„Wprost” ma zapłacić Małgorzacie Cimoszewicz 50 tys. dolarów. Marek Król: Wyrok jest absurdalny
Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że AWR „Wprost”, wydawca tygodnika „Wprost”, ma zapłacić Małgorzacie Cimoszewicz odszkodowanie w wysokości 50 tys. dolarów, a nie 5 mln dolarów, jak nakazał amerykański sąd. Wyrok jest prawomocny.
Tym samym sąd stwierdził częściową wykonalność zaocznego wyroku wydanego w lipcu 2009 r. przez amerykański sąd hrabstwa Cook w stanie Illinois, zasądzającego łącznie na rzecz Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan i jej amerykańskiego męża 4 mln dolarów tzw. odszkodowania karnego i prawie milion dolarów "odszkodowania za udowodnioną szkodę".
Sprawa dotyczy artykułów, które ukazały się w tygodniku "Wprost" w 2005 r. o rzekomych nadużyciach, których mieli dopuścić się córka b. premiera i jej mąż przy zakupie akcji PKN Orlen. Ponieważ "Wprost" ukazuje się w USA, gdzie małżonkowie mieszkają, pozwali oni do tamtejszego sądu czasopismo i jego ówczesnego redaktora naczelnego za naruszenie dóbr osobistych.
W 2010 r. małżeństwo wystąpiło do polskiego sądu o nadanie klauzuli wykonalności temu wyrokowi. Sądy: okręgowy i apelacyjny w Warszawie odmówiły, bo uznały, że kwoty odszkodowania byłyby sprzeczne z zasadami polskiego porządku prawnego. Według SA wykonanie zagranicznego wyroku godziłoby też w poczucie sprawiedliwości i proporcjonalności między szkodą a środkami, jakie zostałyby użyte do jej naprawienia.
W październiku zeszłego roku Sąd Najwyższy rozpatrzył skargę kasacyjną małżonków, którą uznał za częściowo zasadną - gdy chodzi o argumenty dotyczące odszkodowania za udowodnioną szkodę, zaś ostatecznie oddalił roszczenie o 4 mln dolarów "odszkodowania karnego" - jako instytucji nieznanej polskiemu prawu. Zamknięta została też sprawa męża Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan, a tym samym sporne było 745,5 tys. dolarów - i tym zajmował się Sąd Apelacyjny w Warszawie. SN dopuścił możliwość orzeczenia częściowej wykonalności wyroku. Nakazał też zbadanie, na ile publikacja "Wprost" mogła oddziaływać w USA.
W środę SA wydał prawomocne orzeczenie. Stwierdził, że amerykański wyrok wykonalny jest w części odpowiadającej zasądzeniu na rzecz Małgorzaty Cimoszewicz kwoty 50 tys. dolarów. Środowemu orzeczeniu sąd nadał klauzulę wykonalności, a do jej wyegzekwowania od Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost Marka Króla zobowiązany został komornik, który przed wypłatą środków ma dokonać ich przeliczenia na dolary. Według stanu na środę chodziłoby o kwotę ok. 150 tys. zł.
Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Katarzyna Polańska-Farion, związek sprawy wytoczonej przez córkę b. premiera z polskim porządkiem prawnym jest silny, z uwagi na miejsce pobytu i działalność osób uznanych za sprawców naruszenia jej dóbr osobistych.
Uzasadniając przyznanie skarżącej 50 tys. dolarów, sąd podkreślił, że wyższe kwoty nie są w Polsce zasądzane z wyjątkiem przypadków szczególnych, gdy chodzi o dobra najwyższe, jak zdrowie i życie. "Tutaj nie miało to zastosowania" - dodała sędzia i podkreśliła, że wyższe kwoty byłyby "rażąco przekraczające doznaną szkodę".
Sąd przypomniał też, jaką ugodę zawarła z kolporterem tygodnika w USA córka Cimoszewicza i jej mąż - wypłacono im po 4,5 tys. dolarów. "Wnioskodawczyni uznała wtedy tę kwotę za odpowiednią i odczuwalną w jej sytuacji" - przypomniała Polańska-Farion.
Pełnomocnicy Króla i "Wprost" zapowiedzieli po wyroku, że prawdopodobnie sporządzą skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Występująca w imieniu Małgorzaty Cimoszewicz mec. Małgorzata Modzelweska-De Raad nie potrafiła powiedzieć, czy wyrok satysfakcjonuje jej klientkę. "Zastanowimy się nad tym" - powiedziała.
"Wyrok jest absurdalny, bo do tej pory można było jedynie uznać, że albo wyrok jest wykonalny w całości, albo wcale, tak mówią porozumienia międzynarodowe" - mówił Marek Król po wyjściu z sali sądu. Zarówno on, jak i pełnomocnik AWR Wprost mec. Artur Krzykowski zapowiadali, że muszą porozumieć się co do tego, kto w jakiej części ma przekazać pieniądze. Prawdopodobnie - jak mówili - podzielą ją na pół.
Mec. Krzykowski podkreślił, że z jego perspektywy ogłoszone w środę rozstrzygnięcie, do tej pory nad wydawnictwem wisiała groźba wypłaty dużo większej kwoty, "to dobra wiadomość dla inwestorów wydawnictwa".
- Postanowienie Sądu Apelacyjnego ostatecznie znosi widmo kary w wysokości 5 mln dolarów, które wisiało nad wydawnictwem i było m.in. przedmiotem obaw inwestorów i instytucji finansowych - skomentował Michał M. Lisiecki, prezes AWR „Wporst”. Zapowiedział on, że respektuje prawomocność tego orzeczenia i podejmie dialog z Małgorzatą Cimoszewicz lub jej pełnomocnikiem celem szczegółowych uzgodnień odnośnie jego wykonania.
Z danych ZKDP wynika, że średnia sprzedaż ogółem „Wprost” w listopadzie ub.r. wyniosła 52 368 egz. (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: „Wprost” ma zapłacić Małgorzacie Cimoszewicz 50 tys. dolarów. Marek Król: Wyrok jest absurdalny
A przy okazji ciekawe czy od żądanej kwoty wpłynęła opłata sądowa ?