SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dlaczego „Zdrada” się nie udała? „Dawid Ogrodnik wypada najlepiej”

Nowy serial dostępny w ofercie Polsat Box Go, zatytułowany „Zdrada”, jest remakiem holenderskiego tytułu „Overspel”. Opowiada losy bohaterów uwikłanych w sieć zależności, która prowadzi ich do zdrady. Nie chodzi jedynie o romans, ale o zdradę zaufania w pracy, czy w relacji między córką a ojcem. Niewierność, brak lojalności przybiera w serialu różne formy, a nam pozostaje czekać, aż ktoś przyłapie ich na kłamstwie.

„Zdrada”, Polsat Box Go„Zdrada”, Polsat Box Go

„Zdrada” to serial opowiadający o zamożnych ludziach i ich skomplikowanych interesach. Brzmi niezbyt zachęcająco? Niestety im dalej, tym gorzej. Oglądając cały serial przedpremierowo, miałam wrażenie, że twórcy popełnili dokładnie te same błędy, co przy produkcji „Grzechów sąsiadów”, o których pisaliśmy w Wirtualnych Mediach wcześniej, zresztą nieprzypadkowo trafiły na listę najgorszych seriali 2023 roku.

W „Zdradzie” akcja toczy się wokół romansu Julii (w tej roli Anna Karczmarczyk) i Pawła (w tej roli Paweł Małaszyński). Ona jest fotografką z problemami emocjonalnymi, którą przytłacza nadmiar uwagi podczas wernisażu jej prac, a on – pojawił się tam podobno przypadkiem, bo zaprosili go znajomi. 

Bohaterowie poznają się i zaczynają spotykać w hotelach. Ona ma męża Patryka (Dawid Ogrodnik) skupionego na swojej pracy w prokuraturze, a on żonę zajętą ratowaniem swojej zadłużonej restauracji. Kim jest z zawodu Paweł? Oczywiście prawnikiem. Julia to artystyczna dusza, a jej kochanek twardo stąpa po ziemi, ale dla niej zrobi (podobno) wszystko. Na początek pożyczy marynarkę, gdy będzie drżała z zimna.

Co się nie udało?  

Największym grzechem serialu jest banał i nieudane sceny erotyczne. Znowu (podobnie jak w „Grzechach sąsiadów”) niezamierzenie powodują śmiech zamiast poczucia, że ta para idealnie do siebie pasuje i zasługuje na szczęście. Paweł Małaszyński wydaje się kompletnie nieobecny w swojej roli, niezaangażowany i sprawia wrażenie przypadkowego przechodnia. Być może taki był pomysł na tę postać, ale nie zachęca to do spędzania z nim czasu i zagłębiania się w jego tajemnice. 

Trudno przejmować się romansem pary, bo w ogóle nie poznajemy tych postaci. Wiemy o nich kilka ogólników – ona jest nieszczęśliwa w małżeństwie, ucieka w pracę, aż poznaje tego wyjątkowego mężczyznę, z którym odbywa te same rozmowy, które słyszeliśmy już milion razy: „czy zostawisz dla mnie żonę”, „nie możemy się już spotykać”, „nic o tobie nie wiem”.

Światełko w tunelu  

Pod względem aktorskim najlepiej wypada Dawid Ogrodnik, który robi co może, żeby niuansować swojego bohatera i nawet mu się to udaje. Jako ambitny prokurator, w życiu prywatnym nieco rubaszny, ale szczery i zaangażowany w życie rodziny, dostaje wiatru w żagle, mogąc przejąć po poprzedniku dużą sprawę. Wszystko jednak zmienia się, gdy jego życie rodzinne zaczyna się rozpadać niczym domek z kart.

Wspominałam, że do zdrad dochodzi na wielu poziomach – mamy tutaj także do czynienia z wątkiem kryminalnym, porachunkami gangsterskimi, problemami finansowymi, toksycznymi relacjami rodzinnymi i milionem tajemnic z przeszłości. Serial promowano jako thriller psychologiczny, ale w ramach tego przyporządkowania gatunkowego, „Zdrada” wypada dość blado. Postacie nie są skomplikowane, nie ma w nich drugiego dna, po prostu aktorzy starają się sprawiać wrażenie, że grany przez nich bohater ma jakiś mroczny sekret.

W serialu zabrakło angażującego wątku zarówno kryminalnego, jak i romansowego. To, że dwójka bohaterów potajemnie spotyka się na seks w hotelu, nie stanowi wabika dla widza, który widział to już zbyt wiele razy. Sprawy nie ułatwia fakt, że Anna Karczmarczyk i Paweł Małaszyński nie nadali swoim postaciom żadnej głębi. Julia jest typem głównej bohaterki z telenoweli, a Paweł nie ma za grosz charyzmy, wydaje się jedynie ponurakiem. Z kolei jego teścia gra Piotr Polk. To szemrany typ, głowa rodziny ulepiona ze stereotypów. Oczywiście musi mieć nocny klub i agencję towarzyską, z córką jest skonfliktowany, ale dla wnuka posunie się do niejednego świństwa.

W domach z betonu…  

Domy bohaterów sprawiają wrażenie niezamieszkałych, wyglądają jak ekspozycje sklepów meblowych. Podobno akcja toczy się w Polsce, ale to też nie ma znaczenia, bo serial pozbawiony jest jakichkolwiek odniesień do polskiego „tu i teraz” więc równie dobrze może to być jakieś fikcyjne uniwersum. 

Okazuje się, że stworzenie dobrego, trzymającego w napięciu thrillera, to trudna sztuka. W przypadku „Grzechów sąsiadów” widoczne były te same problemy: brak rozwinięcia postaci, pokazania ich jako ludzi, a nie typy literackie, brak rozwiniętego kontekstu społecznego – gdzie i jak żyją bohaterowie (oglądając „Zdradę”, można odnieść wrażenie, że Paweł całe dnie spędza w swoim biurze, a jego żona w restauracji), czym się charakteryzują (nic nie wiemy o tych postaciach, czy mają poczucie humoru, jakieś hobby, czy myją zęby wieczorami, cokolwiek co uczyni z nich istoty ludzkie, a nie szkic na papierze), o czym marzą, czy obchodzi ich cokolwiek poza pracą.

Czy warto obejrzeć?  

Polskie seriale codzienne od zawsze skupiały się na rodzinie i pracy jako elementach zasadniczych. W przypadku produkcji gatunkowych, jak thriller, można pozwolić sobie na wyjście poza ten schemat i brawurowe „ożywienie” postaci. „Zdrada” miała szansę być produkcją rozrywkową na wysokim poziomie, ale niestety brak nadania serialowi cech indywidualnych, pokazania, że akcja toczy się w Polsce, że ludzie mieszkają w innych domach niż tylko gigantyczne klocki wypełnione niebieskim światłem i kilkoma meblami, sprawia, że to serial do zapomnienia tuż po seansie. Nie pomogła nawet Grażyna Szapołowska.

Serial „Zdrada” 10 maja zadebiutował w serwisie Polsat Box Go.