SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Według marketingowców krytyka ING Banku Śląskiego z powodu Marka Kondrata to burza w łyżeczce wody

Odcięcie się przez ING Bank Śląski od uczestnictwa Marka Kondrata w demonstracji KOD wydaje się naturalne i słuszne, bo to nie jest firma, która powinna angażować się w politykę. To dziś niewątpliwie burza w łyżeczce wody, ale przy gorących nastrojach politycznych jej odłamki mogą zadrapać bank - komentują dla Wirtualnemedia.pl Tomasz Bartnik, Agata Laskowska i Marcin Kalkhoff.

W minioną sobotę Marek Kondrat, aktor od wielu lat firmujący swoją twarzą ING Bank Śląski wziął udział w jednej z demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, czytając na niej preambułę polskiej konstytucji. Krytykowany przez internautów za to zdarzenie bank na Twitterze szybko odciął się od udziału aktora w manifestacji, twierdząc, że to jego prywatna sprawa.

Piotr Utrata, dyrektor biura prasowego ING Banku Śląskiego na pytanie Wirtualnemedia.pl, czy bank zamierza jeszcze ustosunkować się do komentarzy, jakie pod jego adresem pojawiły się w mediach społecznościowych i czy będzie w tej sprawie podejmować jakiekolwiek dalsze kroki, odpowiedział: - Działania pana Marka Kondrata są wyrazem jego prywatnych poglądów i opinii. W żaden sposób nie są związane z jego współpracą z ING. ING nie angażuje się w politykę i nie popiera żadnej opcji politycznej, nie komentuje też osobistych poglądów osób współpracujących z bankiem.

Takie stanowisko banku nie dziwi Tomasza Bartnika, partnera w OneEleven: - Każda komercyjna instytucja musi dbać o swój wizerunek i o to, żeby żadne wątki nie związane z jej działalnością na ten wizerunek nie wpływały. Odcięcie się ze strony banku od sprawy uczestnictwa Marka Kondrata w demonstracji KOD wydaje mi się być naturalne i słuszne. To nie jest instytucja, która powinna w jakiejkolwiek formie angażować się w kwestie polityczne - stwierdza Bartnik.

Nie sądzi też, by ta sprawa w jakiś bardziej poważny sposób wpłynęła na ING Bank Śląski, czy to jeśli chodzi o wizerunek, czy to jeśli chodzi o biznes. - Moim zdaniem jest to rzeczywiście burza w szklance wody i temat prawdopodobnie ucichnie równie szybko, jak się pojawił. Nie spodziewam się również żadnych zmian, jeśli chodzi o współpracę banku z aktorem, czy też jakichkolwiek sugestii dotyczących jego postępowania w przyszłości - mówi Bartnik.

Zwraca jednak uwagę na jedno ciekawe zjawisko, które przy tej okazji można zaobserwować. - Chodzi o wszelkiego rodzaju bojkoty marek, czy produktów. Uważam, że wkrótce będziemy mieli do czynienia z wieloma akcjami, w których kluczowym motywem będą wątki polityczne czy światopoglądowe. O ile nie myślę, że konsumenci będą bardzo poważnie przykładać tego typu kryteria do procesów zakupowych, o tyle prawdopodobnie wątki tego typu staną się idealnym orężem do walki pomiędzy różnymi podmiotami komercyjnymi w mediach społecznościowych, czy też w ramach czarnego PR - komentuje strateg z OneEleven.

Agata Laskowska, szef działu personal branding w agencji Glaubicz Garwolińska Consultants uważa, że z punktu widzenia banku nie jest to dotkliwy kryzys wizerunkowy. Jak mówi, branża finansowa na co dzień zmaga się z większymi wyzwaniami komunikacyjnymi, jednak sytuacja przypomina o tym, jak ważna jest staranność w wyborze twarzy kampanii i jakie znaczenie mają warunki umowy. - Im większe wynagrodzenie, tym zamawiający może stawiać wyższe oczekiwania, w tym również związane z życiem prywatnym ambasadora. Pytanie o cenę „neutralizacji” poglądów pozostawiam otwarte - mówi Laskowska.

Jej zdaniem bank ING za pośrednictwem Twittera zdystansował się i wpisem zamknął sytuację. - Jednocześnie nie uciekł od problemu, udając, że nic się nie stało, licząc, że sytuacja sama się wyciszy. Wydaje się to rozsądnym rozwiązaniem. Polemika na tematy polityczne i religijne jeszcze żadnej korporacji nie przyniosła pozytywnych efektów - komentuje menedżerka.

Stanowisko ING Banku Śląskiego rozumie też Marcin Kalkhoff, partner w BrandDoctor. - Marki bardzo boją się jakichkolwiek konotacji politycznych, a szczególnie zajmowania stanowiska w sporach zahaczających o politykę - w tym przypadku Kondrat występując na tej, a nie innej manifestacji opowiedział się po jednej ze stron sporu politycznego, zatem niejako, będąc ambasadorem ING przelał swoje poglądy na jego wizerunek - mówi Marcin Kalkhoff. I dodaje: - Ale zastanówmy się co naprawdę się wydarzyło, spójrzmy na to racjonalnie, na zimno - z tego co wiem Kondrat jedynie czytał konstytucję, nie agitując, nie wygłaszając żadnych haseł. Dodam tylko, że czytał ją z właściwą aktorską emfazą, tak jak chcielibyśmy jej słuchać. Czy czytanie konstytucji jest agitacją polityczną? Można by tu postawić kropkę i wszystko byłoby ok, gdyby nie nalepka KOD na kurtce Kondrata.

Według menedżera nie ma mowy o żadnym kryzysie wizerunkowym ING Banku Śląskiego. - To dziś niewątpliwie burza w łyżeczce wody, niemniej nastroje polityczne raczej się podgrzewają, a nie słabną, w konsekwencji - rykoszetem - odłamki mogą zadrapać bank. Trzeba umieć zejść ze sceny niepokonanym - taka mi jeszcze myśl w trakcie zastanawiania się nad odpowiedzią wpadła do głowy. Może po prostu Kondrat już się dla ING zużył? Nawet widać, że jego rola dziś jest bardziej zamykająca, a aktorem - celebrytą banku jest coraz bardziej Agata Kulesza - podsumowuje Marcin Kalkhoff w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Dołącz do dyskusji: Według marketingowców krytyka ING Banku Śląskiego z powodu Marka Kondrata to burza w łyżeczce wody

26 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ares
Nie zdziwi mnie wzrost liczby klientów
0 0
odpowiedź
User
apka
Twarz zapijaczona i nieogolona. I to jest ambasador marki?
0 0
odpowiedź
User
Ares
@apka
A jak Ci się podoba twarz marszałka Terleckiego ?
0 0
odpowiedź