Koniec platform satelitarnych? Prezes Canal+: jeszcze nie, ale mamy drugą nogę biznesu
- Bardzo wielu klientów, nawet młodych ludzi, nadal zakłada instalacje (satelitarne - przyp.) w swoich domach. Więc ten biznes się jeszcze nie kończy. Zakładamy jednak, że ta technologia będzie się starzała, dlatego stworzyliśmy drugą nogę naszego biznesu, czyli Canal+ online. W ten sposób już teraz dajemy widzom wybór, z której technologii chcą korzystać - mówi w wywiadzie dla Wirtualnemedia.pl Edyta Sadowska, prezes zarządu Canal+ Polska.
Jak informowaliśmy wczoraj, Canal+ złożył ofertę w przetargu na zakup praw do Ekstraklasy na kolejne cztery sezony. Nadawcy jest pewny swojej pozycji w przetargu. - Kluby doceniają jakość Canal+ i sposób pokazywania ligi. Wiele lig zagranicznych, nawet tych największych, nie jest prezentowanych tak jak Ekstraklasa w Canal+, i słyszymy to od samych przedstawicieli tych lig. To cieszy, bo przez ostatnie 27 lat sporo zrobiliśmy dla Ekstraklasy i chcemy zrobić jeszcze więcej - mówi Edyta Sadowska
Z badań Canal+ wynika, że tylko 2 proc. widzów ogląda mecze Ekstraklasy tylko w internecie. - Ale aż 56 proc. hybrydowo, w telewizji i przez internet. Pozostali to widzowie wierni wyłącznie telewizji. Niezależnie od tego podziału telewizja jest pierwszym wyborem dla 90 procent z kibiców. To przywiązanie do telewizji widoczne jest zresztą nie tylko przy sporcie, ale tez innych wydarzeniach na żywo, gdzie oczekiwana jest stabilna transmisja bez opóźnień w świetnej jakości dźwięku i obrazu - podkreśla prezes Canal+ Polska.
Sport w Canal+ to jednak nie tylko Ekstraklasa. - Nasza oferta sportowa jest nadal bardzo silna, pomimo utraty Premier League i części meczów Bundesligi. Postawiliśmy na żużel, skupiliśmy właściwie wszystkie ligi żużlowe i pokazujemy międzynarodowe wyścigi żużlowe. Jesteśmy coraz bardziej widoczni w tenisie, kupiliśmy WTA, pokazujemy prawie wszystkie ważne mecze Igi Świątek. Zainwestowaliśmy też w Ligue 1, mamy ciągle La Ligę i Ekstraklasę – mówi Sadowska. Firma inwestuje w obecnie niszowe dyscypliny jak padel.
Canal+ stawia też na serial premium i zapowiada na eksperymenty serialowe. - Jesienią pokażemy serial „Minuta ciszy”, który jest kompletnie inny od tego co pokazywaliśmy do tej pory. Przed nami bardzo wiele zapowiadanych niedawno nowości i myślę, że jeszcze nie raz wszystkich zaskoczymy - mówi prezes Canal+ Polska.
Jednocześnie w Polsce w przeciwieństwie do Francji, Canal+ nie został partnerem Disney+ (jest nim Grupa Polsat Plus) - Chcieliśmy współpracować, ale w tym przypadku nasze biznesplany się nie złożyły i nie doszliśmy do porozumienia. Natomiast rozwijamy inne partnerstwa – mów Sadowska.
W 2020 r. Canal+ miał w sumie 2,7 mln klientów w Polsce. Ile ma teraz? - Nie ujawniamy tego, dopóki Vivendi nie opublikuje raportu za 2021 r. Mogę jedynie powiedzieć, że klientów jest znacznie więcej – ucina Edyta Sadowska.
Wielką niewiadomą pozostaje na razie co stanie się w związku z przejęciem przez Canal+ akcji SPI International, właściciela Kino Polska TV. - Kupuje się jednak po to, by zbudować większą wartość – mówi Sadowska.
Patryk Pallus: Z końcem czerwca minął termin składania ofert w przetargu na prawa do Ekstraklasy? Czy zakup tych praw to być albo nie być Canal+ w Polsce?
Edyta Sadowska: Zakup tych praw jest dla nas ważny, ale Canal+ to nie tylko Ekstraklasa. Oferujemy rodzinną rozrywkę, która składa się ze sportu, seriali, filmów i lifestyle'u dostępnych na naszych kanałach i kanałach przez nas dystrybuowanych. Więc sport jest ważny, Ekstraklasa też. Ale to jest tylko jednej z elementów większej układanki.
Canal+ od początku istnienia w Polsce kojarzył się ze sportem. Ostatnio straciliście prawa do meczów Premier League czy części meczów Bundesligi. Jesteście zdeterminowani, by zachować prawa do Ekstraklasy?
Nasza oferta sportowa jest nadal bardzo silna, pomimo utraty Premier League i części meczów Bundesligi. Postawiliśmy na żużel, skupiliśmy właściwie wszystkie ligi żużlowe i pokazujemy międzynarodowe wyścigi żużlowe. Jesteśmy coraz bardziej widoczni w tenisie, kupiliśmy WTA, pokazujemy prawie wszystkie ważne mecze Igi Świątek. Zainwestowaliśmy też w Ligue 1, mamy ciągle La Ligę i Ekstraklasę. Lokalne rozgrywki są niezwykle ważne dla Polaków, dlatego wystartowaliśmy w przetargu na Ekstraklasę i liczymy na to, że go wygramy. Mamy misję rozwijania polskiego sportu, w tym właśnie Ekstraklasy. I realizujemy tę misję w różny sposób. W przeciwieństwie do wielu zagranicznych nadawców w trakcie pandemii nie obniżyliśmy na przykład wartości kontraktu mediowego pomimo ograniczenia liczby meczów. Uważam, że Canal+ inwestując w ligę przez 27 lat bardzo mocno zwiększył wartość marketingową Ekstraklasy i zwiększył wpływy do klubów. Chcemy kontynuować naszą współpracę.
Nie powinno być jednak trudno zachować prawa. Z nieoficjalnych informacji Weszlo.com wynika, że Canal+ jako jedyny złożył ofertę w przetargu, więc powinien zachować prawa. Może Ekstraklasa to wcale nie tak atrakcyjny produkt?
Ciężko odnosić się do plotek. Złożyliśmy ofertę, przetarg trwa.
Mówiło się, że pełen pakiet transmisji może kosztować nawet 300 mln zł. Ile jesteście w stanie zaoferować?
Nie mogę powiedzieć dziś ile położyliśmy na stole, ale jest to kwota znacząco wyższa niż w ubiegłych latach.
Komu Canal+ planuje odsprzedać sublicencję na mecze dla telewizji naziemnej? TVP czy może Polsatowi?
Takie dyskusje będziemy prowadzić dopiero wtedy, kiedy prawa trafią do Canal+.
Pojawiły się doniesienia, że była pani na spotkaniach z władzami klubów Ekstraklasy. Co z nich wynika? Czy również kluby chcą, by nadal Canal+ był dalej domem dla Ekstraklasy?
O to najlepiej zapytać kluby, niemniej bardzo miło nas tam przyjęto. Kluby doceniają jakość Canal+ i sposób pokazywania ligi. Wiele lig zagranicznych, nawet tych największych, nie jest prezentowanych tak jak Ekstraklasa w Canal+, i słyszymy to od samych przedstawicieli tych lig. To cieszy, bo przez ostatnie 27 lat sporo zrobiliśmy dla Ekstraklasy i chcemy zrobić jeszcze więcej. Spotkania z klubami były więc potrzebne, by z jednej strony zrozumieć nowe potrzeby, ale również pokazać klubom jak zmienia się kibic, co jest dla niego rzeczywiście ważne jeśli chodzi o transmisje i jak Canal+ chce odpowiedzieć na te potrzeby. Mamy wiele pomysłów na to jak dotrzeć do nowych widzów, dlatego zaprezentowaliśmy je w klubach i przedstawiliśmy je również w przetargu. Skorzystaliśmy z niezależnych badań i ekspertów z rynku. Badamy zresztą Ekstraklasę od początku jej istnienia w Canal+, więc widzimy jak zmienia się widz i czego potrzebuje.
Co było zaskakującego w tych badaniach?
Mnie zaskoczyło przede wszystkim jak mały odsetek ludzi ogląda Ekstraklasę tylko i wyłącznie w internecie. To tylko 2 proc. widzów Ekstraklasy. Sądziłam, że ten odsetek będzie znacznie większy. Wszyscy prowadzimy w końcu projekty dotyczące transformacji, przenosimy nasze biznesy ze świata offline do świata online. Wydawało mi się, że transformacja cyfrowa w obszarze telewizji postępuje wśród klientów znacznie szybciej
Z czego to może wynikać?
My patrzymy na postęp technologiczny oczami Warszawy czy innych dużych miast. Natomiast wyjeżdżając 30 km poza stolicę bardzo często mamy tylko dostęp do sieci 3G, która nie jest w stanie udźwignąć transmisji, co powoduje bardzo duże niezadowolenie klientów z odbioru. Nasze badania pokazały jak ucierpiały dyscypliny sportowe, które przeszły w całości albo w dużej mierze wyłącznie do streamingu. Odbiło się to na oglądalności, a tym samym na wartości mediowej, bo spadł zasięg.
W przypadku takiego gracza jak Viaplay klienci często skarżą się na problemy z transmisją. Serwery nie zawsze dają radę. Canal+ oferuje mecze przez internet, ale można je oglądać też przez satelitę, więc widownia się dzieli.
Widownia się dzieli, bo kibice chcą mieć wybór jeśli chodzi o źródło transmisji i to jasno pokazały nasze badania. Tak jak mówiłam 2 proc. kibiców ogląda mecze Ekstraklasy wyłącznie w internecie, ale aż 56 proc. hybrydowo, w telewizji i przez internet. Pozostali to widzowie wierni wyłącznie telewizji. Niezależnie od tego podziału telewizja jest pierwszym wyborem dla 90 procent z kibiców. To przywiązanie do telewizji widoczne jest zresztą nie tylko przy sporcie, ale tez innych wydarzeniach na żywo, gdzie oczekiwana jest stabilna transmisja bez opóźnień w świetnej jakości dźwięku i obrazu. To dla widzów absolutnie kluczowe elementy, a dziś jest w stanie je zapewnić wyłącznie transmisja telewizyjna na dużym ekranie. Streaming ma nadal swoje ograniczenia i widzimy bardzo wyraźnie, jak klienci migrują między ekranami. Kiedy są poza dostępem do telewizji satelitarnej, oglądają transmisje w Canal+ online, ale gdy tylko docierają do domu to przełączają się na sygnał z satelity. Drugi, mniejszy ekran mają wtedy pod ręką by dzielić się opiniami z innymi osobami. Tak zresztą teraz konsumujemy media, sporo nas rozprasza. Dlatego ta oferta hybrydowa jest bardzo ważna, bo daje wybór – jak nie działa jedna technologia lub nie ma do niej dostępu, to jest druga. W tej perspektywie oferujemy najbardziej pożądany przez kibiców model dostępu do transmisji.
Z naszych badań wynika jeszcze, że Ekstraklasa i piłka nożna to rozrywka rodzinna. Starsi zapraszają do kibicowania młodszych, a młodzież ogląda ze znajomymi. Oglądamy razem i dopóki technologia nie zapewni nam możliwości wspólnego oglądania online, to będziemy gromadzić się przed telewizorami. To też tłumaczy dlaczego 90 proc. naszych widzów Ekstraklasy preferuje oglądanie tych meczów po prostu w telewizji. Duży ekran i świetna jakość to inne doświadczenie wspólnego oglądania.
Myślę, że nie ma nic gorszego jeśli nie mamy wyboru i musimy oglądać online. A jednocześnie słyszymy z mieszkania sąsiada, że bramka padła. A my ją zobaczymy dopiero minutę później.
Tak jak mówiłam streaming ma pewne ograniczenia, które ciężko dziś wyeliminować przy wydarzeniach na żywo. Nie są one tak odczuwalne kiedy oglądamy seriale i filmy. Wtedy opóźnienia czy zacięcia nie są tak frustrujące. Rozwój technologii będzie jednak postępował. Coraz mocniej jako kraj inwestujemy w rozwój 5G i w ciągu 10 lat wiele się zmieni. Natomiast można spokojnie powiedzieć, że jeszcze przez co najmniej pięć lat to oglądanie hybrydowe, z naciskiem na telewizję, jako opcję pierwszego wyboru, będzie królowało na rynku.
W związku z utartą praw do Premier League odeszło kilku dziennikarzy sportowych, w tym Przemysław Pełka. Czy macie pomysły, jakie prawa moglibyście przejąć, by uzupełnić te braki. Była mowa o tenisie, żużlu, co jeszcze?
Przyglądamy się różnym prawom, ale liczymy się z tym, że te „duże” są zablokowane. Szukamy więc gwiazd, które jeszcze nie rozbłysły. Inwestujemy w różne, nieraz niszowe dyscypliny sportowe.
Na przykład?
Rozwijamy tenis, ale bardzo szeroko. Rok temu zainwestowaliśmy w duży kobiecy tenis, a jednocześnie w mały tenis, który nazywa się padlem i rozwija się bardzo szybko. Szukamy sportów, które są do siebie podobne i uzupełniają ofertę, tak jak w tym przypadku. Dyscyplina, które wydawała się dziwna, zaczyna kiełkować. Proszę tego oczywiście nie traktować jako próbę zasypania dziury po utracie większych dyscyplin. To nie ta kategoria. Wiemy, że kibice chcieliby oglądać wszystko w jednym miejscu, ale rynek praw sportowych jest teraz tak konkurencyjny, że na to po prostu nie pozwala.
Czy dziś kluczem może być właśnie stawianie na niszowe dyscypliny?
Na pewno wszyscy nie mogą mieć tych samych praw. Trzeba znaleźć coś, co cię wyróżnia. Canal+ wyróżniał zawsze silny sport. I dziś też tak jest, ale wyróżnia nas też chęć eksperymentowania z filmami, serialami i sportem.
Oprócz sportu stawiacie na filmy i seriale. Jak rozwija się usługa Canal+ Online?
Bardzo dobrze. Start nastąpił w czasie pierwszych miesięcy pandemii, w maju 2020 r.
Nastąpił wtedy boom na streaming.
Dlatego zdecydowaliśmy, aby nie odkładać premiery, chociaż mierzyliśmy się z wieloma wyzwaniami. Nawet nakręcenie reklamy telewizyjnej graniczyło wtedy z cudem. Dziś tę ofertę nazywamy Canal+ online, ale wtedy wszyscy kojarzyli Canal+ z zupełni innym biznesem. Bardzo trudno było przekonać widzów, że nagle jesteśmy też platformą streamingową, która daje możliwość tworzenia profili i oglądania kilku streamów jednocześnie w dowolnym miejscu, tak jak oferują to globalne serwisy. Canal+ online powinien być zresztą postrzegany jako nowoczesna telewizja w internecie, bo oferuje również kanały linearne.
W 2020 r. ruszył Canal+ Online
Mam wrażenie, że wszyscy kręcą seriale i nazywają je produkcjami premium. Robią to Netflix, HBO Max, Polsat Box GO, Player i Canal+, a zaraz też Viaplay. Czym chcecie się wyróżnić na tym rynku, gdzie produkcji jest bardzo dużo?
Ale nie wszystkie seriale zdobywają laury, bo nie każdy, kto nazywa się premium, ma taką ofertę.. My zdominowaliśmy na przykład tegoroczne rozdanie Orłów i nie bez powodu, bo bycie premium oznacza nie tylko najlepszą jakość obrazu i dźwięku. To oznacza tworzenie historii w określony sposób, pokazanie, że nie jest ona płaska, tylko wprowadza widza głębiej, tak że czuje on atmosferę produkcji. To zupełnie inny sposób realizacji i zaangażowania, ale też umiejętność wyczucia lokalnego widza, tego jakie ma preferencje i co lubi oglądać, a co go drażni. W wielu serialach nazywanych premium tego nie ma. Są one kierowane bardziej masowo.
Eksperymentujecie, bo nie stawiacie głównie na kryminały jak inne platformy VoD, ale stworzyliście polską wersję „The Office” czy serial „Powrót”, który jest czarną komedią.
Eksperymentować dziś łatwiej, bo posiadając platformę streamingową, bardzo szybko widzimy, co się sprawdza, a co nie. Telewizja nie daje takiej ilości danych. W związku z tym jesteśmy bardziej gotowi na eksperymenty z różnego rodzaju kontentem. Jesienią pokażemy serial „Minuta ciszy”, który jest kompletnie inny od tego co pokazywaliśmy do tej pory. Przed nami bardzo wiele zapowiadanych niedawno nowości i myślę, że jeszcze nie raz wszystkich zaskoczymy.
Dużo mówimy o online, a jak jest z telewizją w technologii satelitarnej? Np. w USA w 2021 r. łącznie kablówki i platformy cyfrowe straciły 4,7 mln klientów. Jak długo jeszcze technologia satelitarna będzie popularna?
Tak długo, jak klienci będą chcieli z niej korzystać, a póki co nie widzimy spadku zainteresowania satelitą. Bardzo wielu klientów, nawet młodych ludzi, nadal zakłada instalacje w swoich domach. Więc ten biznes się jeszcze nie kończy. Zakładamy jednak, że ta technologia będzie się starzała, dlatego stworzyliśmy drugą nogę naszego biznesu, czyli Canal+ online. W ten sposób już teraz dajemy widzom wybór, z której technologii chcą korzystać. Przyzwyczajamy ich do nowego. Klienci satelitarni mogą łatwo się przełączać miedzy satelita i internetem i nie muszą płacić dodatkowo za Canal+ online, bo ten mają w cenie. Wymieniamy również dekodery na urządzenia hybrydowe, czyli takie, które można podłączyć do internetu. Finalnie to widzowie podejmą decyzję o tym kiedy zrezygnują z platformy satelitarnej.
Dlaczego nadal kupują telewizję satelitarną?
Ponieważ jakość obrazu przez satelitę jest nieporównywalna do innych źródeł. Satelita dociera również tam, gdzie nie dociera kabel lub jest słaby internet. Satelita pozwala też na pewną niezależność. Canal+ jest jednak dostępny we wszystkich technologiach, więc jeśli preferencje się zmienią, to jesteśmy na to gotowi.
Obecnie w ofercie satelitarnej macie TVP3 Warszawa, a prezes TVP chciałby, aby na satelicie pojawiło się 16 wersji regionalnych TVP3. Czy to realne rozwiązanie?
Wszystko zależy oczywiście od ekonomii i kosztów.
Ostatnie dane z 2020 r. mówiły o 2,7 mln klientów Canal+ w Polsce. Ilu jest ich teraz?
Nie ujawniamy tego, dopóki Vivendi nie opublikuje raportu za 2021 r. Mogę jedynie powiedzieć, że klientów jest znacznie więcej.
Czy teraz przyrost widać głównie w online?
Największy wzrosty są oczywiście w usłudze online. Ale rośniemy we wszystkich kategoriach i technologiach.
Większość klientów bierze Canal+ na miesiąc czy jest duża grupa klientów, która korzysta z serwisu cały czas?
Jest duża grupa klientów, która cały czas korzysta z Canal+ online i traktuje nasz produkt jak nowoczesną telewizję internetowa. Ale są też klienci, którzy przychodzą do nas i wracają na krótszy okres, ponieważ podoba im się aktualna oferta serwisu. Nie wszystko oczywiście promujemy, skupiamy się głównie na naszych oryginalnych produkcjach, ale mamy masę wspaniałych seriali, filmów i wydarzeń.
Niektórzy operatorzy jak Sky zaczynają sprzedawać własne telewizory do streamingu. Czy Canal+ też o tym myśli?
Nie mamy planów produkowania telewizorów, ale jesteśmy otwarci na partnerstwa z producentami, którzy się w tym specjalizują. Każdy powinien koncentrować się na tym co robi najlepiej. My dostarczamy rozrywkę, a partnerzy pomagają nam w lepszym dotarciu do widzów.
We Francji Disney ma duże partnerstwo z Canal+ dotyczące nie tylko Disney+, ale też kanałów. W Polsce postawił na Grupę Polsat Plus. Nie udało Wam się porozumieć?
Chcieliśmy współpracować, ale w tym przypadku nasze biznesplany się nie złożyły i nie doszliśmy do porozumienia. Natomiast rozwijamy inne partnerstwa. Współpracujemy z Netfliksem, HBO Max czy Polsatem, dystrybuując kanały sportowe Polsat Premium oraz Eleven Sports. Ostatnie partnerstwo z którego jesteśmy dumni to współpraca z BBC. Świetny kontent na naszej platformie na wiele lat.
Czy serwis Disney+ jest w stanie podbić polski rynek?
Z badań wynika, że Polacy średnio korzystają z 1,7 platform streamingowych, podczas gdy w USA użytkownik ma w portfelu trzy serwisy. Jest zatem jeszcze miejsce na kolejne platformy. Disney+ jest przy tym bezpośrednią konkurencją dla Netfliksa i będzie z walczył o klientów głównie z nim, a nie z telewizją.
Disney+ zaoferował niższą cenę przy zakupie pakietu na cały rok. Wydaje mi się, że wchodzą tu schematy znane z płatnej telewizji.
Użytkownicy usług VOD teraz niechętnie wiążą się takim kontraktem. Jak raz posmakowali, że mogą kupić usługę na 30 dni, to biorą ją właśnie na ten okres. Dlatego ten produkt jest bardzo trudny do sprzedaży i wymaga zupełnie innych procesów biznesowych niż w przypadku tradycyjnej telewizji.
Serwisy streamingowe są powiązane z wytwórniami, tak jest z Disneyem, który ma też wytwórnie FOX. Czy trudniej dziś pozyskiwać prawa do filmów zarówno do emisji w telewizji jak i VoD?
Oczywiście, że jest trudniej, bo studia zamykają swój kontent. Jest to normalna sytuacja rynkowa. Teraz każdy szuka rozwiązań jak kupić filmy od innych studiów i jak produkować własny kontent. My w to mocno zainwestowaliśmy w ostatnich latach. Kupiliśmy Kino Świat, bo dzięki niemu mamy dostęp do premier kinowych, które trafiają do naszego portfolio.
Ale filmy z FOX-a cały czas są będą dostępne w Canal+ online i w kanale?
Nie mogę takich informacji udzielić, ponieważ jesteśmy w trakcie negocjacji.
Czy to, że teraz TVN, wasz mniejszościowy udziałowiec, jest częścią Warner Bros. Discovery, coś zmienia w waszej współpracy?
Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Realizujemy wiele wspólnych projektów.
Oferta giełdowa nie doszło do skutku, co było decyzją mniejszościowych udziałowców. Sytuacja pozostaje na razie bez zmian?
Sytuacja pozostaje bez zmian.
Mamy czas konsolidacji. Grupa Canal+ przejęła 70 proc. akcji SPI International, właściciela Grupy Kino Polska. Czy w związku z tym jakieś ruchy nastąpią w Polsce, będzie integracja firm?
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Kupuje się jednak po to, by zbudować większą wartość.
Dołącz do dyskusji: Koniec platform satelitarnych? Prezes Canal+: jeszcze nie, ale mamy drugą nogę biznesu