Dziennikarze śledczy z Bellingcat zbierają dowody rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie
Pracownicy portalu dziennikarstwa śledczego Bellingcat gromadzą dowody na możliwe zbrodnie wojenne popełniane przez stronę rosyjską w Ukrainie - poinformował założyciel portalu Eliot Higgins, cytowany w środę przez dziennik "The Guardian".
Są dowody na to, że Rosja wyrządza "szkody cywilne", w tym przy użyciu bomb kasetowych, co wynika z nagrań wideo i zdjęć wykonywanych w trakcie wojny - podkreślił Higgins.
Wśród dowodów jest nagranie z poniedziałkowego uderzenia w parking w Charkowie, które według Bellingcat zostało dokonane przy użyciu właśnie bomby kasetowej. Na filmiku widać mieszkańców miasta spacerujących w pobliżu parkingu w chwili, gdy wybuchają kolejne ładunki.
Dowodami zbrodni ostrzelanie Charkowa
Nagranie z piątku, drugiego dnia inwazji, wykonane kamerą samochodową pokazuje bombę kasetową, która spada na drogę w Charkowie. Kierowca auta zawraca pospiesznie, gdy wokół samochodu dochodzi do eksplozji. Jak oceniają specjaliści, bomba została prawdopodobnie zrzucona przez rosyjski system rakietowy Grad.
Tak wyglądał poranny atak na Charków, drugie co do wielkości miasto w Ukrainie. Pociski spadły na centralnym placu, przy siedzibie lokalnych władz. Nie żyje 10 osób.
— Wojciech Cegielski (Polskie Radio / podcast Świat) (@wojciechce) March 1, 2022
10 killed in shelling central square of #Kharkiv this morning. pic.twitter.com/Aq30NudauT
Kilka organizacji pozarządowych badających możliwe zbrodnie wojenne dokonane przez Rosjan, takie jak Amnesty International, skupiło się na ataku na przedszkole w Ochtyrce na zachód od Charkowa, do którego doszło w piątek. Nagranie z drona wykonane po ataku ukazuje wiele miejsc eksplozji oraz martwych lub ciężko rannych ludzi leżących przy wejściu do przedszkola.
Amnesty podaje, że w wyniku tego ataku zginęło trzy osoby, w tym dziecko.
Szpital w #Charków, dzisiejszy atak pic.twitter.com/zAlpAebfwS
— Kamil Zadrożny (@kamil_zet_) March 1, 2022
Dowody z nagrań sugerują, że Rosjanie rozpoczęli ataki rakietowe na Charków mimo ich skutków dla ludności cywilnej - pisze "The Guardian".
Jak zauważa gazeta, nie pojawiły się dotąd jednoznaczne dowody na to, że siły rosyjskie używają broni termobarycznej lub bomb kasetowych typu zapalającego, o których wykorzystywanie oskarżano siły rosyjskie w Syrii podczas oblężenia Aleppo.
Higgins zauważa, że w odróżnieniu od innych niedawnych światowych konfliktów, takich jak wojna w Syrii, "społeczność wywiadowcza typu open source", która zbiera dowody w postaci nagrań i zdjęć, działa już od pierwszego dnia wojny na Ukrainie. Dzięki współpracy z osobami, które dokumentują konflikt, choćby przy użyciu komórek, niezależni dziennikarze śledczy, tacy jak działacze Bellingcat, mogą szybko opracować dowody, które być może będą potrzebne w przyszłości.
"Może nadejść dzień, gdy to wszystko znajdzie się w Międzynarodowym Trybunale Karnym" - powiedział Higgins.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarze śledczy z Bellingcat zbierają dowody rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie