Mariusz Staniszewski dostanie należną pensję po zwolnieniu z „Rzeczpospolitej”, tekst o trotylu rzetelny
Sąd Apelacyjny w Warszawie w całości utrzymał wyrok pierwszej instancji, orzekając, że Mariusz Staniszewski wbrew prawu został cztery lata temu w trybie natychmiastowym zwolniony z „Rzeczpospolitej” (Gremi Business Communication). Wydawca zgodnie z umową zapłaci dziennikarzowi pensję za trzymiesięczny okres wypowiedzenia i pokryje koszty procesu.
Dołącz do dyskusji: Mariusz Staniszewski dostanie należną pensję po zwolnieniu z „Rzeczpospolitej”, tekst o trotylu rzetelny
Co gorsza, sąd potwierdził jego rzetelność. Czy to nie kolejny dowód na potrzebę gruntownej reformy wymiaru sprawiedliwości?
Ech, jak się nie obrócić, d... zawsze z tyłu.
Nie. To dowód na potrzebę reformy prawa cywilnego i prasowego, o której pisałem. Sąd orzekł tak, jak wedle obowiązującego prawa należało orzec. Sprawdził, czy proces zbierania informacji był rzetelnie prowadzony (czy źródło nie jest zmyślone, czy próbowano weryfikować wiadomości, etc.) Ustalił: informacja miała rzeczywiste źródło, próbowano je weryfikować. Sąd w obecnym stanie prawnym nie bada "prawdy materialnej", lecz "rzetelność dziennikarską". W efekcie artykuł napisany zgodnie ze wszystkimi zasadami rzetelnego dziennikarstwa może zawierać wierutne kłamstwa.
I na tą sytuację w prawie polskim nie ma odpowiedzi. Bo badamy "zawinienie" (rzetelność), nie efekt. To jak z lekarzem, który rzetelnie leczył, a pacjent zmarł.
Tyle że, moim zdaniem, te zasady odpowiedzialności nie pasują do obecnego świata. Zbyt koncentrują się na staraniach, a odrywają się od kryterium "efektu" - dostarczenia prawdziwej lub kłamliwej informacji.