Mateusz Morawiecki: deficyt budżetowy może przekroczyć 4 proc., rząd stawia na inwestycje
Deficyt budżetowy urośnie do kilku procent, może przekroczy nawet 4 proc. - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że w najbliższym czasie mogą grozić zjawiska deflacyjne, a celem rządu jest ratowanie firm i miejsc pracy, ale także realizacja inwestycji infrastrukturalnych.
"Deficyt budżetowy na pewno urośnie do kilku procent, nie powiem dzisiaj do ilu, ale zapewne przekroczy 3 proc., być może przekroczy nawet 4 proc." - powiedział premier podczas wtorkowej sesji Q&A na Facebooku.
W ocenie premiera Morawieckiego, w najbliższym czasie będą nam groziły zjawiska deflacyjne.
"Nasza polityka monetarna, regulacyjna i fiskalna są ze sobą w bardzo właściwy sposób skorelowane. Najczęściej podobnego typu kryzysy groziły deflacją. A więc zjawiska, które będą nam w najbliższym czasie groziły to są zjawiska deflacyjne" - mówił.
Dodał, że jednym z priorytetów rządu będzie dbałość o stabilność złotego i stabilność finansów publicznych.
"Jestem przekonany, że nasza odpowiedź na wyzwania kryzysowe jest kombinacją wielu czynników, które zostały wzięte pod uwagę, jest odpowiedzią również na zagrożenia deflacyjne, na potencjalne upadłości firm, wzrost bezrobocia, deficyt finansów publicznych, który powinien teraz rosnąć, ale do pewnego poziomu, tak samo dług publiczny. Ta wielorakość różnych elementów, które zastosowaliśmy, jest optymalną na dzisiaj mieszanką na ten trudny czas, z którym przyszło nam się borykać" - zaznaczył.
Deficyt na ratowanie milionów miejsc pracy
Premier był pytany o zarobki pracowników służby cywilnej, administracji publicznej i skarbówki; dopytywano go dlaczego obecnie zaplanowano dodatkowe środki np. dla nauczycieli czy służb mundurowych, "kosztem" innych pracowników budżetówki.
"W dobrych, normalnych czasach bardzo niskiego bezrobocia rząd PiS starał się podnosić wynagrodzenia w budżetówce tak szybko, jak było to możliwe. Dzisiaj są czasy nienormalne, niezwykle trudne; czasy, których poprzez nasz szczupły budżet państwa i gwałtownie rosnący deficyt budżetowy" - powiedział Morawiecki.
Jak zaznaczył, deficyt jest potrzebny na ratowanie milionów miejsc pracy.
"Dlatego w całej tzw. sferze budżetowej będziemy starali się utrzymywać miejsca pracy. Ale również ja dostaję tysiące listów, maili i zapytań gdzie i kiedy będą redukcje w budżetówce. Bo ludzie chcą wiedzieć, że samorządy i władza centralna będą działali oszczędnie. I chcę państwu obiecać, że będziemy obracać każdą złotówkę z każdej strony i będziemy działali na zasadzie maksymalnej oszczędności. I dlatego będziemy zwiększali deficyt budżetowy tam, gdzie będzie to służyło służbie zdrowia, walce z koronawirusem, walce o miejsca pracy, inwestycjom publicznym, w infrastrukturę drogową i wszelką inną. Bo to tworzy też miejsca pracy, zapewnia ciągłość miejsc pracy już istniejących" - powiedział Morawiecki.
Zwrócił uwagę, że rządowy program antykryzysowy stanowi ok. 20 proc. polskiego PKB.
"Jestem przekonany, że jest w taki sposób skonstruowany, że jest to bezpieczne dla finansów publicznych państwa, że wzrost deficytu budżetowego jest konieczny i on zapewni utrzymanie setek tysięcy, jeśli nie milionów firm, a już z całą pewnością milionów polskich miejsc pracy" - stwierdził.
Premier zapewnił, że rząd będzie się starał pomagać samorządom, żeby mogły dodatkowo zaciągać dług. Według niego, warto teraz rozpoczynać nowe programy inwestycyjne.
"Jesteśmy od budowania, a nie likwidowania. Dlatego będziemy starali się pomagać samorządom. Już dzisiaj rozmawiałem z wieloma samorządowcami o tym, w jaki sposób uelastycznić zasady reguły wydatkowej, w jaki sposób zmienić zasady rozliczeń tak, żeby samorządy mogły również dodatkowo zaciągać dług w czasie, kiedy on jest dzisiaj tak tani, bo rzeczywiście dług jest dzisiaj najtańszy w historii Polski" - powiedział Morawiecki.
Jak ocenił, "warto więc przy tak niskich stopach procentowych zaciągnąć dług, po to, żeby ratować sytuację, rozpoczynać nowe programy inwestycyjne, i w ten sposób zwiększać efektywność gospodarki i ratować miejsca pracy".
Premier potwierdził, że projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego będzie realizowany. Tego typu inwestycje publiczne to część rządowego planu wychodzenia z kryzysu.
Inwestycje prywatne przygasają
Według niego, w czasie kryzysu inwestycje prywatne "przygasają", dlatego w to miejsce wchodzą wówczas inwestycje publiczne.
"Tak się działo w przypadku poprzednich kryzysów i tak będziemy robić również dzisiaj. Dlatego też Centralny Port Komunikacyjny i wiele innych inwestycji będziemy starali się kontynuować oraz inicjować nowe" - zadeklarował szef rządu.
Dodał, że rozmawiał na ten temat z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem oraz przywódcami państw członkowskich UE.
"Chcę, żeby te programy inwestycyjne, które ruszą za kilka miesięcy, kilka kwartałów, były naprawdę prowadzone z szerokim rozmachem, po to, żeby kompensowały ubytki w programach inwestycji prywatnych" - zaznaczył premier.
Zapowiedział, że w środę będzie rozmawiać z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, co zrobić, żeby odbicie po kryzysie było jak najszybsze.
"Proponuję Plan Marshalla na miarę XXI wieku, wielkie programy inwestycyjne, inwestycje w innowacje, inwestycje w infrastrukturę" - powiedział.
Jak przekonywał, "nie możemy pozwolić na to, żeby amerykańskie czy chińskie firmy podbiły Europę - musimy bronić firm europejskich".
"Dlatego zaproponujemy również wkrótce pakiet obrony polskich film przed wrogimi przejęciami" - zapowiedział premier. Zaznaczył, że pakiet ten nie będzie bronił tylko firm, w których udziały ma Skarb Państwa, ale też firm prywatnych, ponieważ "zależy nam na tym, żeby było jak najwięcej polskiej gospodarki w polskim gospodarstwie".
Dołącz do dyskusji: Mateusz Morawiecki: deficyt budżetowy może przekroczyć 4 proc., rząd stawia na inwestycje