Serwis o ekologii Reo.pl zawiesił działalność, rozstał się z Pawłem Sito
Paweł Sito nie jest już redaktorem naczelnym serwisu internetowego Reo.pl. Wydająca go fundacja REO wskutek problemów finansowych rozstała się z zespołem i jego szefem, zawieszając działalność witryny.
Poświęcony ekologii i zrównoważonemu rozwojowi Reo.pl wystartował po relaunchu w lutym 2018 roku. Szefem jego redakcji był Paweł Sito, który pracował już wcześniej dla samej Fundacji REO i dla serwisu, funkcjonującego w okrojonej wówczas wersji.
Teksty na stronę pisali m.in. Jakub Dymek, Magda Gacyk, Renata Dancewicz, Marcin Popkiewicz, Tomasz Lipiński i Ryszard Schnepf. Pojawią się także: Witold Jurasz, Piotr Wójcik i Grzegorz Cydejko. Teksty, na które składały się artykuły, analizy i newsy, publikowane miały być co trzy godziny - o 7.00, 10.00, 13.00, 16.00, 19.00 i 22.00.
Od początku czerwca serwis nie jest aktualizowany. Fundacja REO informuje, że z powodu trudności w pozyskiwaniu środków finansowych trzeba było rozstać się z zespołem serwisu i prowadzącym go Pawłem Sito i zawiesić działalność. Przy czym trwają prace nad reorganizacją treści i wkrótce możemy zobaczyć portal w nowej odsłonie.
Paweł Sito nie odpowiedział na pytania skierowane przez portal Wirtualnemedia.pl.
Sito od drugiej połowy lat 80. był związany z Polskim Radiem. Współtworzył m.in. „Listę Przebojów Programu III”, „Krajową Scenę Młodzieżową”, „Muzykę nocą”, a także prowadził „Listę Przebojów Rozgłośni Harcerskiej”. W 2005 roku został dyrektorem i redaktorem naczelnym Radia BIS. Był też dziennikarzem Radia Wolna Europa (w latach 1992-1995), a od 1998 r. do 2001 r. pełnił funkcję dyrektora programowego Radiostacji. Pracował jako dziennikarz w kanale TVP Tylko Muzyka, jako szef działu Rozrywka w „Przekroju”, i był dyrektorem programowym kanałów Kino Polska i 4fun.tv. W swojej karierze współpracował też z TVP.
Dołącz do dyskusji: Serwis o ekologii Reo.pl zawiesił działalność, rozstał się z Pawłem Sito
Rynek portali internetowych jest niewdzięczny, a rynek OZE to już w ogóle, bo to temat wielkich koncernów energetycznych, w których albo masz dojścia, albo nie jesteś nawet zauważany. Przy obrotach idących w dziesiątki milionów złotych im naprawdę nie chce się marnować czasu na rozmowę z jakimiś blogaskami, które chcą 1000 czy nawet 5000 złotych za baner.
Z kolei import znanych nazwisk z wielkich mediów oznacza bardzo duże ryzyko finansowe, bo oni zawsze domagają się co najmniej 5-7 tysięcy na rękę. A gdzie koszty serwerów, łącza, grafik, webmastera? Szanse na sukces są znikome, a żeby przeżyć dwa lata, to trzeba mieć mega wiedzę. Lub bogatego sponsora. :)