Piotr Bukartyk: Robię to, co uważam za słuszne. Rozmawiam ze słuchaczami Trójki, nie z dyrekcją
- Nikt z Trójki nie zwracał mi uwagi po mojej piątkowej wizycie u Wojciecha Manna. Jeśli dyrekcja straci dla mnie cierpliwość - no to co? To nasza rozmowa ze słuchaczami, nie z dyrekcją radia - mówi dla Wirtualnemedia.pl Piotr Bukartyk. W ten sposób odnosi się do wykonania na antenie piosenki, którą skomentował odchodzenie kolejnych dziennikarzy z PR3.
W piątek, 3 listopada było już wiadome, że z Polskim Radiem pożegnają się Artur Andrus i Robert Kantereit, którzy wybrali pracę w TVN24.
Prowadzący poranne wydanie „Zapraszamy do Trójki” Wojciech Mann kilkukrotnie odnosił się na antenie do odejścia kolegów. - Coraz smutniej na Myśliwieckiej, koledzy zmuszeni do odejścia z Trójki. Słuchacze piszą, żebyśmy się nie poddawali, ale nie wiem, jak to będzie - mówił. Ostrzej sytuację w radiu skomentował gość Manna - Piotr Bukartyk. Zaśpiewał piosenkę „Hej, hej hej”, ze słowami „co i raz jest nas tu mniej, że napomknę o Arturze, co wytrzymać nie mógł dłużej".
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że dyrekcja Trójki nie pali się do wyciągania konsekwencji ani względem dziennikarza, ani jego gościa. - Proszę pamiętać, że ja jestem na innych zasadach w studiu na Myśliwieckiej, jestem gościem Wojtka Manna. On postawił warunek, że skoro mnie gości, to nie wyobraża, żeby ktoś mu takiego gościa odebrał, skoro to jest jego pasmo. Bardzo mi z tego powodu miło - mówi dla Wirtualnemedia.pl Piotr Bukartyk. Odnosi się w ten sposób do zmian, jakie w styczniu br. wprowadziła dyrekcja PR3. Zniknęły piątkowe „Urywki z rozrywki”, w których pojawiał się Bukartyk wraz z Krzysztofem Kawałko. Od tego czasu obaj pojawiają się na zasadach prywatnych gości Manna.
Bukartyk mówi nam, że nie dotarły do niego żadne uwagi ze strony Polskiego Radia po jego piątkowym występie. - Nie wiem, czy Wojtek miał takie uwagi od kogokolwiek. Swego czasu po paru piosenkach były takie historie, ale teraz - nie. No ale przecież ktoś w radiu ma mój telefon, przecież byłem długo wcześniej współpracownikiem. No ale jakoś nikt nie zadzwonił - śmieje się artysta.
Na pytanie, czy nie obawia się, że dyrektor Wiktor Świetlik straci wreszcie do niego cierpliwość i po którejś z kolei piosence uderzającej w radio zabroni mu przychodzić do studia, Bukartyk odpowiada nam: - A no to niech sobie ją traci. Przecież ja nie robię nic w związku z dyrektorem i jego cierpliwością. W żaden sposób nie odnoszę się do jego stanu ducha, emocji i poglądów. My rozmawiamy z naszymi słuchaczami, nie z dyrektorem. Uważam, że „dłużej klasztora niż przeora”. Robimy to, co uważamy za słuszne i to w pełnym przekonaniu. Pragnę podkreślić, że od dłuższego czasu nie pobieram za to co robię w Trójce żadnego honorarium. A gdyby komuś nie podobało się to, co robię, to - jak mawiała moja babcia - „niemiła księdzu ofiara, wracaj cielę do worka”. Mógłbym przecież chodzić gdzie indziej i robić to, co robię w publicznym radiu. Ale przychodzę tutaj, dlatego, że tak jest słusznie, i tyle - dodaje.
Pod koniec ubiegłego tygodnia okazało się, że z Trójki odchodzą Artur Andrus i Robert Kantereit, którym zarząd Polskiego Radia nie wydał zgody na równoczesną współpracę z TVN24. Aby wyrazić solidarność z dziennikarzami, z anteną żegna się także Wojciech Zimiński. Z PR III żegnają się też Michał Gąsiorowski i Monika Sułkowska.
Dołącz do dyskusji: Piotr Bukartyk: Robię to, co uważam za słuszne. Rozmawiam ze słuchaczami Trójki, nie z dyrekcją
Przekonanie, że bez niego ta audycja byłaby nic nie warta tego dowodzi.
No cóż, mam odmienne zdanie.