Były korespondent w Brukseli wygrywa w sądzie z PAP. "Nie było zakazu pisania"
Polska Agencja Prasowa nieprawomocnie przegrała sprawę, jaką wytoczył jej były korespondent w Brukseli Krzysztof Strzępka. Zgodnie z wyrokiem PAP ma zapłacić odszkodowanie byłemu pracownikowi. - PAP z pewnością złoży apelację, bo nie zgadzamy się z decyzją sędzi - zapowiada Wojciech Surmacz.
Sprawa ma początek w grudniu 2020 roku. Krzysztof Strzępka, wówczas korespondent PAP w Brukseli, napisał wtedy depeszę, w której wskazywał, że Polska może stracić środki unijne na odbudowę po pandemii koronawirusa, jeśli rząd Mateusza Morawieckiego nie zgodzi się na tzw. klauzulę praworządności, czyli powiązanie dostępu do środków z Unii Europejskiej z przestrzeganiem zasad pastwa prawa.
Strzępka wspomina, że depesza nie spodobała się w kręgach władzy i choć podobne informacje podały wówczas „Politico” czy „Financial Times”, dziennikarz dostał od swojego przełożonego Tomasza Jarosza zakaz pisania. Jednocześnie władze firmy wystąpiły do związków zawodowych o informację, czy znajduje się na on liście pracowników chronionych. To formalny krok przed zwolnieniem z pracy.
Czytaj też: Anna Kisicka wygrała przed sądem pracy z PAP. „Straciłam zaufanie do Agencji ”
- Obowiązkiem dziennikarza jest służba opinii publicznej i rzetelne przekazywanie obiektywnych informacji, bez oglądania się na to czy są one po myśli tej czy innej opcji politycznej. Niestety żyjemy w takich czasach, że nawet za trzymanie się takich podstawowych zasad trzeba płacić cenę – mówi Strzępka.
Prezes PAP: nie było zakazu pisania
Zupełnie inną wersję sytuacji przedstawia Wojciech Surmacz, prezes Polskiej Agencji Prasowej. - Ani wypowiedzenie Krzysztofa Strzępki, ani wyrok (co wynika z ustnego uzasadnienia sędzi) nie dotyczył „zakazu pisania po opublikowaniu źle przyjętego przez władze tekstu". Kierownictwo PAP nie zakazało Krzysztofowi Strzępce „pisania po opublikowaniu źle przyjętego przez władze tekstu" - przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl.
- Krzysztof Strzępka nie dostał od Tomasza Jarosza „zakazu pisania" z powodu depeszy, która „nie spodobała się w kręgach władzy". W uzasadnieniu do swojego wypowiedzenia Strzępka w ogóle nie poruszył tematu ani tej, ani innej depeszy. W ustnym uzasadnieniu do wyroku w pierwszej instancji sędzia w ogóle nie odniosła się do tego aspektu - wyliczył Surmacz.
Krzysztof Strzępka opisuje, że po bezskutecznych negocjacjach ze swoją firmą złożył wypowiedzenie z winy pracodawcy i wystąpił ze sprawą do sądu. 28 czerwca br. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia (pod przewodnictwem Ewy Oleksiak) wydał wyrok, w myśl którego PAP musi zapłacić odszkodowanie Strzępce.
- W pełni zgadzam się z rozstrzygnięciem sądu, które dobitnie pokazuje, że rzetelna praca dziennikarza nie może być przedmiotem jakichkolwiek represji czy też nacisków politycznych - komentuje Paweł Szczepańczyk z Kancelarii Radców Prawnych „Pro Iustitia”, która reprezentowała Strzępkę. - Odsunięcie dziennikarza od pracy z uwagi na sporządzenie obiektywnego materiału prasowego nie może mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa – podkreśla prawnik.
Strzępka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl informuje, że obecnie czeka na uzasadnienie wyroku sądu. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Wojciech Surmacz zapewnia, że przedmiotem sprawy nie są jakiekolwiek „represje", „naciski polityczne" czy „odsunięcie dziennikarza od pracy z uwagi na sporządzenie obiektywnego materiału prasowego". - Kwestią sporną jest interpretacja prawa pracy w kontekście wysokości wypłaty środków finansowych ze strony pracodawcy na rzecz pracownika - zaznacza.
- Wyrok nie jest prawomocny. Złożyliśmy do Sądu wniosek o pisemne uzasadnienie do wyroku i cierpliwie czekamy. Gdy tylko otrzymamy ten dokument, to PAP z pewnością złoży apelację, bo nie zgadzamy się z decyzją sędzi. Pełnomocnik Krzysztofa Strzępki oraz on sam mają pełną świadomość, że ostatecznie mogą nie otrzymać kwoty, której się domagają. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie - opisuje prezes PAP.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Wojciech Surmacz zauważa, że zgodnie z informacjami z oficjalnego serwisu Unii Europejskiej Krzysztof Strzępka pracuje obecnie jako social media assistant dla Europejskiej Partii Ludowej (należy do niej Platforma Obywatelska).
- To wiele wyjaśnia w odniesieniu do politycznych kontekstów, w które pan Strzępka usiłuje uwikłać całą sprawę. Pragnę zauważyć, że PAP chciała wypłacić panu Strzępce wszystkie przysługujące mu apanaże, ale pan Strzępka po prostu domagał się - i w dalszym ciągu się domaga – więcej. I o to w tym wszystkim, tak naprawdę, chodzi - podkreśla prezes PAP.
PAP to największa agencja informacyjna w Polsce. Krzysztof Strzępka był jej dziennikarzem przez 15 lat, z czego siedem lat (od 2014 roku) pracował jako korespondent w Brukseli. Wcześniej był reporterem politycznym i gospodarczym
Polska Agencja Prasowa zamknęła 2021 rok z prawie 707 tys. zł zysku netto. Przychody ze sprzedanych produktów przekroczyły 56,6 mln zł, co oznacza wzrost o ponad 9 proc. Dane o wynikach finansowych PAP otrzymali członkowie Rady Mediów Narodowych.
Dołącz do dyskusji: Były korespondent w Brukseli wygrywa w sądzie z PAP. "Nie było zakazu pisania"