Joanna Lichocka: Rzecznikiem rządu powinien być polityk, dziennikarz nie spełni zadań związanych z walką partyjną
Ktoś z zewnątrz w roli rzecznika rządu nie będzie wtajemniczany w decyzje podejmowane w ścisłym gronie kierownictwa partii. Aparat partyjny Platformy Obywatelskiej nie akceptuje postaci z zewnątrz, widać to po tym z jaką niechęcią spotykała się Iwona Sulik - ocenia Joanna Lichocka, publicystka „Gazety Polskiej”.
W przypadku gabinetu premier Ewy Kopacz rola rzecznika sprowadzać się ma do maksymalnego wyciszania pani premier. Doświadczenie kilku ostatnich miesięcy uczy, że samodzielne wypowiedzi Ewę Kopacz demaskują. Widać budzące zażenowanie słabości - począwszy od braku umiejętności poprawnego wysławiania się na poziomie czysto językowym, aż po kłopoty z panowaniem nad przekazem pod względem intelektualnym. Słynna wypowiedź o chowaniu się w domu z dziećmi może tu być najlepszym przykładem. Rzecznik będzie więc musiał występować za panią premier - oczywiście nie da się ograniczyć wszystkich wypowiedzi Ewy Kopacz, ale główny wysiłek polityki informacyjnej rządu będzie teraz zapewne polegał na hołdowaniu maksymie - w przypadku Kopacz milczenie jest złotem. Drugim poważnym zadaniem jest budowanie wiarygodności rządu i premiera. Po wielu poważnych i udokumentowanych zarzutach o kłamstwa rządów PO i Ewy Kopacz osobiście będzie to bardzo trudne - ale w tej sytuacji nowy rzecznik musi jakimś cudem na odbudowę wiarygodności zapracować. Ideałem byłby ktoś budzący szacunek i zaufanie - nie jestem pewna czy PO ma jeszcze takich ludzi.
To, co napisałam powyżej oznacza, że nowy rzecznik musi być politykiem. Bo to na nim - przy słabości Ewy Kopacz - spoczywać będzie komunikacja z wyborcami, ale i tworzenie przekazu w walce z opozycją. Dlatego nie może to być, moim zdaniem, nikt z zewnątrz - żaden dziennikarz nie spełni zadań związanych z walką partyjną, nie będzie też wtajemniczany w decyzje podejmowane w ścisłym gronie kierownictwa partii. Także po tym z jaką niechęcią spotykała się Iwona Sulik w PO widać, że aparat partyjny Platformy nie akceptuje postaci z zewnątrz. Nie wiem, jaka jest obecnie pozycja Sławomira Nitrasa czy Michała Kamińskiego, o których się spekuluje w kontekście rzecznika rządu, ale obaj nie należą do grona liderów Platformy. Pełnić będą role pomocnicze, obaj mają też zbyt wielką opozycję wewnątrz Platformy, by pozwolono im na kreowanie polityki medialnej PO. Obstawiałabym więc kogoś innego. Być może rzeczywiście to Małgorzata Kidawa-Błońska będzie musiała podjąć się tej roli po raz kolejny.
W sytuacji, gdy premier nie radzi sobie i jest to oczywiste dla wszystkich - zarówno opozycji jak i obozu rządzącego, na rzeczniku spoczywa zadanie właściwie niemożliwe do spełnienia. Chodzi o takie odbudowanie pozycji Ewy Kopacz, by jej przywództwo polityczne było niekwestionowane. Nie sądzę, by to się udało, choć wierzę, że w PO niektórzy mają jeszcze złudzenia, że to jest jeszcze możliwe i nie trzeba będzie w najbliższych tygodniach doprowadzać do zmiany premiera. Ale też szkolenia czynią cuda - być może wiele godzin treningów sprawi, że Ewa Kopacz będzie umiała bez wpadek występować przed dziennikarzami w Sejmie czy bez kompromitacji, takich jak ta na czerwonym dywanie w Niemczech, odbywać podróże zagraniczne. Zatem głównym zadaniem rzecznika rządu będzie dbałość o to, by premier nigdy nie występowała publicznie bez przygotowania. Każdy „spontan” to ryzyko kolejnej kompromitacji. Mniej zatem spodziewam się po nowym rzeczniku informowania o aktywności rządu i podejmowanych przezeń decyzjach, więcej zastępowania i wyręczania pani premier w wystąpieniach publicznych. Oczywiście nie może jednak przy tym doprowadzić do sytuacji, by wydawało się medialnie, że jest postacią silniejszą, mądrzejszą i sprawniejszą od pani premier.
Spośród rzeczników rządu dobrze wspominam tych, którzy byli politykami albo właśnie do polityki wchodzili, mając jednak na tyle silną pozycję na starcie, że byli w gronie gdzie zapadały decyzje polityczne. Dobrym i skutecznym rzecznikiem był Jarosław Sellin, w czasie rządów premiera Jerzego Buzka. Był merytoryczny, dobrze zorganizowany i był na tyle blisko kręgu decyzyjnego rządu i koalicji, że to co mówił, było faktycznym stanowiskiem rządu. Podobnie było z Aleksandrą Jakubowską w czasie rządów Leszka Millera. Fatalnym i grubiańskim rzecznikiem był natomiast Paweł Graś - był wprawdzie w najściślejszym gronie podejmującym decyzje, jednak jego traktowanie dziennikarzy było skandaliczne. Ci, którzy ośmielali się zadawać pytania nie po myśli rządowi lub pisali teksty w niezależnej prasie byli przez niego niedopuszczani do głosu lub nie dostawali akredytacji na niektóre wydarzenia. Wydaje się, że niezłym rzecznikiem była Małgorzata Kidawa-Błońska - tworzyła ciepły, spokojny wizerunek. Jednak w czasie ostrej kampanii wyborczej może to być cecha niewystarczająca, by bronić dokonań Platformy.
Joanna Lichocka, wicenaczelna dziennika „Gazeta Polska Codziennie” i publicystka „Gazety Polskiej”
Dołącz do dyskusji: Joanna Lichocka: Rzecznikiem rządu powinien być polityk, dziennikarz nie spełni zadań związanych z walką partyjną