Jego konkurentami w klasie LMP1 będą Porsche, Toyota i nowy przeciwnik - Nissan.
„Le Mans to idealne miejsce, by udowodnić wydajność napędu TDI” - mówi Ulrich Baretzky, kierownik działu budowy silników w Audi Sport. „Kto tam chce osiągnąć dobre czasy okrążeń, potrzebuje mocnego silnika, a moc jest ściśle w Le Mans określona zapisami regulaminu wydajności.” Dlatego zespół Baretzky'ego co roku pracuje nad idealnymi ustawieniami silników sportowych. Nawet przez 36 godzin, co odpowiada ponad 9000 kilometrów, w warunkach maksymalnie zbliżonych do Le Mans, silniki poddawane są przez ekspertów testom na stanowisku kontrolnym. Żadnego błędu, żadnej słabości, nic nie może pójść źle. W przeciwnym wypadku, jednostka napędowa nie będzie dopuszczona do wyścigu. Bilans występów jak dotąd mówi sam za siebie: od 22 lat w Audi Sport nie było żadnej awarii silnika w czasie zawodów. „Współzawodnictwo różnych projektów w Le Mans to fantastyczna sprawa” – mówi Baretzky. „Wielokrotnie udowadnialiśmy, że Audi wystawia w tym wyścigu pakiet najbardziej wydajnych rozwiązań.” Począwszy od podwozia, przez karoserię, aż do skrzyni biegów. „Warunki są ekstremalne” - podkreśla Baretzky. „Ostatecznie wygrywa auto, które funkcjonuje najlepiej.” Sześćdziesięcioro pracowników działu budowy silników sportowych w Neckarsulm, odpowiedzialnych jest za kompleksowy rozwój konstrukcji jednostek napędowych. Wraz z nimi, ręka w rękę, pracują koledzy z Neuburga i z Ingolstadt. W tym roku, dzięki możliwości osiągnięcia mocy czterech megadżuli (Mj), w napędzie elektrycznym dostępna jest zdublowana ilość energii, a silnik dieslowski ma moc 410 kW (558 KM). Audi R18 e-tron quattro ma też znacznie ulepszoną aerodynamikę i przeprojektowane podwozie. Dzięki wszystkim powyższym czynnikom, jeździ szybciej niż poprzednie modele, zużywa jednak znacznie mniej paliwa. „To sprawia, że być może ustanowimy w tym roku nowy rekord trasy” - dodaje optymistycznie Baretzky.