Łukasz Warzecha zarzuca TV Republice cenzurę, bo nie udostępniła „#TweetUpu” z jego udziałem. „Stacja coraz bardziej betonowa”

Formuła programu „#TweetUpRepublika” oparta jest na zadawaniu pytań od widzów za pośrednictwem Twittera. Oznaczają je hasztagiem #TweetUpRepublika. Gościem odcinka emitowanego 28 maja br. był publicysta „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha.

W piątek Warzecha poinformował, że program z jego udziałem jest niedostępny na kanale stacji na YouTubie oraz na stronie internetowej telewizji, mimo że odcinki zwykle regularnie umieszczane są również w internecie. Udało nam się odnaleźć program jedynie na fanpage’u Telewizji Republika na Facebooku.

- Gdyby się ktoś zastanawiał, dlaczego nie da się obejrzeć Tweetupu Republiki sprzed paru dni z moim udziałem na YT lub stronie Republiki, to nieoficjalnie dowiedziałem się, że ocenzurowały go najwyższe czynniki stacji. Nie spodobało się, co mówiłem - stwierdził Łukasz Warzecha na Twitterze.

Gdyby się ktoś zastanawiał, dlaczego nie da się obejrzeć Tweetupu Republiki sprzed paru dni z moim udziałem na YT lub stronie Republiki, to nieoficjalnie dowiedziałem się, że ocenzurowały go najwyższe czynniki stacji. Nie spodobało się, co mówiłem.

— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 1 czerwca 2018

Warzecha: TV Republika miała działać w oparciu o wolność słowa

Łukasz Warzecha w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, potwierdził: z jego nieoficjalnych informacji wynika, że program z jego udziałem został zdjęty „ze względu na swego rodzaju cenzurę w Telewizji Republika”. - Nie wiem, co było powodem takiej decyzji. Gdyby okazało się, że chodziło o moje słowa o tym, że nie wszyscy koledzy dziennikarze są gotowi przyjmować krytykę, byłaby to ironia losu - powiedział.

Dodał, że Telewizja Republika była stworzona jako stacja, w której panuje wolność słowa i wyrażania poglądów.

- To była podstawowa zasada, przyświecająca jej twórcom. Tak miała działać, w odróżnieniu od ówczesnej telewizji publicznej, i tak kierował nią Bronisław Wildstein, a także Tomasz Terlikowski. Jeżeli faktycznie jest tak, że program został zdjęty na zasadzie cenzury za niesłuszne poglądy, pokazuje to, że Telewizja Republika całkowicie odeszła od swoich pierwotnych założeń, od swojej misji - zaznaczył publicysta.

Nie wiadomo, dlaczego zapis programu jest niedostępny

Dorota Kania, redaktor naczelna Telewizji Republika, nie chciała komentować sprawy, prosząc jedynie, aby „zwrócić się w tej sprawie do pana Łukasza Warzechy”. Nie wiadomo zatem, która z wypowiedzi publicysty „Do Rzeczy” mogła - jak wynika z jego informacji - nie spodobać się kierownictwu stacji.

W programie Łukasz Warzecha odpowiedział m.in. na pytanie, dlaczego media prawicowe walczą ze sobą, zamiast współpracować. Stwierdził, że „za kontaktami w mediach prawicowych stoi dużo emocji osobistych”, a także, że „łatwiej było współpracować, kiedy były to media popierające opozycję”.

- Jak to są media, które popierają rządzących, to razem z władzą przychodzą pieniądze płynące od władzy, a o pieniądze ludzie się zawsze kłócą- powiedział w programie. - Jest bardzo dużo przykrych, agresywnych emocji, dogryzania, bardzo nieprzyjemnych komunikatów płynących pomiędzy ludźmi od kiedyś jednego obozu medialnego, ale może tak po prostu już musi być - dodał.

Na pytanie dziennikarki, czy brak porozumienia dostrzega także w kontaktach z kolegami, Warzecha potwierdził i dodał, że ma wrażenie, że niektórzy jego koledzy przejęli manierę, „Gazety Wyborczej”. - W ramach teoretycznie tego samego obozu tzw. prawicowego nie chcą dyskutować z tymi, którzy mają nieco inny pogląd na to, co się dzieje, tylko ich dyskredytują, po to, by nie musieć już z nimi w ogóle rozmawiać. Takie sytuacje się zdarzają - stwierdził w „#TweetUp Republika” Łukasz Warzecha. Dodał także, że w przyszłości zapewnie będzie się pogłębiać narracja: „skoro nie popierasz PIS-u, to działasz przeciwko”.

- Sytuacja, kiedy utożsamiasz interes państwa z interesem partii politycznej według mnie jest niedopuszczalna, dziennikarze nie powinni w ten sposób myśleć, a mam wrażenie, że niektórzy moi koledzy tak myślą - dodał podczas odcinka.

„Telewizja Republika coraz bardziej betonowa”

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Łukasz Warzecha zauważył, że jest tym bardziej zdziwiony całą sytuacją, kiedy zwróci się uwagę na formułę programu, do jakiego został zaproszony.

- Jeżeli zaprasza się do programu gościa o klarownych i znanych poglądach, kiedy to nie dziennikarz prowadzący zadaje pytania, a widzowie, którzy mogą zapytać o wszystko, bierze się chyba pod uwagę, że gość będzie odpowiadał zgodnie ze swoimi poglądami i swoim sumieniem. Ocenzurowanie tego programu poprzez usunięcie go z internetu wydaje się tym bardziej niezrozumiałe - powiedział.

Według Warzechy usunięcia programu z jego udziałem z internetu świadczy o tym, że „Telewizja Republika staje się coraz bardziej betonowa”.

- Takie działanie jest zabójcze dla samej telewizji. Wielokrotnie spotykałem się z opiniami, że Telewizja Republika staje się coraz bardziej „betonowa”, a ta sytuacja jest tylko tego potwierdzeniem. Przez jakiś czas miałem nawet program w tej stacji, do jego prowadzenia zaprosił mnie jeszcze Tomasz Terlikowski, kiedy nią kierował. On sam ma bardzo wyraziste poglądy, ale jednocześnie jako dziennikarz jest bardzo otwarty na dyskusję i tak kierował Republiką. Mam wrażenie, że po jego odejściu bardzo wiele się tam zmieniło. Na razie bywam tam w programie Rafała Ziemkiewicza, zobaczymy, jak długo - podsumował.

Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że w kwietniu br. udział Telewizji Republika w rynku oglądalności wyniósł 0,05 proc., po spadku o 44,44 proc. w skali roku.

Łukasz Warzecha spiera się z braćmi Karnowskimi, ale gościł w Telewizji wPolsce.pl

Po tym jak Łukasz Warzecha w listopadzie 2016 roku przeszedł z tygodnika „W Sieci” (obecnie działającego jako „Sieci”) do „Do Rzeczy” wiele razy spierał się na Twitterze z Jackiem i Michałem Karnowskimi. Pod koniec grudnia ub.r. skrytykował przyznanie przez „Sieci” tytułu Człowieka Wolności Julii Przyłębskiej. - Nie dało się znaleźć nikogo zdatniejszego, żeby polać trochę wazeliny? - zapytał Warzecha. - Obrażasz nas i dzielnego człowieka, jakim jest pani Przyłębska - odpowiedział mu Michał Karnowski.

Z kolei w październiku ub.r. Jacek Karnowski skrytykował Łukasza Warzechę za udzielenie wywiadu Onetowi. - Przebudowa salonu trwa. Gratuluję, choć ja tą drogą nigdy nie pójdę - stwierdził Karnowski. - Co począć z tymi ciągłymi zaczepkami neo-Michnika? Chyba ignorować - odpowiedział Warzecha. Publicyści spierali się nawet o telenowelę historyczną „Korona królów”.

Mimo to Łukasz Warzecha w połowie maja został zaproszony do wieczornego programu Telewizji wPolsce.pl. Z Ryszardem Makowskim rozmawiał m.in. o genezie sporów z braćmi Karnowskimi oraz podziałach wśród publicystów mediów określanych jako prawicowe.

W październiku ub.r. Łukasz Warzecha został odsunięty od prowadzenia „W tyle wizji” i „W tyle wizji extra” w TVP Info. Początkowo miał zniknąć na miesiąc, ale do tej pory nie wrócił do tych programów.

- Poprosiłem o wyjaśnienia w tej sprawie. Dostałem w odpowiedzi protesty od „Solidarności” i od związkowców, z których wynikało, że redaktor Warzecha naobrażał ich, wyzywał od leni i nierobów - ludzi pracujących w marketach i ludzi „Solidarności”. Zdecydowanie nie popieram takiego stylu. W związku z czym nie zmieniłem decyzji dyrekcji programu „W tyle wizji” - tłumaczył to prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski. - Nigdy nie zostałem oficjalnie poinformowany, jaki jest mój status: zawieszony, zwolniony? Nie wiem - powiedział nam Warzecha pod koniec ub.r.