SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Social Media to wciąż edukacja

Treści publikowane w serwisach społecznościowych mają wpływ na marki, ale aktywność polityków w tym obszarze nie przełoży się na wyniki w nadchodzących wyborach - twierdzą przedstawiciele NetSprint w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Póki co w naszym kraju PR-owcy i marketerzy wciąż uczą się jak można wykorzystywać narzędzia Social Media do kształtowania pozytywnego wizerunku swoich marek, szczególnie jeśli internauci na forach, czy blogach poświęcają im dużo uwagi. - Dotyczy to jednak nie tylko branż typowo związanych z internetem. W czasie kryzysu można było zaobserwować jak często interneuci wymieniali się informacjami dotyczącymi choćby developerów - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Artur Banach, prezes NetSprint.

Czy będzie można wygrać wybory dzięki obecności w Social Media (w roku 2010 odbędą się wybory prezydenckie i samorządowe), lub obecność w tym obszarze będzie miała realny wpływ na ich wynik, tak jak miało to miejsce w przypadku Baracka Obamy? - Raczej nie. Jest to na razie w naszym kraju tylko jeden z kanałów komunikacji - uważa Banach.

Natomiast Anna Miotk, dyrektor ds. rozwoju biznesu w pionie monitoringu internetu NetSprint dodaje, że największe szanse na zaistnienie w tym obszarze ma Platforma Obywatelska, gdyż jej elektorat jest charakterystyczny dla użytkowników Facebooka oraz mikroblogów.


Robert Stępowski: Mikroblogi i cały obszar Social Media i to co jest tam publikowane ma już w naszym kraju realny wpływ na wizerunek marek?
Anna Miotk, dyrektor ds. rozwoju biznesu w pionie monitoringu internetu
: Przykład mBanku chyba najlepiej pokazuje jaki wpływ na marki, szczególnie te, które są silnie obecne w internecie i chcą trafiać do ludzi najaktywniej z internetu korzystających, mogą mieć internauci.

Artur Banach, prezes NetSprint: Dotyczy to jednak nie tylko branż typowo związanych z internetem. W czasie kryzysu można było zaobserwować jak często internauci wymieniali się informacjami dotyczącymi choćby developerów. My wszyscy po prostu wciąż dużo bardziej ufamy drugiemu internaucie - choćby nawet był on całkiem anonimowy, niż ekspertowi występującemu pod własnym imieniem i nazwiskiem.
Ponadto sami obserwujemy, jak marketerzy wykorzystują świat Social Media do działań mających wpłynąć na kształtowanie pozytywnego wizerunku marek.

Czy możemy mówić o jakiś branżach, które już zrozumiały, że muszą być obecne w obszarze, o którym rozmawiamy i takie które jeszcze nie widzą takie potrzeby i wciąż znajdują się na etapie uczenia się?
AM:
Trudno wyróżnić tu jakieś konkretne branże. Oczywiście, że korzystania z tych narzędzi uczą się przede wszystkim osoby pracujące w firmach, których produkty i marki są częstymi tematami np. dyskusji na forach, gdzie nie tyle reklama jest narzędziem sprzedażowym, co opinie innych użytkowników. Na razie marketerzy i PR-owcy sami działają w Social Media, by się nauczyć wykorzystywać je w przyszłości do pracy. Wszystko jednak zależy od ludzi, którzy pracują w poszczególnych firmach. Na szkoleniach wciąż pojawiają się osoby, które dość nieufnie podchodzą do samego internetu, o serwisach społecznościowych i mikroblogach nie wspominając.

Social Media to już biznes, czy cały czas czekamy na prawdziwe boom, zarówno jeśli chodzi o ilość użytkowników, jak i wykorzystanie możliwości tego obszaru przez reklamodawców?
A.B.: To ciągle jest etap edukacji. Myślę, że o prawdziwym biznesie w tym obszarze będziemy mogli mówić dopiero w okresie najbliższych trzech lat. Firmy, które dziś działają w Social Media to pionierzy, którzy znacznie wyprzedzają swoją świadomością rynek. My co prawda przekroczyliśmy w 2009 roku nasze plany również biorąc pod uwagę ten obszar naszej działalności, ale mimo wszystko jest to najmniejsza część naszych przychodów.

Wielu specjalistów twierdzi, że znaczny wpływ na wyborczy sukces Baraca Obamy miała właśnie jego aktywność w internecie. Myślicie Państwo, że to w jaki sposób kandydaci na prezydenta w naszym kraju wykorzystają możliwości serwisów społecznościowych, przełoży się na ich wynik w wyborach?
AM:
Prezydent i premier już posiadają własne konta na Blip.pl, więc widać, że sztaby pracujące dla obu tych polityków widzą zasadność informowania w internecie o poczynaniach kandydatów. Już podczas ostatniej kampanii parlamentarnej politycy byli aktywni w internecie, chociażby w wielu zabawnych filmikach.
Prawu i Sprawiedliwości zaszkodził Jarosław Kaczyński, który niepochlebnie wypowiedział się o głosowaniu on-line, co zapamiętali mu internauci. Dużo zależy także od struktury elektoratu. Na PO głosowali przede wszystkim ludzie młodzi, dobrze zarabiający z dużych miast. Przekłada się to mniej więcej na strukturę osób korzystających w naszym kraju z internetu. Na Facebooku oraz mikroblogach aktywne są właśnie osoby w dużej mierze charakterystyczne dla elektoratu PO.

Będzie można wygrać wybory dzięki obecności w Social Media?
A.B.: Raczej nie. Jest to na razie w naszym kraju tylko jeden z kanałów komunikacji.

Czy w kryzysowym 2009 roku zmieniły się wymagania Państwa klientów? Jak?
A.B.: Miniony rok dla każdego z naszych trzech obszarów naszej działalności był pełen różnego rodzaju wyzwań. Najlepsza sytuacja była w obszarze reklamy kontekstowej. Z jednej strony firmy obcinały wydatki na reklamę, ale z drugiej przesuwały budżety z tradycyjnych mediów do internetu, natomiast tu zastępowali reklamy display'owe reklamami w wyszukiwarkach i reklamą kontekstową. Udało się nam nawiązać współpracę z kilkoma dużymi portalami, ale też niemal podwoić liczbę wydawców w całej sieci Jeśli chodzi o klientów to presja efektywnościowa naprawdę była duża.
W minionym roku udało nam się rozwinąć działalność w Danii, tam nasza sieć reklamy kontekstowej obejmuje dziewięciu największych wydawców. Ponadto rozwijaliśmy sieci w Norwegii, na Litwie i Łotwie. W tym roku pojawimy się w kolejnych dwóch państwach.
W obszarze monitoringu mediów początek roku był wręcz tragiczny. Firmy niemal na oślep obcinały wydatki na reklamę i public relations. W tej chwili sytuacja się ustabilizowała i także udało nam się wypracować wzrosty w tym obszarze.

Co się wydarzyło w ciągu roku, że mimo wszystko ub.r. udało zakończyć się wzrostami?
A.B.: Myślę, że wyniki gospodarcze po pierwszych kwartałach, które pokazały, że kryzys nie jest aż tak głęboki jak wieszczyli to analitycy, miały wpływ na nastroje. Ten kryzys miał niestety duży, niekorzystny wpływ na wydawców, którzy już kilka lat temu zrozumieli, że muszą zainwestować w nowe media. Kiedy jednak zaczęli na szersza skalę to robić, przeszedł kryzys i zablokował część tych inwestycji wykorzystujących choćby lepsze wykorzystanie swoich archiwów poprzez analizę semantyczną, czy też powiązania kontekstowe.

Którzy wydawcy w naszym kraju nauczyli się już zarabiać dzięki swojemu kontentowi?
A.B.:
Myślę, że najdynamiczniej działa Agora. Jednak w przypadku tej spółki odbywa się to kosztem bardzo dużych nakładów. Gwiazdą tego i minionego roku, moim zdaniem, jest Grupa Infor, która bardzo dynamicznie działa w internecie. Trzeba jednak zaznaczyć, że większość wydawców już w tej chwili ma strategię rozwoju w obszarze nowych mediów i wiedzą, co mają robić.

Tylko wiedza, czy tak właśnie działają?
A.B.:
Są w trakcie swoich działań. Cały czas coś się dzieje i mam nadzieję, że niedługo nastąpi zasadnicza zmiana jakościowa, choć trzeba przyznać, że kryzys te zmiany spowolnił.

Jak Pana zdaniem w najbliższym czasie będzie się rozwijał rynek reklamy kontekstowej?
A.B.:
Ten rynek będzie się rozwijał i to potwierdzają nie tylko moje obserwacje, ale także wiele badań. Kontekstowe targetowanie reklamy jest o wiele bardziej efektywne niż tradycyjne, czy nawet targetowanie behawioralne. Przy czym wydaje się też, że jednoznaczny podział pomiędzy tymi rodzajami reklamy będzie się zacierał, np. ciekawym kierunkiem wydaje się umiejętne wykorzystanie informacji behawioralnej przy emisji reklam kontekstowych.

Na jakie wzrosty przychodów w obszarze reklamy kontekstowej liczy Pan w 2010 roku?
A.B.: Biorąc pod uwagę fakt, że w 2009 r. mieliśmy wzrost przychodów w wysokości 40 proc, to utrzymanie takiego poziomu byłoby na pewno jak najbardziej zadowalające. Raczej nie zakładamy szybszych wzrostów.

Najczęściej wpisywanym słowem w Państwa wyszukiwarkę w minionym roku było słowo "kryzys"?
A.B.:
Nie robiliśmy takich analiz. Z całą pewnością było to jednak jedno z najbardziej popularnych słów używanych przez media.

Myśli Pan, że w 2010 roku może w obszarach Państwa działalność wydarzyć się coś co zaskoczy rynek? Możemy spodziewać się jakiegoś przełomu, rewolucji technologicznej?
A.B.:
Myślę, że nie. Rynek się stabilizuje i wątpię, by doszło do jakiś przełomowych wydarzeń. To, czego bym nikomu nie życzył to druga fala kryzysu. Ponowne załamanie gospodarki mogłoby wiele osób zaskoczyć i "wymieść" z rynku wiele podmiotów dostarczających wysokiej jakości kontent.

Jakieś zmiany w Państwa firmie w tym roku będą następować? Planujecie wprowadzić na rynek nowe usługi?
A.B.: Planujemy intensywny rozwój naszych produktów w każdym z obszarów naszej działalności oraz kontynuację  wyjścia poza granicę Polski, gdyż nawet przy jego szybkim wzroście rynek polski jest zbyt płytki dla firmy technologicznej.  To są naprawdę duże wyzwania, gdyż każdy rynek ma nieco inną specyfikę, do której musimy się każdorazowo dostosowywać.
 

Dołącz do dyskusji: Social Media to wciąż edukacja

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
benc
fajny wywiadfzik ;)
odpowiedź
User
TR
Aniu 3 mam kciuki, macie rację Polacy korzystają z netu, zeby rozładowac się..
odpowiedź