle sens - zastanawia się Paweł Stano.
Szef LifeTube'a uważa, że polscy widzowie na YouTube są wyczuleni na reklamę, a na platformę wchodzą, by szukać przeważnie treści wysokiej jakości.
- Po pierwsze, polscy widzowie YouTube’a są bardzo świadomymi odbiorcami, potrafią z łatwością zidentyfikować treści reklamowe, docenić te, dzięki którym kanał zyskuje nową wartość i wiedzą, że youtuber to zawód, który opiera się na współpracy z markami. Po drugie, “branded content”, który realizujemy, bazuje na założeniu, że są to treści dla widza wartościowe. To znaczy takie, które chce oglądać z wyboru nie tylko na kanałach influencerów, lecz również na kanałach marek - tam oznaczanie treści jako “sponsorowane” byłoby już zupełnie pozbawione sensu - ocenia Paweł Stano dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Nawet pojedyncze przypadki kryptoreklamy pogrążają cały rynek współpracy z youtuberami
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, a jeśli YouTube to Amerykanie to na pewno duże.
Sprawa z natury oczywistych.