Postrzelony jamnik
2010-04-24 02:03:45 - AnnaM
Otoz okazalo sie, ze wet widzial takie cudo jak moj pies po raz pierwszy w zyciu. Na dwoch rentgenach ( drugi pani wet zrobila dla pewnosci bo oczom nie wierzyla) wyszlo, ze maly ma pod skora 23 kawalki srutu, z czego 3-4 dosyc gleboko ( np. tchawica ale pies oddycha normalnie). Pani doktor dala mi kontakt do kliniki weterynaryjnej twierdzac, ze musza oni wyjac mu te kawalki bo inaczej pies moze dostac olowicy. Ok nie ma problemu. Zadzwonilam do kliniki i pan doktor na dzien dobry stwierdzil, ze takiego przypadku jeszcze nigdy nie mial a potem wytlumaczyl mi na czym polega wyjmowanie srutu i je odradzil. W skrocie, moj ogoniasty mialby 23 operacje. Jak na jamnika sporo, w zasadzie sporo dla kazdego psa. Moglby nie przezyc. Doradzil odczekanie, monitorowanie psa, kontrole w przychodni. Mozliwe, ze czesc srutow sama sie wydali z organizmu .Dla mnie brzmi to dosyc sensownie.
Ale szarpie mna niepewnosc dlatego pytam. Jakbyscie wy postapili?
Opcja A- czekac monitorowac, ryzykowac olowice ( hmm czy ja sie da leczyc? Czy maly na pewno na nia zapadnie?)
Opcja B- katowac psa operacjami, zostawiac na kilka nocy w obcym miejscu, meczyc dojazdami ewentualnie?
A wydaje sie bardziej humanitarna i daje nadzieje, ale jesli maly zakonczy swoj zywot bo trzeba bylo jednak B? Powiedzcie co o tym myslicie.
Acha. Sprawa zostaje zgloszona na policje a pies pozostawal w obrebie mojej dzialki
=====
annaM