Łukasz Szumowski z wizerunkowej gwiazdy rządu staje się „czarną owcą” (opinie)
Opanowany, rzeczowy, profesjonalny, zawsze dostępny dla mediów, w dodatku człowiek wykonujący zawód zaufania społecznego, lekarz a nie polityk - tak był postrzegany jeszcze kilka tygodni temu Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Wtedy miał większe zaufanie wśród Polaków niż Andrzej Duda. Teraz poparcie dla niego spada lawinowo. Zdaniem ekspertów od wizerunku traci on na wiarygodności nie tylko jako polityk, ale także jako lekarz, a to co uderza w komunikacji to brak konsekwencji. Obecna sytuacja dotycząca niejasnych powiązań biznesowych jest dla niego niekomfortowa, brakuje mu dystansu i chłodnej oceny sytuacji.
W czwartek późnym wieczorem większość sejmowa odrzuciła wniosek o wotum nieufności i odwołanie ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Głosowało 450 posłów. Za było 213 parlamentarzystów, przeciw - 237. Wniosek ten złożyła Koalicja Obywatelska, która od kilku tygodni przedstawia kolejne dokumenty i fakty, z których wynika, że w przypadku Łukasza Szumowskiego mamy do czynienia z konfliktem interesów, dlatego - w ocenie KO - nie powinien on pełnić funkcji ministra zdrowia. Chodzi m.in. o powiązania biznesowe firmy należącej do jego żony oraz do jego brata, dotacje otrzymywane z Narodowego Centrum Biznesu i Rozwoju w czasie, gdy Łukasz Szumowski był wiceministrem nauki, zakup przez resort maseczek nie posiadających wymaganych certyfikatów czy też zakup przyłbic od firmy powiązanej ze znajomym ministra.
Wcześniej wnioskiem tym zajmowała się też sejmowa komisja zdrowia, która również go odrzuciła.
Tymczasem jeszcze w kwietniu br. Łukasz Szumowski jako minister zdrowia osiągnął historyczny rekord społecznego zaufania (np. w sondażach IBRiS dla Onetu). Zaufanie do niego zadeklarowało wtedy 51,1 proc. respondentów, przez co wyprzedził prezydenta Andrzeja Dudę.
Eksperci od wizerunku i marketingu politycznego tłumaczyli wówczas w Wirtualnemedia.pl, że ten skokowy wzrost poparcia dla Łukasza Szumowskiego wynika m.in. z faktu, że przez społeczeństwo jest on traktowany i postrzegany przede wszystkim jako lekarz, a nie jako polityk. Do tego jawił się jako profesjonalista, który o pandemii mówi czytelnie i spójnie.
Tak było do momentu, w którym minister zdrowia pod koniec kwietnia zarekomendował korespondencyjne wybory prezydenckie. Według ekspertów tą wypowiedzią jawnie wpisał się w politykę, przez co zaczął tracić w oczach społeczeństwa. Odtąd jego notowania zaczęły spadać.
6 maja szef resortu zdrowia odnotował spadek zaufania do poziomu 43,9 proc, przy jednoczesnym wzroście aż o ok 20 proc. do poziomu 31.5 proc. badanych, którzy mu nie ufają.
Niedługo po tym zaczęły pojawiać się kolejne, wspomniane powyżej wątki podważające zaufanie do Łukasza Szumowskiego. To m.in. kwestia zakupu maseczek, przyłbic czy grantów otrzymywanych od NCBiR przez związane z jego osobą firmy.
Polakom potrzebny był pozytywny bohater
Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że już sześć tygodni temu oceniał, że Łukasz Szumowski jest bardzo dziwnym zjawiskiem w komunikacji. Uważa, że teraz ta dziwność pogłębiła się jeszcze, przy czym zaznacza, że aby ocenić Szumowskiego trzeba rozumieć warunki, w jakich działa.
- Początkowe zapewnienia rządu, że jesteśmy perfekcyjnie przygotowani na kryzys były, jak zawsze, dobrym ostrzeżeniem, że nie ma żadnych przygotowań. Kolejne tygodnie pandemii to dobitnie potwierdziły: nie byliśmy przygotowani organizacyjnie, proceduralnie, farmakologicznie, zaopatrzeniowo, pod żadnym względem. Doprowadziło to do paraliżu i tak istniejącej głównie wirtualnie służby zdrowia. Rząd zaczął produkować chaotyczne decyzje i przepisy prawne, na ślepo łatać procedury i kupować nie to, co trzeba. Wprowadzono zadziwiającą organizację testów, a statystyki okazały się zaskakująco różne niż w innych krajach. Na koniec stało się jasne, że to nie pandemia kształtuje politykę zdrowotną, ale wielka polityka kształtuje obraz pandemii. Szumowski znalazł się w środku tego wszystkiego, co mogło stanowić niezliczone powody do jego krytyki. Na dodatek on sam nie pomagał, wydając sprzeczne opinie, w końcu nawet blokując testy medyków i tolerując wyjście z jego organizacji prawnego zapisu, że urzędnicy nie ponoszą odpowiedzialności za złe i szkodliwe decyzje, co jest jawnie przeciwko interesom Państwa, ale na rękę aferzystom. Nawet w polskich warunkach zapewne skończyłoby to jego karierę polityczną, ale wszystkim potrzebny był pozytywny bohater, który nie śpi, niestrudzenie stawia czoła i bezustannie walczy, wprawdzie głównie ze swoim własnym bałaganem, ale walczy. I taki obraz Szumowskiego, wbrew realiom, został wykreowany. Jedyne załamanie przyszło wówczas, kiedy zbyt jawnie wszedł do polityki wypowiadając się na temat wyborów – i z miejsca został zaatakowany przez całą opozycję i połowę mediów, ale to zgodzie z przewidywaniami nic mu to nie zaszkodziło. Ten wątek traktuję bardzo serio – podkreśla Piotr Czarnowski.
Dodaje, że drugi wątek jest dokładnie odwrotny od pierwszego. Zdaniem naszego rozmówcy Łukasz Szumowski jest teraz niesłusznie atakowany za swoje i rodzinne biznesy. - Ci, którzy zetknęli się z polskim systemem rozdzielania publicznych pieniędzy wiedzą, że w instytucjach zajmujących się dotacjami i grantami są kryształowo czyści ludzie nie podlegający żadnym układom i mafiom. Każdy projekt i każda złotówka są starannie prześwietlane w dwupoziomowej weryfikacji, w procedurach trwających pół roku. Tylko projekty super dobre mają szansę finansowania. Gdybyśmy założyli, że jest inaczej to wówczas z problemu Szumowskiego zrobiłby się dużo większy problem braku zaufania do tego, co Państwo robi z pieniędzmi podatników. Skoro projekty rodziny Szumowskiego przeszły ostrą, całkowicie niezależną i transparentną procedurę, to znaczy, że są genialne i nie ma powodu, żeby podejrzewać jakiekolwiek przekręty. Dlatego nawoływanie do ujawnienia majątku rodziny uważam za bezzasadne – argumentuje szef First PR.
Idealny kandydat do zarządzania w sytuacji kryzysowej
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl wskazuje, że konkluzja obu wątków jest taka, że minister Szumowski jest traktowany podmiotowo raz przez rządową propagandę, raz opozycję, jest kreowany bohaterem albo naciągaczem, akurat odwrotnie do tego co robi. - Wygląda na to, że stał się po prostu pożytecznym narzędziem w przerastającej go polityce. Jest też dowodem, że wizerunek wcale nie musi być zgodny ani nawet zbliżony do rzeczywistości – zaznacza nasz rozmówca.
Zdaniem Piotra Czarnowskiego w związku z pierwszym wątkiem Łukasz Szumowski już niewiele może zrobić. Z biegiem czasu, zwłaszcza kiedy będziemy mieli więcej danych, problem może tylko stać się bardziej widoczny, ale nic mu już nie może zapobiec. - W związku z drugim wątkiem jest duże pole do działania. Rodzina może np. pokazać jak świetnie wykorzystała zainwestowane pieniądze i zaprezentować te wspaniałe leki i terapie opracowane za nie – i to powinno zamknąć usta wszystkim krytykom. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby rodzina przedstawiając te leki oddała Państwu patenty na nie, bo w końcu zrobiono je za pieniądze podatników. Wtedy nie tylko Szumowski, ale i jego rodzina rzeczywiście zasłużyliby na miano bohaterów – podsumowuje Piotr Czarnowski.
- Opanowany, rzeczowy, profesjonalny, zawsze dostępny dla mediów, w dodatku człowiek wykonujący zawód zaufania społecznego; lekarz a nie polityk. Szumowski wydawał się kandydatem idealnym nie tylko do zarządzania w sytuacji kryzysowej, ale także - pod warunkiem wykorzystania kapitału politycznego, który bardzo szybko zgromadził - do pełnienia funkcji bardziej eksponowanych niż stanowisko ministra zdrowia. Bez dwóch zdań, trudno wyobrazić sobie lepszego kandydata na trudne czasy, który chłodno, a jednocześnie z dużą pewnością serwuje informacje dotyczące epidemii, uspokaja i przekonuje, że wszystko jest pod kontrolą. Kandydata, który zdobywałaby punkty zaufania dla rządu i który jednocześnie gwarantowałby, że mimo wielu problemów, niedofinansowania służby zdrowia, daje gwarancję na skuteczną walkę z epidemią, bo doskonale rozumie sytuację – wymienia Adam Mitura z agencji InPlus Media.
Zwraca jednak uwagę, że niestety, Łukasz Szumowski stał się z jednej strony ofiarą swojej własnej partii, która wystawiła go na świecznik i postawiła pod pręgierzem opinii publicznej zmuszając do podejmowania niepopularnych decyzji; z drugiej własnego sukcesu. W jego ocenie gdyby go nie osiągnął, uwaga opozycji skupiłaby się dzisiaj na kimś innym i zapewne nie dowiedzielibyśmy się ani o jego niejasnych powiązaniach rodzinnych, ani o majątku, którego nie posiada.
Uderza brak konsekwencji
- Problem ministra Szumowskiego polega na tym, że traci on na wiarygodności nie tylko jako polityk, ale także jako lekarz. To co uderza, to brak konsekwencji. Najpierw minister przekonuje, że zakładanie masek nie ma większego sensu, potem wprowadza obowiązek ich noszenia informując jednocześnie, że najprawdopodobniej zostaną one z nami do momentu wynalezienia szczepionki. Nagle okazuje się, że w zasadzie to wcale nie musimy ich nosić, choć liczba zachorowań rośnie. Brak konsekwencji widać też w kwestii rodzinnych powiązań czy zakupu maseczek. Zamiast raz, stanowczo odeprzeć zarzuty i wyjaśnić sytuację, minister zmienia zdanie, co sprawia wrażenie, że ma coś do ukrycia – analizuje ekspert.
Dodaje, że nie pomogły też ministrowi zapewnienia o możliwości odbycia wyborów drogą korespondencyjną, co wpisywało się w partyjne oczekiwania, a także brak jasnego i szybkiego zajęcia stanowiska w tej kwestii. - Jakby tego było mało, w ostatnim czasie ministrowi puszczają nerwy, co jest zrozumiałe, bo ma on być prawo zwyczajnie zmęczony gaszeniem pandemii i obecnością w mediach, jednak ma się to nijak do wizerunku opanowanego ministra, który tak sprawnie budował swój wizerunek profesjonalisty. Nagle okazuje się, że nie jest ani tak czysty jak łza, ani tak rzeczowy, ani tak konsekwentny w swoich działaniach jak się na początku wydawało - ocenia Adam Mitura.
Nasz rozmówca twierdzi, że Szumowski traci też zaufanie jako osoba kojarzona z obozem rządzącym. Kontrowersje wokół radiowej Trójki, marnowania publicznych pieniędzy, fiaska wyborów korespondencyjnych, zakupu maseczek sprawiają, że chcąc nie chcąc, staje się twarzą rządu.
- Nic nie wskazuje na to, by notowania ministra miały się w najbliższym czasie poprawić. Powoli zapominamy o koronawirusie, rząd luzuje ograniczenia, a my zaczynamy myśleć o wakacjach i czasie po pandemii. Sam Łukasz Szumowski rzadziej gości w mediach, co zapewne jest i efektem zmęczenia i niejasności, które narastają wokół jego roli. Jakąś szansą na odbudowę wizerunku może być jesień i druga fala pandemii - o ile ta oczywiście będzie - co mogłoby sprawić, że znów stanie się potrzebny. Może się też zdarzyć, że liczba zachorowań wzrośnie ze względu na luzowanie, co dodatkowo obciąży ministra. Na dziś to jednak wróżenie z fusów – uważa Adam Mitura.
Szumowski: z bohatera stał się ofiarą
Sytuacji, w jakiej się znalazł Łukasz Szumowski nie zazdrości też Joanna Rutkowska, head of public affairs & corporate communication w 24/7 Communication. Podkreśla, że w ciągu kilku tygodni z bohatera, obdarzonego dużym zaufaniem społecznym stał się ofiarą ataku na wielu frontach. - Pan minister wydaje się być ideowcem, którego spotkanie z polityką będzie gorzką lekcją. Mamy tu do czynienia z szeregiem czynników – trwa kampania wyborcza, a Łukasz Szumowski był dotychczas mocnym atutem po stronie partii rządzącej – profesor, doświadczony lekarz, z misją, który bardzo ciężko pracuje, aby uchronić Polskę przed powtórką sytuacji chociażby z Włoch. Ludzie zaufali jego spokojowi, ekspertyzie a także otwartej komunikacji. Z biegiem tygodni, jak przystało na Polaków, sami doktoryzowaliśmy się z epidemiologii, poczuliśmy zmęczenie przymusową izolacją, odczuwalne stały się też skutki gospodarcze lockdownu. Na to nałożyło się zamieszanie z wyborami i rekomendacja ministra, która została odebrana jako polityczna, a daleka od argumentacji medycznych. Wydaje się że to był moment, w którym zaufanie do ministra mocno ucierpiało – analizuje nasza rozmówczyni. W jej ocenie sprawa związana z grantami przyznawanymi przez NCBiR jest sporym obciążeniem dla Łukasza Szumowskiego, przede wszystkim dlatego, że zbyt długo pozwolił na narzucenie narracji przez dziennikarzy i opozycję, a jego początkowe wyjaśnienia były mgliste.
- Nie uciął spekulacji, schował się na pewien czas, pierwszych komentarzy udzielali jego współpracownicy. Podobnie wyglądała sprawa z maseczkami. Jeśli chodzi o odbudowanie zaufania – minister powinien jak najszybciej uciąć spekulacje dotyczące NCBiR oraz grantów, powrócić do większej otwartości na spotkania z dziennikarzami oraz być na takie spotkania doskonale przygotowanym. W tej chwili każda niespójność, będzie wykorzystywana na jego niekorzyść – radzi Joanna Rutkowska. Ekspertka przypomina, że minister zdrowia w sytuacji tak nieznanej jak pandemia pozwolił sobie na kategoryczne stwierdzenia, z których później się wycofywał – tworząc niespójność i poczucie, że decyzje o wprowadzaniu ograniczeń czy ich znoszeniu nie są uzasadnione medycznie, lecz politycznie. Jednym z takich przykładów są właśnie maseczki, na których zdanie minister zmieniał wielokrotnie. Jej zdaniem wystarczyło zastrzec, że sytuacja jest analizowana i takie zalecenie może być wydane. - Oddał pole opozycji i współpracownikom w pierwszym etapie zamieszania z NCBiR, a późniejsze jego odpowiedzi zawierały mnóstwo niedopowiedzeń, które wykorzystała opozycja. Jego wypowiedzi do mediów nie były odpowiednio przygotowane. Nie w pełni za takie wypowiedzi ponosi winę minister, sytuacja jest dla niego niekomfortowa, brakuje mu dystansu i chłodnej oceny sytuacji. Nie jest też zawodowym politykiem, więc w pełni rozumiem, że mógł nie być przygotowany na taką sytuację - analizuje Joanna Rutkowska.
Czasem ulega prowokacjom i daje ponieść się emocjom
Prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego przypomina, że Łukasz Szumowski jest jednym z głównych aktorów w teatrze komunikowania o epidemii. Zwraca uwagę, że posiada on atuty, które wpływają na to, że w sposób opanowany tłumaczy szereg bardzo trudnych zagadnień na bazie ogromnej liczby danych, jakie musi analizować.
- Niektórzy uznają, iż minister Szumowski przyczynił się w znacznej mierze do tego, że groźba ogólnokrajowej paniki szczególnie na początku kryzysu została przez niego zażegnana – zaznacza prof. Dariusz Tworzydło.
I dodaje: - Jeśli ktoś jest na takiej pozycji jak on, w tak złożonej i trudnej sytuacji, musi się liczyć z atakami na swoją osobę, szczególnie gdy dołożymy do tego fakt, że trwa kampania wyborcza. Minister Szumowski został przez polityków opozycyjnych oraz dziennikarzy prześwietlony ze wszystkich stron i prawdopodobnie jego samego zaskoczyła ta sytuacja. Dlatego czasem ulegał prowokacjom i dawał się ponieść emocjom. Było to widoczne na przykład w temacie jego słownej konfrontacji z posłem Sławomirem Nitrasem. Do pojawiających się błędów mogła doprowadzić słabnąca odporność spowodowana intensywnością działań i obciążeniem decyzjami jakie podejmuje - komentuje ekspert.
Nasz rozmówca ocenia, że obecnie wizerunek Łukasza Szumowskiego jako ministra zdrowia jest co prawda trochę poturbowany, ale nadal jest mocny. Obserwujemy jednak, iż kolejne uderzenia mają na niego coraz większy wpływ. - W obecnej sytuacji, przy znoszeniu obostrzeń związanych z COVID-19 kluczowe znaczenie zacznie odgrywać uzupełnienie komunikacji jaką prowadzi Minister Szumowski innymi osobami, takimi jak np. rzecznik lub innymi przedstawicielami resortu zdrowia. W ten sposób obciążenie, które coraz wyraźniej go dotyka zostanie w pewnym stopniu zmniejszone – twierdzi ekspert.
Dobre imię Szumowskiego to dobre imię PiS
Według dr Krystiana Dudka, właściciela Instytutu Publico, eksperta ds. wizerunku i marketingu politycznego Łukasz Szumowski zyskał wysoki poziom zaufania, przy niskim odsetku osób nieufających, bo w okresie pandemii stał się naturalną i dobrze odbieraną twarzą rządu. Ukazywał się jako zaangażowany, przejęty, zmęczony - ale stale walczący o zdrowie rodaków, a Polacy lubią taką ofiarność.
- Wyborcom nie spodobała się niejasna sytuacja z interesami rodzinnymi, których minister nie potrafił też jasno i klarownie wyjaśnić - neutralizując pojawiające się zarzuty. Jak mówi stare powiedzenie, gdy nie wiadomo o co chodzi - chodzi o pieniądze, a te zarobione w sposób budzący wątpliwości, z wykorzystaniem swojego stanowiska - w obliczu tak dużego zaufania, mogą zniechęcać część elektoratu - podkreśla dr Krystian Dudek. Dodaje, że obecnie będziemy mieli do czynienia ze zderzeniem dwóch narracji. Obóz rządzący będzie bronił ministra, bo jego dobre imię to dobre imię formacji. - Choć zauważmy, że osoby broniące ministra mówią rzeczy, z którymi obiektywnie może się zgodzić wiele osób - o przyznaniu mu orderu za zaangażowanie w walkę z pandemią. To umiejętne przekierowanie narracji, bo unikamy tu pytania czy za sytuację z maseczkami należałby się order? A tu trudno byłoby znaleźć osobę, która z pełną odpowiedzialnością powiedziałaby, że sytuacja jest krystaliczna i nie można mieć co do niej żadnych wątpliwości. Pytanie czy opozycja odpowiednio wykorzysta ten motyw do walki wyborczej, na której obecnie najwięcej zyskał K. Bosak przejmując część zwolenników Dudy, ale również Trzaskowski wchodzący mocno w kampanię. Sam fakt, że najważniejsze osoby w obozie rządzącym publicznie zapewniają o czystości ministra - jest dość wymowny. W połowie kwietnia nikomu nie przyszłoby do głowy, że minister będzie potrzebował takiego wsparcia swojego autorytetu. Ba, on sam mógł takiego wsparcia udzielać - uważa nasz rozmówca.
Ekspert zwraca uwagę, że ciężar walki z konsekwencjami pandemii przenosi się teraz na sferę gospodarczą, zatem mówić do nas będą inne osoby niż minister Szumowski. - Natomiast w tematach medycznych częściej wypowiadają się inni przedstawiciele ministerstwa. Z punktu widzenia zarządzania wizerunkiem, takie odejście od eksploatowanego wcześniej mocno wizerunku ministra Szumowskiego pozwala PiS minimalizować okazje, które prowokowałyby skojarzenia ze sprawą maseczek. Jedną z metod komunikacji w sytuacji kryzysowej jest ucieczka do przodu lub temat zastępczy. Taka strategia może pozwolić na unikniecie konfrontacji z tematami mniej korzystnymi czy niewygodnymi dla rządu – zaznacza nasz rozmówca.
Dołącz do dyskusji: Łukasz Szumowski z wizerunkowej gwiazdy rządu staje się „czarną owcą” (opinie)