Rozmowa z Anną Alicją Trochim, malarką i kierownikiem artystycznym Galerii Delfiny.
Obserwując gęstniejące tłumy podczas wydarzeń mających miejsce w Galerii Delfiny nabiera się przekonania, że adres ul. Smulikowskiego 10/2 zaznacza coraz silniej swe miejsce na kulturalnej mapie Warszawy. Co decydowało o tym, że autorytet Galerii nieustannie rośnie?
W galerii tłumy były od początku, wydaje mi się nawet, że za życia Delfiny Krasickiej było nawet więcej miłośników sztuki i tego miejsca. Galeria, która istnieje od 17 lat, zawsze gości dobrych artystów, zróżnicowanych pokoleniowo, geograficznie i kulturowo. Już u zarania istnienia galerii, Delfina zapraszała twórców zza wschodniej granicy, z Litwy, Łotwy, Białorusi czy Ukrainy.
Dla nich Polska była krajem należącym do Zachodu. Były to interesujące wystawy, podobnie jak były i są interesujące wystawy dobrze rokujących artystów młodego i starszego pokolenia. Natomiast średnie pokolenie twórców to, mówiąc szczerze, nie wiem, co teraz robi.
Galeria łączy twórców z różnych krajów, czego dowodzą choćby wernisaż kubańskiego artysty Denysa Molerio Peña, wystawa artystów z Białorusi czy wystawa polsko-francuskiej „Tu i teraz”. Galeria ma ambicje stać się ośrodkiem kultury znanym też w środowiskach twórców zagranicznych?
Galeria Delfiny jest już znana we Francji, a zwłaszcza w Paryżu, w którym mieliśmy wystawę. Z jedną z paryskich galerii współpracowaliśmy jeszcze za życia Delfiny. Jeżeli chodzi o wschodnie kraje, to wiem, że tamtejsi artyści tęsknią za nami. Jesienią odbędzie się wystawa dwóch artystek z Litwy Leny Khvichia i Irmy Balakauskaitė. Natomiast najnowszym wydarzeniem będzie wystawa dwóch syryjskich artystów, która nosi nazwę „Syryjskie Impresje”. Jeden z twórców, Majid Jammoul, który osiadł w Polsce po ukończeniu Wydziału Rzeźby warszawskiej ASP, przedstawił nam prace swojego kolegi Karama Matouka. Uznaliśmy, że ich twórczość jest bardzo interesująca.
Obecnie Syria kojarzy się z wojną. Czy prace Majida Jammoula i Karama Matouka nawiązują do politycznych wydarzeń?
Są to prace nie zaangażowane w komentowanie bieżących wydarzeń. Nie patrzę na twórców przez pryzmat polityki. Uważam, że najbardziej interesujące jest ukazanie, jak artyści z innych kręgów kulturowych odnoszą się do naszej kultury i jak my się odnosimy do ich kultury. Obydwaj artyści są bardzo zadowoleni z przygotowywanej wystawy a ja się cieszę, że będziemy mogli pokazać sztukę wysokich lotów. I to jest najważniejsze.
Galeria to miejsce wernisaży, wystaw czy benefisów twórców prezentujących bardzo różne wrażliwości. Jakie są kryteria zapraszania twórców?
Kryteria stosowane wobec twórców to dobra sztuka i uczciwość wobec samego siebie. To wydaje się oczywiste, ale uważam, że malarz powinien być prawdziwym twórcą a nie jakimś takim… Kiedyś odmówiłam wystawienia obrazów z kwiatami, bo takie malarstwo nie odpowiada profilowi galerii. Na co rozmówczyni odpowiedziała, że w takim razie namaluje abstrakcje. No więc nie, do widzenia, ja nawet zapominam nazwiska takich osób.
Żyję w Warszawie trochę więcej niż trochę, znam środowisko i znam się na malarstwie, mamy komisję artystyczną, co w sumie pozwala dbać o to, aby w galerii była sztuka na wysokim poziomie.
Rozmawiał Bogusław Mazur
Całość wywiadu znajduje się pod linkiem: http://www.polskatimes.pl/artykul/9266701,wszystkie-barwy-galerii-delfiny,id,t.html