Szydzenie z cudzych nieszczęść, nieudana autopromocja agencji - eksperci krytykują grę „Gwóźdź programu”
Eksperci oceniający grę „Gwóźdź programu” bazującą na incydencie z programu „Pytanie na śniadanie” TVP2 są zgodni, że nie promuje ona agencji, która ją stworzyła. - Uważam, że zasoby ludzkie można było lepiej przeznaczyć na pracę dla klientów - komentuje Michał Lewandowski z agencji Semper Iratus. O grze wypowiadają się też dla Wirtualnemedia.pl Łukasz Majewski i Piotr Stasiak.
Warszawska agencja interaktywna SpinHouse na fali zainteresowania wypadkiem w programie „Pytanie na śniadanie” w TVP2 z udziałem iluzjonisty Marcina Połoniewicza (Pan Ząbek) i Marzeny Rogalskiej przygotowała grę internetową „Gwóźdź programu”. To prosta gra w przeglądarce odwzorowująca przebieg wypadków na planie porannego programu TVP2.
Gracz klikając w papierowe torebki znajdujące się na narysowanym blacie musi jak najwięcej razy uniknąć przebicia ręki prezenterki ukrytym w jednej z toreb gwoździem. Za każde pomyślne wykonanie sztuczki otrzymuje się jeden punkt. Gra kończy się gdy dochodzi do wypadku, takiego jak na planie programu TVP2. Gdy gwóźdź wbija się w rękę prezenterki słychać najpierw krzyk Rogalskiej, a potem słowa iluzjonisty - „K…a, przepraszam!”.
Gra w ciągu pierwszych 24 godzin od pojawienia się w sieci przyciągnęła ok. 110 tys. użytkowników. Jak tłumaczył w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Marek Nowicki, dyrektor zarządzający agencją SpinHouse, był to wkład jego agencji w duże zainteresowanie internautów jakie wywołał incydent na planie „Pytania na śniadanie”.
- Zespół naszej agencji w wolnej chwili postanowił zrobić coś ciekawego w związku z wydarzeniami szeroko komentowanymi przez internautów. To nasza forma reakcji na ten incydent. W jeden dzień stworzyliśmy prostą grę, która po prostu ma być formą chwilowej rozrywki, niczym więcej - wyjaśniał.
Gra ma zatem służyć z jednej strony jako forma rozrywki, ale z drugiej promuje agencję, która ją stworzyła. Zdaniem ekspertów, do których Wirtualnemedia.pl zwróciły się prośbą o komentarz w sprawie takiej formuły reklamy agencji interaktywnej, pomysł na grę jest chybiony.
- Spontaniczne działanie jest często w cenie. Podejrzewam jednak, że nie tyczy się to przypadku gry „Gwóźdź programu”. Jeżeli było to obliczone na autopromocję agencji, to zastanawiam się, jaki komunikat daje to potencjalnym kontrahentom: „jesteśmy świetni w szydzeniu z cudzych nieszczęść”? - komentuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Lewandowski, założyciel agencji strategiczno-konsultingowej Semper Iratus. - To jedna z rozlicznych, prędkich akcji obliczonych na szybki poklask, i będzie ją zapewne charakteryzować czas istnienia jeszcze krótszy, niż wymagało jej przygotowanie. O tym przypadku sami twórcy przypomną sobie dopiero gorączkowo wypełniając jakieś zgłoszenie konkursowe. Podsumowując uważam, że zasoby ludzkie można było lepiej przeznaczyć na pracę dla klientów - dodaje.
Łukasz Majewski z agencji VML Poland zauważa, że to już druga kontrowersyjna sprawa w branży reklamowej w tym tygodniu. - Jak widać w marketingu wszystkie chwyty dozwolone. Po ostatnich informacjach o wezwaniu Grey Singapore do zwrotu nagrody, jaką agencja otrzymała podczas tegorocznej edycji festiwalu w Cannes to moje drugie branżowe zaskoczenie w tym tygodniu. I nie mam tu na myśli pozytywnych emocji - podkreśla Majewski.
- Bazowanie na kontrowersji zawsze budzi emocje. W tym przypadku mamy do czynienia ze zdarzeniem, w którym ucierpiała osoba publiczna i z pewnością nikomu na miejscu Marzeny Rogalskiej nie byłoby do śmiechu. Z drugiej strony przeraża liczba osób, które zagrało w grę „Gwóźdź programu”. Pozostaje pytanie, czy wśród nich są obecni lub potencjale kliencie agencji SpinHouse. Oby ta akcja nie była gwoździem do trumny jej twórców, którzy sięgnęli po czyjś wypadek do własnej promocji - dodaje Majewski.
W reklamowy potencjał gry wątpi Piotr Stasiak, dyrektor zarządzający agencji Bazgroł. - Sama „gierka” jest zabawna, ale jeśli w jakiś sposób ma promować agencję interaktywną, to chyba tylko poprzez pokazanie błyskawicznego czasu reakcji. Komunikat dla potencjalnego klienta jest następujący: „popatrz, jak szybko potrafimy stworzyć coś na temat…”. Jednak sam temat wydaje mi się mocno śliski, chociażby przez ilość negatywnych emocji, wątpliwości i spekulacji, jaka pojawiła się w sieci po tym wypadku na wizji. Nie jestem też pewien, czy gra w ogóle promuje agencję. Wczoraj wyszerowało to na Facebooku kilku moich znajomych, post pochodził z profilu zbierającego zabawne memy itp., przeklikałem się, poznęcałem nad postaciami, ale o tym, że zawartość pochodzi z agencji interaktywnej, dowiedziałem się dopiero dziś, z telefonu od Wirtualnychmediów - zauważa Stasiak.
Dołącz do dyskusji: Szydzenie z cudzych nieszczęść, nieudana autopromocja agencji - eksperci krytykują grę „Gwóźdź programu”
Patrząc i słuchając w większości żenujących reklam w polskich mediach, wiem chyba niestety jakim.
80% gier na rynku i to tych najpopularniejszych polega na zabijaniu, strzelaniu, rozrywaniu itd.
Większość mediów epatuje dzień w dzień agresją, opluwaniem, intrygami itd.
Głupia, niewinna gra jest szydzeniem i wykorzystywaniem czyjegoś nieszczęścia. Z chęcią chciałbym usłyszeć zdanie red. Marzeny Rogalskiej bo ja się z tego projektu uśmiałem.