Koniec tygodnika „Wprost”, będą zwolnienia. "Wydawca zarżnął pismo"
Firma PMPG Polskie Media kończy wydawanie tygodnika „Wprost”. Uzasadnia, że nawet po zwalczeniu epidemii koronawirusa odbudowywanie sprzedaży pisma i jego relacji biznesowych zajmie wiele miesięcy. Marcin Dzierżanowski, redaktor naczelny tytułu pożegnał się z zespołem. - Łatwo zwalić winę na koronawirusa, ale tytuł zarżnął wydawca - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Bogusław Chrabota. Właściciel PMPG Michał M. Lisiecki zapewnia, że „Do Rzeczy” nadal będzie ukazywać się w formie drukowanej.
W środę spółka PMPG Polskie Media, wydawca tygodnika „Wprost”, poinformowała, że kończy wydawanie pisma w wersji papierowej i stawiając na e-wydania. Ostatni numer drukowany „Wprost” ukaże się w najbliższy poniedziałek, 30 marca.
Jako powód zamknięcia tygodnika zarząd PMPG Polskie Media podaje sytuację w gospodarce, będąca następstwem pandemii koronawirusa.- W oparciu o opinie specjalistów z zakresu chorób zakaźnych, prognozujemy, że stan epidemii potrwa minimum dwa miesiące. Po nich, najprawdopodobniej nastąpi okres kolejnych wielu miesięcy odbudowywania sprzedaży oraz relacji biznesowych. W całym tym okresie Emitent i jego spółki zależne będą narażone na brak przewidywalności w realizacji przychodów - czytamy w komunikacie giełdowym.
Według danych ZKDP w styczniu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 13 429 egz. (14,6 proc. mniej niż rok wcześniej). Natomiast według badania Gemius/PBI w grudniu ub.r. Wprost.pl zanotował 3,89 mln użytkowników i 30,4 mln odsłon.
Ostatnie znaczące zmiany pojawiły się we „Wprost” jesienią ub.r. - wprowadzono nową czcionkę, szatę graficzną i oprawę zdjęciową, czemu towarzyszyła kampania reklamowa pod hasłem „Różni nas wiele, łączy nas ‘Wprost’”.
9,3 mln zł wpływów z drukowanego „Wprost”
PMPG podała, że rezygnacja z wersji drukowanej „Wprost” będzie mieć wpływ na wyniki finansowe firmy w ujęciu jednostkowym i skonsolidowanym. - Zakończenie wydawania tygodnika "Wprost" w wersji drukowanej wiąże się bowiem z zamknięciem linii przychodowej i kosztowej wynikającej ze sprzedaży powierzchni reklamowej w wydaniu drukowanym oraz sprzedaży egzemplarzowej tygodnika „Wprost” - zaznaczyła firma.
Podała, że w ub.r. drukowana wersja tygodnika przyniosła szacunkowo ok. 9,3 mln zł przychodów i wygenerowała ok. 8,5 mln zł kosztów.
Zmaleć mogą też przychody z organizacji wydarzeń związanych z marką „Wprost”, które w ub.r. szacunkowo wyniosły ok. 3,4 mln zł.
PMPG zaznaczyła, że „w związku z brakiem przewidywalności i dynamiką niezależnych od emitenta zdarzeń związanych z epidemią, na dzień sporządzenia niniejszego raportu nie jest w stanie oszacować i podać do publicznej wiadomości konkretnych danych liczbowych dotyczących spadku przychodów i kosztów w związku z zakończeniem wydawania tygodnika ‘Wprost’ w wersji drukowanej, ani tym bardziej oszacować wpływu na wyniki za kolejne kwartały 2020 roku”.
Lisiecki: „Wprost” przygotowywaliśmy do tego od lat
- Pogłoski o śmierci prasy drukowanej nie wydają się przedwczesne i przesadzone. Prasa jaką znamy odchodzi w przeszłość - mówi portalowi Wirualnemedia.pl Michał Lisiecki, większościowy akcjonariuszy i przez wiele lat prezes PMPG Polskie Media.
Informuje też, że zamknięcie papierowej wersji „Wprost” na pewno będzie wiązało się ze zwolnieniami. - Ściślej: ze zmianami w redakcji. Wszyscy dziennikarze, którzy dostaną wypowiedzenia, dostaną też propozycje pracy na innych stanowiskach. Tygodnik „Wprost” od lat przygotowywaliśmy do cyfrowej transformacji. Trochę zaskoczyło nas tylko tempo: koronawirus przyspieszył to, co było w naszych planach, ale niekoniecznie jeszcze teraz - tłumaczy.
Pogłoski o śmierci prasy drukowanej nie wydają się przedwczesne i przesadzone. Prasa jaką znamy odchodzi w przeszłość - Michał M. Lisiecki
— Michal Maciej Lisiecki (@LisieckiMichal) March 25, 2020
PMPG Polskie Media @PMPG_PL
Michał Lisiecki zapewnia jednocześnie, że przynajmniej na razie nie ma mowy o zamykaniu drukowanej wersji drugiego tygodnika wydawcy - „Do Rzeczy”. – Ten tytuł nie jest jeszcze na tyle zaawansowany, żeby przejść w całości do internetu. Na razie wychodzi w formie papierowej, a co będzie dalej - zobaczymy. Rozmowy trwają - kończy Lisiecki.
Marcin Dzierżanowski, redaktor naczelny „Wprost”, nie przyjął nowej propozycji wydawcy i z końcem marca żegna się z pismem. - W gazecie tej przeszedłem wszystkie szczeble dziennikarstwa - od dziennikarza do naczelnego. Nie przyjąłem propozycji pozostania w wydawnictwie w innej roli. Dziękuję Zespołowi, który udało się stworzyć i zintegrować. Do zobaczenia w bardziej sprzyjających okolicznościach! - poinformował.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że nie wiedzą na razie kto dostanie wypowiedzenia. Wydawca miał ich tylko poinformować, że będą redukcje i zmiany umów.
Chrabota: oszalałe zmiany profilu „Wprost”
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”, prezes Izby Wydawców Prasy, upatruje powodów zamknięcia drukowanej wersji pisma gdzie indziej. - Łatwo winę zrzucić na koronawirus. On wszystko zniesie i na pewno nie będzie polemizował. Tytuł, bardzo zasłużony zresztą zarżnął nie tyle koronawirus, co wydawca, już dawno temu - uważa.
- To oszalałe zmienianie koncepcji i profilu pisma, kolejni naczelni, raz Sylwester Latkowski, kiedy indziej Tomasz Wróblewski, nawet nie chce się pamiętać kolejnych nazwisk. Państwo (trzeba to podkreślić: oboje!) dopracowali się wzorcowego przepisu na zabicie tytułu. Ignorowano wszelkie zasady marketingu, myślenia w kategoriach targetu, czytelnika. A zgubić go - przez destabilizację wszystkiego co możliwe - było naprawdę trudno - krytykuje Chrabota.
- Cóż, kto bogatemu zabroni? Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, ale to musiało się wydarzyć przy takim podejściu. Życzę przetrwania w wersji online, ale będzie to trudne - prognozuje naczelny „Rzeczpospolitej”.
PMPG właścicielem „Wprost” od 10 lat
PMPG Polskie Media, wówczas działająca pod nazwą Platforma Mediowa Point Group, 80 proc. udziałów spółki AWR Wprost kupiła pod koniec 2009 roku, płacąc ponad 8 mln zł spółce Amadeusza Króla.
W połowie 2010 roku redaktorem naczelnym „Wprost” został Tomasz Lis, pod kiego kierownictwem sprzedaż tygodnika wynosiła prawie 100 tys. egz. Po odejściu Lisa na początku 2012 roku wyniki sprzedażowe znacząco malały.
Redaktorami naczelnymi „Wprost” byli kolejno Michał Kobosko (od lutego 2012 do stycznia 2013 roku), Sylwester Latkowski (do marca 2015 roku), Michał Wróblewski (do lipca 2016 roku), Jacek Pochłopień (do sierpnia ub.r.), a Marcin Dzierżanowski przez ostatnie osiem miesięcy.
W tym okresie tygodnik kilka razy zmieniał profil redakcyjny: kiedy naczelnym był Sylwester Latkowski mocno postawiono na dziennikarstwo śledcze (tygodnik ujawnił m.in. aferę podsłuchową i mobbingowanie podwładnych przez Kamila Durczoka), a za czasów Wróblewskiego i Pochłopnia - na tematykę gospodarczą.
„Wprost” pojawił się na rynku w 1982 roku. Najdłużej jego redaktorem naczelnym, w latach 1989-2006, był Marek Król.
Bierzyński: papier nie jest dobrym nośnikiem treści
Natomiast Jakub Bierzyński, medioznawca, komentator rynku mediów, prezes domu mediowego OMD, uważa, że na sytuację trzeba spojrzeć inaczej: kryzys weryfikuje graczy w każdej kategorii, a najsłabsi upadają pierwsi.
- „Wprost” sprzedawał ostatnio kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Myślę, że koronawirus tylko przyspieszył nieuchronne. To szerszy trend z dwóch powodów - papier nie jest dobrym nośnikiem treści informacyjnych. Dystrybucja papierowa jest zbyt wolna, droga, nieefektywna i nieelastyczna. Gdy informacje gonią informacje, a świat przyspieszył do godzin - tygodniki są na przegranej pozycji. Ludzie nie chcą czytać wczorajszych wiadomości, nie mówiąc już o zeszłotygodniowych. Koniec „Wprost” potwierdza ten trend - analizuje Bierzyński.
Zaznacza, że nie wierzy w przejście w wydania cyfrowe tygodnika. - Tutaj ogromną przewagę mają horyzontalne portale informacyjne, za darmo, z milionowymi zasięgami. Onet i Wirtualna Polska już dawno wypełniły się publicystyką, przejmując treści magazynów. Jak „Wprost” lub „Do Rzeczy” chcą walczyć z WP czy Onetem? Jakie mają przewagi konkurencyjne? - pyta szef OMD.
- Tym bardziej, że powrotu do dystrybucji papierowej nie ma. Moim zdaniem to bilet w jedną stronę. Tych czytelników, którzy z sentymentu czy przyzwyczajenia nadal kupują tygodniki drukowane przejmie konkurencja. Po paru tygodniach przyzwyczają się do nowego tytułu. Oni już nie wrócą - ocenia.
Myśliwiec: najbliższe dni wyzwaniem dla prasy
Informacją o zamknięciu drukowanej wersji tygodnika „Wprost” nie jest też zaskoczony medioznawca Maciej Myśliwiec. - Nie spodziewałem się jedynie, że nastąpi to tak szybko. „Wprost” od dawna już wykazywał spadki czytelnictwa - zwraca uwagę.
- Ostatnie dni to wyzwanie dla całej prasy, która apeluje o korzystanie z cyfrowej prenumeraty w związku ze spadkiem sprzedaży wersji analogowej. Najbliższe dni i tygodnie, w związku z obecną sytuacją w Polsce mogą być dla prasy jeszcze większym wyzwaniem. Może się okazać, że epidemia koronawirusa doprowadzi do przerzedzenia rynku prasy nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Wraz z ograniczeniem przemieszczania się, będzie spadać sprzedaż, co może oznaczać ogromne problemy w zyskach wydawnictw - prognozuje medioznawca.
Zdaniem naszego rozmówcy przejście do internetu może być próbą ratunku „Wprost”, jednak jest to decyzja o tyle ryzykowna, że kieruje tytuł do zupełnie innej grupy docelowej: węższej i młodszej. - Nie wiadomo, jakie będą efekty sprzedaży w nowej rzeczywistości i z nowym formatem - mówi Myśliwiec.
Duże spadki sprzedaży „Wprost”, dystrybucja oparta na tanich egz. dla hoteli i restauracji
W 2011 roku średnia sprzedaż egzemplarzowa „Wprost” wyniosła 96,6 tys., a potem w każdym roku malała. Największe spadki, odpowiednio o 33,1 i 38,2 proc., nastąpiły w 2015 i 2016 roku. Wynik z 2014 roku mocno podwyższyła bardzo wysoka sprzedaż kilku egz. z czerwca i lipca, w których ujawniono podsłuchane polityków rządu PO-PSL i biznesmenów.
W 2017 roku średnia sprzedaż tygodnika zmalała poniżej 20 tys. egz. W ub.r. wynosiła już tylko 14,3 tys. egz., co stanowi ledwie 14,8 proc. wyniku z 2011 roku.
Od przejęcia tygodnika przez PMPG jego dystrybucja była oparta na rozpowszechnianiu płatnym razem, czyli dostarczaniu egz. papierowych i e-wydań pisma firmom w mocno obniżonej cenie, wynoszącej minimum 30 proc. ceny okładkowej.
Portal Wirtualnemedia.pl analizował to już pod koniec 2012 roku. - Dostarczamy „Wprost” do ok. 380 restauracji, m.in. sieci Pizza Hut, KFC, Starbucks i Sphinx, oraz ok. 60 hoteli, głównie w Warszawie, a także do samolotów linii LOT - opisywał nam wtedy Paweł Gago, dyrektor dystrybucji w PMPG.
Wyniki rozpowszechniania płatnego „Wprost” w mijającej dekadzie też zmalały, ale dużo słabiej niż wyniki sprzedażowe - z ponad 130 tys. egz. w 2012 i 2013 roku do 82,9 tys. egz. w ub.r.
PMPG Polskie Media z odpisami na ponad 10 mln zł
Pod koniec grudnia ub.r. PMPG Polskie Media zdecydowała się dokonać odpisów w kwocie 9,76 mln zł na należności z pożyczek i obligacji. 9,64 mln zł z tej kwoty dotyczy należności od spółki Capital Point, której właścicielem jest cypryjska firma Lisiecki Investments kontrolowana przez Michała M. Lisieckiego. Natomiast pod koniec sierpnia utworzyła odpisy w wysokości 485,7 tys. zł, jako powód podając „wątpliwość co do możliwości spłaty należności przez dłużników”.
Natomiast w drugiej połowie lutego br. PMPG obniżyła z 4,405 do 2,198 mln zł wartość bilansową posiadanej nieruchomości w Piasecznie pod Warszawą. W konsekwencji wynik netto firmy za ub.r. zmaleje o 2,207 mln zł.
Od połowy sierpnia ub.r. PMPG Polskie Media prowadzi przegląd opcji strategicznych, w ramach którego bierze pod uwagę m.in. pozyskania inwestorów oraz sprzedaż i kupno aktywów. W połowie października Michał M. Lisiecki sprzedał 290 tys. akcji spółki stanowiących 2,86 proc. jej kapitału zakładowego. Nadal ma 58,3 proc. jej akcji.
PMPG Polskie Media na rynku mediów jest obecna poprzez spółki zależne: należy do niej przede wszystkim 90 proc. udziałów AWR Wprost wydającej tygodnik „Wprost” i Wprost.pl oraz 81 proc. udziałów Orlego Pióra publikującego tygodnik „Do Rzeczy”, miesięcznik „Historia Do Rzeczy” i Dorzeczy.pl.
W trzecim kwartale ub.r. firma osiągnęła wzrost przychodów o 19,2 proc. do 13,27 mln zł oraz zysku netto ze 129 tys. zł do 1,77 mln zł.
PMPG Polskie Media jest notowana na rynku głównym warszawskiej giełdy. W środę kurs spółki zmalał o 5,2 proc. do 91 groszy. Przy takiej cenie kapitalizacja firmy wynosi 9,45 mln zł. Do Michała M. Lisieckiego należą akcje stanowiące 58,3 proc. kapitału spółki.
Dołącz do dyskusji: Koniec tygodnika „Wprost”, będą zwolnienia. "Wydawca zarżnął pismo"
za to powinien być kryminał.