Jarosław Giziński o mediach na Węgrzech: nowomowa i propaganda sukcesu
Na swoim profilu facebookowym Jarosław Giziński, były dziennikarz „Newsweeka” i „Wprost”, nie pozostawił suchej nitki na funkcjonowaniu mediów publicznych na Węgrzech. - Polityka medialna to w moich oczach największa klęska Fideszu. Wyrwane z kontekstu zdania służą co najwyżej zilustrowaniu małości i nikczemności przeciwników politycznych - stwierdził Giziński.
Dziennikarz w swoim wpisie przyznał, że miał okazję prześledzić węgierskie media, głównie publiczne, podczas czterodniowego wyjazdu świątecznego na Węgry. Giziński nie ukrywa swojego krytycyzmu po tym, co udało mu się zaobserwować.
Wróciłem właśnie z Węgier. To był wprawdzie prywatny wypad sylwestrowy ale przez cztery dni śledziłem węgierskie media,...
Posted by Jaroslaw Gizinski on 2 stycznia 2016
- Polityka medialna to w moich oczach największa klęska Fideszu - podkreśla Giziński. - Nowomowa i propaganda sukcesu przykrawana na średnio lotnego absolwenta szkoły elementarnej chwilami obraża inteligencję. Wykład jest jednostajny, monotonny i powracający. Te same zdania i celne ustępy powtarzają się kilka razy w ciągu tygodnia, dwóch, dopóki nie zostaną wmłotkowane w mózgi odbiorców. Wiadomości telewizyjne to ciąg opowieści o sukcesach i przegląd aktywności członków rządu tudzież innych najwyższych rangą urzędników ciężko pracujących na rzecz narodu. Rozmowy z politykami według modelu "dlaczego ma pan rację?" - recenzuje dziennikarz. W dalszej części wpisu wytyka też mediom na Węgrzech sposób, w jaki traktowana jest przez nie polityczna opozycja.
- Dyskusja? Kontrapunkty? Głosy opozycji? Zapomnijcie. Wyrwane z kontekstu zdania służą co najwyżej zilustrowaniu małości i nikczemności przeciwników politycznych, w zasadzie godnych pożałowania nieszczęsnych istot nierozumiejących swojej dziejowej przegranej. Oczywiście opozycja podjęła walkę tym samym mieczem, jest równie agresywna, czasem knajacka. Jeśli krzyczy zbyt głośno wówczas pada argument o "terrorze opinii" (genialne!) - opisuje Giziński. Na koniec przyznaje, że obraz polityki medialnej węgierskiego rządu budzi w nim przygnębienie, i zadaje retoryczne pytanie: - Oczywiście myślę, że w innych państwach skopiowanie takiego modelu byłoby chyba niemożliwe, czyż nie?
W ostatnim zdaniu publicysta nawiązuje do sytuacji w Polsce, gdzie parlament w ubiegłym tygodniu przyjął nowelizację ustawy medialnej, która już doprowadziła do dymisji dyrektorów głównych kanałów Telewizji Polskiej, a przez wielu ekspertów jest otwarcie krytykowana.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w przeszłości nie krył swoich sympatii dla polityki rządu Viktora Orbána, a we wpisie Gizińskiego przebija wyraźna obawa o to, że obecny rząd w swojej polityce medialnej zmierza w stronę rozwiązań węgierskich. Te obawy potwierdzają też inni dziennikarze, którzy pozostawili pod tekstem Gizińskiego swoje komentarze.
- Dobra lekcja jak nie „naprawiać „ mediów. Może ktoś i u nas skorzysta zanim zrobi się za późno - przestrzegł Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Wprost”. - Niestety nie jestem jakoś bardzo zaskoczony tym, co piszesz. Też tego doświadczyłem. Mam nadzieję, że nie skopiujemy tego od braci Węgrów - napisał Igor Janke, prezes Instytutu Wolności i współwłaściciel serwisu Salon24.pl.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Giziński o mediach na Węgrzech: nowomowa i propaganda sukcesu
To przecież o Newsweeku, natemat i tp. To Fidesz je prowadzi?
Nie doczytałem. W jakim kraju był p.Giziński?
-Dzien dobry panstu, dzisiaj Prezes Jaroslaw Kaczynski odwiedzil/oswiadczyl/zadekretowal.
Wszyscy, ktorzy mowili jak fajnie sie zylo za PRL posmakuja troszke Dawnych Klimatow. :)