Ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny tygodnika „Gość Niedzielny”
Z Księdzem Markiem Gancarczykiem, redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego”, rozmawiamy m.in. o niewątpliwym sukcesie sprzedażowym tego tygodnika, innych ukazujących się na rynku magazynach opinii, stosunku „Gościa Niedzielnego” do „Gazety Polskiej” oraz mediów firmowanych przez ojca Tadeusza Rydzyka oraz sposobie pokazywania na łamach „Gościa Niedzielnego” trudnych tematów z życia polskiego Kościoła.
Krzysztof Lisowski: Pod względem sprzedaży w kategorii tygodników opinii „Gość Niedzielny” od dłuższego czasu jest w czołówce. Z czego może wynikać ten sukces?
Ksiądz Marek Gancarczyk, redaktor naczelny tygodnika „Gość Niedzielny”: Rzeczywiście, pierwsze półrocze tego roku zakończyliśmy na pierwszym miejscu. Myślę, że na tak dobry wynik składa się kilka elementów. Po pierwsze - pewna oryginalność, jaką posiada „Gość Niedzielny”. To tygodnik katolicki próbujący patrzeć na rzeczywistość przez pryzmat wartości chrześcijańskich. To odróżnia nas od innych tytułów. Po drugie - przyzwoity poziom „Gościa Niedzielnego”. Po trzecie – pomaga nam sprzedaż prowadzona przez parafie, choć tu muszę zaznaczyć, że w ten sposób „Gość Niedzielny” sprzedawany jest od blisko 90 lat, a dopiero od paru lat, zajmuje tak wysoką pozycję. Myślę, że te trzy elementy razem wzięte sprawiają, że jesteśmy liderem.
Bezpośrednimi konkurentami „Gościa Niedzielnego” w kategorii tygodników opinii są: „Uważam Rze”, „Polityka”, „Wprost” oraz „Newsweek Polska”. Jak Ksiądz ocenia te magazyny?
W tej chwili „Newsweek Polska” oraz „Wprost” prezentują dosyć zbliżoną opcję, bardzo liberalną, czasem wręcz libertyńską. W ten sposób zbliżają się do „Polityki”, choć akurat „Politykę” uważałbym za najbardziej kompetentny tygodnik. Osobiście nie zgadzam się z wieloma opiniami publikowanymi w tygodniku Jerzego Baczyńskiego, ale ukazuje się tam sporo tekstów rzetelnych. Oczywiście „Gościowi Niedzielnemu” najbliżej do „Uważam Rze”. Sukces tego tytułu pokazuje, jak ogromne zapotrzebowanie było na tego rodzaju magazyn w Polsce, skoro mimo że nie było żadnej specjalnej akcji promocyjnej, tytuł ten zawładnął tyloma czytelnikami.
Jakie elementy sprawiają, że „Gość Niedzielny” i „Uważam Rze” znajdują się - że tak powiem - na tej samej półce?
Dla „Gościa Niedzielnego” i „Uważam Rze” istotne są wartości.
Od 1,5 roku coraz większą popularność notuje „Gazeta Polska”. Jak Ksiądz ocenia poziom i zawartość tygodnika tworzonego przez Tomasza Sakiewicza?
Wzrost sprzedaży „Gazety Polskiej” pokazuje, że jest w Polsce spora grupa ludzi, która oczekuje również tego rodzaju publicystyki. Ten wzrost zaczął się od czasu katastrofy smoleńskiej, ponieważ wyjaśnianie tej sprawy jest dla sporej grupy Polaków rzeczą bardzo istotną. Niekoniecznie podzielam wszystkie opinie przedstawiane w „Gazecie Polskiej”, rażą mnie ostro stawiane tezy, ale duże zainteresowanie katastrofą smoleńską wykazywane przez „Gazetę Polską” zasługuje na uznanie. Nieustanne stawianie pytań o tak wielką tragedię jest potrzebne. „Gazeta Polska” robiła to i robi to nadal, i na tym wygrywa, podczas gdy inne tytuły bardzo wstrzemięźliwie podchodziły do stawiania trudnych pytań.
Jednak pod adresem „Gazety Polskiej” oraz jej redaktora naczelnego kierowane są liczne zarzuty mówiące o tym, że tytuł ten jest bardzo zaangażowany politycznie i nie jest rzetelny dziennikarsko, bardzo jednostronny, krzykliwy i napastliwy. Czy podziela Ksiądz te opinie?
Zgadzam się, że jest krzykliwy, również zaangażowany politycznie, ale wcale nie bardziej niż inne tytuły prasowe. Ostatnio wicenaczelny jednej z gazet oznajmił wręcz, że będzie zwalczał PiS.
„Gość Niedzielny” w swych reportażach reprezentuje chrześcijańską ideę angażując się w codzienne problemy i dramaty zwykłych ludzi. Spośród innych tytułów będących tak blisko społeczeństwa są przede wszystkim tabloidy „Fakt” i „Super Express”. Co Ksiądz myśli o tych dziennikach i sposobie w jakim prezentują te sprawy?
Z tabloidami jest pewien problem polegający na dokumentnym przemieszaniu tego, co dobre, z tym, co jest wątpliwe moralnie. W tabloidzie znajdziemy i święty obrazek, i rozebraną panienkę. Bo i jednym i drugim obrazkiem można pozyskać czytelnika. Wiem, że to tak działa, ale nie godzę się na taki sposób redagowania gazety. No i to, co najciemniejsze w tabloidzie – wykorzystywanie tragedii prostych ludzi, często nieświadomych tego, co się obok nich dzieje, do zrobienia materiału dziennikarskiego. Akceptuję natomiast krótkie, jasno podane teksty. Dają one uproszczony obraz rzeczywistości, ale inaczej pewna grupa osób nie czytałaby żadnej gazety.
W środowisku dziennikarskim krąży opinia, że „Gość Niedzielny” jest obecnie bardzo tendencyjny. Mówi się, że jeszcze kilka lat temu „Gość Niedzielny” był wyważonym pismem katolickim o charakterze społecznym, a teraz stał się tytułem, który bardzo ostro i bezkompromisowo zabiera głos we wszystkich sprawach...
Nie zgadzam się z taką opinią. Nie jest też prawdą, że bezkompromisowo zabieramy głos we wszystkich sprawach. Zdecydowani jesteśmy w jednym, a przynajmniej takimi staramy się być, bo różnie nam to wychodzi. Zdecydowanie bronimy nauki Kościoła, bronimy prawa wszystkich dzieci nienarodzonych do życia. Tu jesteśmy bezkompromisowi. I nie widzę w tym nic tendencyjnego, chyba że – cytując mojego przyjaciela – za tendencyjne uznamy poparcie udzielone Jezusowi. O tak, w tym sensie jesteśmy tendencyjni.
No właśnie. Na te same wartości powołuje się „Nasz Dziennik” prezentujący na swoich łamach całkowity brak tolerancji, w tym m.in. antysemityzm. Jak Ksiądz zapatruje się na „głoszenie nauki Chrystusa” przez takie media, jak „Nasz Dziennik” lub Telewizja TRWAM?
Proszę wybaczyć, ale nie wiem, skąd Pan wysnuł wniosek o „całkowitym braku tolerancji” w „Naszym Dzienniku”. Ale zostawmy to na boku. Natomiast, co do mediów ojca Tadeusza Rydzyka, nie mogę się zgodzić z totalną ich krytyką. I Radio Maryja, i Telewizja TRWAM mają sporo zasług. Pozwolę sobie na przykład sprzed paru tygodni. W Madrycie na Światowych Dniach Młodzieży zebrało się około 1,5, może nawet 2 miliony młodych ludzi. Żadna telewizja, nawet publiczna, nie przeprowadziła ani jednej transmisji z tamtych wydarzeń, za chlubnym wyjątkiem Telewizji TRWAM.
Powiedział Ksiądz w jednym z wywiadów, że „Gość Niedzielny” zdecydowanie wchodzi w spór cywilizacyjny, który toczy się w Polsce i w Europie. Czy nie jest to czasami zbyt zdecydowany, ostry głos?
Raczej powiedziałbym skromnie: chcielibyśmy w ten spór wchodzić, bo to, co dzieje się z cywilizacją europejską przyprawia o drżenie. Odwołam się do sprawy najbardziej fundamentalnej: co roku w Europie zabijanych jest prawie 3 miliony dzieci nienarodzonych. Już to jest przerażające. Prawie trzy miliony! Ale równie trudne do przyjęcia jest to, że nikt na to specjalnie nie reaguje, nie protestuje. Co można myśleć o tej cywilizacji? Powiem Panu, że mnie się to ciągle nie mieści w głowie, jak to w ogóle możliwe, że do tego stopnia my, Europejczycy – zresztą nie tylko my, ale pozostańmy przy Europie – zostaliśmy znieczuleni, że na taką potworność reagujemy bardzo, ale to bardzo słabo. W tym sensie w ten spór cywilizacyjny chcemy wchodzić. Czy bardzo mocno? Powiedziałbym, że póki co, zupełnie nieadekwatnie do skali zagrożenia. Chciałbym, żeby nasz głos był bardziej słyszalny i co najważniejsze – przekonywujący.
W obrębie Kościoła Katolickiego niestety dochodzi czasami do skandali, w tym moralnych, takich jak choćby kwestia molestowania seksualnego. Czy – według Księdza – zadaniem „Gościa Niedzielnego” jest w większym stopniu ustosunkowywanie się do tych problemów czy lepsze jest ich przemilczanie?
„Gość” nie powinien przemilczać trudnych spraw w Kościele. Więcej, na łamach „Gościa” w szerszym zakresie niż do tej pory powinna się toczyć dyskusja o wyzwaniach, jakie stoją przed Kościołem, o błędach, o grzechach ludzi Kościoła itd. Problem polega tylko na tym, że często „Gość” czy inne media najpierw muszą się zmierzyć z całą górą nieprawdziwych informacji, jakie powstają przy okazji przedstawiania rzeczywistych czy wymyślonych problemów Kościoła. Dobrym przykładem są rzekome skandale wokół byłej już Komisji Majątkowej. Mam już wystarczająco dużo lat, by niczemu się nie dziwić, a jednak w osłupienie wprawia mnie prawie każdy tekst o Komisji Majątkowej. Kiedy członkom Komisji postawiono zarzuty, trąbiły o tym wszystkie media. Kiedy po ponad roku prokuratura wycofała się z zarzutów, pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował.
Jak Ksiądz ocenia to, co obecnie prezentuje polska telewizja?
Nic nowego. Telewizja przekracza kolejne granice dobrego smaku, łamiąc przy tym obowiązujące prawo, czego najlepszym przykładem jest zatrudnienie pana Darskiego. Mimo nieustannych zapewnień, nie decyduje się na produkcję ambitnych programów, choćby popularnonaukowych. Jestem przekonany, że taki program dobrze zrobiony, mógłby zgromadzić sporą widownię.
Czy w najbliższym czasie przewidziane są jakieś zmiany, jeśli chodzi o zawartość i wygląd „Gościa Niedzielnego”, pytam także o wersję internetową?
Być może pewnym zmianom ulegną dodatki regionalne. Nie jest to jednak jeszcze sprawa przesądzona. Inwestycję w internet zrobiliśmy parę miesięcy temu, aby nasza strona wyglądała w miarę przyzwoicie. Tak rzeczywiście jest, ale będziemy dalej nad nią pracować.
Kilka lat temu ograniczono nieco tematykę kulturalną na Waszych łamach. Czy redakcja będzie poszerzała i intensyfikowała tę działkę w najbliższym czasie?
Mam świadomość, że to niezwykle ważny element w sporze cywilizacyjnym, który się toczy. Kultura jest tą przestrzenią, gdzie ten spór jest najważniejszy. Więc powinniśmy wchodzić w to, recenzować książki, filmy, przedstawienia teatralne, ale póki co, kształt, który kultura ma obecnie w „Gościu” nie będzie rozszerzany. Poza tym nie powiedziałbym, że kultura straciła u nas na znaczeniu. Przez ostatnie parę lat nie ma tutaj wielkich zmian, odkąd pojawił się u nas program telewizyjny w oddzielnym wydaniu. Nie mogę zgodzić się z opinią, żeby kultury było mniej niż na przykład 5 lat temu.
Czym „Gość Niedzielny” ma się szczególnie wyróżniać na rynku?
„Gość” jest tygodnikiem katolickim, którego właścicielem jest Archidiecezja Katowicka. Może się to wydawać obciążeniem, ale ja w „katolickości” widzę atut. My nie musimy zastanawiać się nad linią programową pisma, bo jest nią nauka Kościoła. I to nas wyróżnia, a w świecie medialnym każdy chce być oryginalny
W jaki sposób sprzedaż w parafiach pomaga w osiągnięciu wyniku, jaką ma „Gość Niedzielny”?
Parafie są ważną formą dystrybucji, przez którą idzie ponad połowa sprzedaży. Niewątpliwie to nasz atut. Chciałbym jednak dodać, że „Gość Niedzielny” jest wydawany od prawie 90 lat – z dłuższą przerwą na okres II wojny światowej – i zawsze był sprzedawany poprzez parafie, a dominującą pozycję osiągnął dopiero w ostatnich latach. Można pokusić się o wniosek, że dystrybucja jest ważna, ale nie wystarczająca.
Jak chcecie zainteresować i przyciągnąć młodego czytelnika?
Na młodego czytelnika, mającego dwadzieścia i więcej lat, nie ma jakiejś szczególnej metody. Na pewno nie będziemy schlebiać gustom młodych, mrugając do nich okiem, by nauki Kościoła nie traktowali do końca poważnie.
O rozmówcy
Ksiądz Marek Gancarczyk – redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”. Absolwent Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach. Święcenia kapłańskie przyjął 16 maja 1992 roku. Przez cztery lata był wikariuszem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rybniku-Niedobczycach. W roku 1996 otrzymał nominację na redaktora naczelnego miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”. W listopadzie 2003 roku został redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego”. Jest laureatem dziennikarskiej nagrody „Totus” (2004) oraz nagrody „Ślad” (2008).
Zdjęcie: Józef Wolny/”Gość Niedzielny”