Karnawał z sardynką w tle
- Wyspy Kanaryjskie to częsty kierunek podróży wybierany przez Polaków. Jednak, poza popularnymi atrakcjami, pięknem plaż i przyrody, turyści słabo eksplorują i poznają, równie ciekawą jak natura, tradycję tego wyspiarskiego regionu – mówi Paulina Byszewska, specjalista ds. sprzedaży biletów lotniczych z portalu Whynotfly.pl. Karnawał na Wyspach Kanaryjskich to, zgodnie z alternatywną nazwą tego regionu świata, czas szczęścia i radości. Wszystkich mieszkańców i turystów łączy wtedy wspólne biesiadowanie. Można tutaj poczuć czym jest zabawa w iście latynoskim stylu. Przez stolicę wysp, Las Palmas, przetaczają się skąpo odziane tłumy, tańczące w barwnych korowodach. Czas ten obfituje również w parady przebierańców. Jedną z bardziej popularnych obecnie jest parada… drag queens. Wydarzenie cieszy się wielkim zainteresowaniem mediów, emitowane jest nawet w hiszpańskiej telewizji. Podczas wyspiarskiego karnawału wybierana jest królowa, która następnego dnia po koronacji znajduje się na czele bawiącego się tłumu. Jednak to nie koniec atrakcji jakie czekają na nas na Wyspach Kanaryjskich. Karnawał kończy się bowiem w całkowicie nieprzewidywalny dla obcokrajowca sposób. Wiąże się to ze starodawną tradycją pożegnania... sardynki. Jak wygląda to pożegnanie? Podczas gdy mieszkańcy wysp świętują dochodzi do tryumfalnego przewiezienia papierowej figurki ryby nad brzeg Oceanu Atlantyckiego. Trasa, którą przemierza sardynka jest ściśle określona, a miejsce pieczołowicie wybrane. Na oceanicznym brzegu dochodzi do rytualnego jej spalenia. Cała społeczność kanaryjska okazuje w tym czasie ogromny żal po stracie ryby. Smutek ten wynika w gruncie rzeczy z faktu końca wyjątkowej zabawy. Żywot sardynki kończą wystrzały fajerwerków - jest to znak, że rozpoczął się już na dobre Wielki Post.
Diabelska zabawa
Równie ciekawym miejscem do karnawałowych zabaw jest Boliwia. – Kraj może i daleki, ale pełny niezbadanych przez wielu miejsc i tradycji, których piękno i istotę można zgłębić jedynie będąc tam na miejscu. Lot samolotem nie jest obecnie tak męczący jak dawniej, istnieją bezpośrednie połączenia między Santa Cruz a Warszawą i Wrocławiem – podpowiada Ewa Bednarek, pracownik centrum rezerwacji biletów lotniczych portalu Whynotfly.pl. Tradycja boliwijskiego karnawału sięga czasów kolonialnych. W górniczym regionie Oruro od dawna ludność przebiera się za diabły (diablos) i czarnych (morenos), aby paradować szalonym tanecznym krokiem po ulicach miasta. Stroje diabłów to połączenie kilku tradycji. Lokalne elementy strojów łączą się motywami chrześcijańskimi i pochodzącymi z kultury afrykańskiej. Również działania karnawałowych postaci nawiązują do bogatej historii tego regionu. To w nich ukazane zostają, wyśmiewane przez tutejszych Indian, zachowania konkwistadorów. Cała zabawa jest hołdem dla Matki Boskiej z Socavon oraz drugiej głównej bohaterki tego wydarzenia: na wpół pogańskiej Pachamamy, czyli inkaskiej Matki Ziemi. To w intencji łask od nich płynących roztańczony tłum przemierza uliczki Oruro. Dodatkowym symbolem boliwijskiego karnawału jest wszechobecna woda i... pianka w spreju. Wszyscy zgromadzeni nawzajem się nimi pryskają. Zmasowany atak oszczędza jedynie tancerzy, zaś gringo – czyli osoby o jasnej karnacji – muszą być pewne, że tego wieczora suche nie wrócą do domu. Kulminacja zabawy następuje w tzw. Dzień Wody, którym tradycyjnie jest wtorek. Po tak dużej porcji wrażeń Wielki Post nie jest już nikomu straszny.
A może po europejsku?
Nieco bliższa nam, Polakom Portugalia także kryje wiele ciekawostek związanych z zapustami. W zależności od regionu czas ten wygląda trochę inaczej. Lazarim, leżące w regionie Porte e Norte, jest znane z nietypowych masek, zwanych mascarados. Mężczyźni i kobiety paradują w nich przez cztery kolejne niedziele poprzedzające Środę Popielcową. Równocześnie zbierane są środki na kukły symbolizujące matkę i ojca chrzestnego. Wszystko po to, aby w ostatni wtorek karnawału doszło do rytualnego odczytania ich testamentów. Testamenty te to nic innego jak wzajemne obrażanie się pań i panów, pełne żartów, drwin i ironii. Wszystko kończy świąteczne spalenie kukieł, które to symbolizuje nadejście wiosny i zerwanie z zimą. Wyspiarska Madera bawi się inaczej. Całe miasto jest pełne kolorowych ozdób i lampek. W ostatni piątek przed Popielcem mieszkańców wyspy budzi huk petard, któremu wtóruje orkiestra dęta. Kolejne dni to czas przedstawień i koncertów. W ostatni dzień – wtorek – odbywa się parada przebierańców zwana Cortejo Trapalhao. Zaraz po niej wyspa zaczyna ucztować, a na stołach króluje miecznik z grilla podawany odświętnie z maderą.
– Warto również odwiedzić stołeczną Lizbonę. Lecimy z Polski zaledwie kilka godzin, aby tuż po wyjściu z samolotu móc poczuć charakter lizbońskiego karnawału – stwierdza Paulina Byszewska. To tutaj folklor miesza się z brazylijską sambą. Parada przechodząca ulicami Lizbony dorównuje swym pięknem tej znanej z Rio. Również okoliczne miejscowości szczycą się karnawałową tradycją. W położonym niedaleko stolicy miasteczku Torres Verdas zobaczymy platformy z przebranym w fantazyjne stroje, roztańczonym tłumem. W takt szalonej muzyki mieszkańcy witają nadchodzący okres postu.
Nasze propozycje to tylko część bogatego wachlarza miejsc, gdzie karnawał jest wspaniałym, a nieodkrytym jeszcze przez turystów świętem. Wszędzie tam poczuć można przez chwilę magię odmienną od zwykłej codzienności. Życzymy udanej zabawy, bo... „po karnawale – czas na gorzkie żale”.