TVP do Gmyza: przy zniczach w Smoleńsku była ekipa Karnowskiego, a nie Kraśki
Rzecznik TVP prostuje informacje podane przez Cezarego Gmyza - o tym, że ekipa „Wiadomości” 10 kwietnia 2010 ustawiała w Smoleńsku znicze na miejscu katastrofy. TVP podkreśla, że redakcją „Wiadomości” kierował wtedy nie Piotr Kraśko, tylko Jacek Karnowski. Gmyz ripostuje, że na miejscu katastrofy był ten pierwszy.
W nowym numerze „Do Rzeczy” Cezary Gmyz w artykule „Smoleńskie manipulacje” cytuje wypowiedź Wiktora Batera w rozmowie z Teresą Torańską, która znalazła się w opublikowanej niedawno książce „Smoleńsk”. Bater był w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku jako korespondent Polsat News (wcześniej był korespondentem TVP).
- Wieczorem telewizyjne „Wiadomości” odstawiły spektakl światło-dźwięk, zapalając pod murem lotniska setki zniczy wykupionych przez kilkudziesięcioosobową ekipę TVP w całym Smoleńsku i okolicach. Że to niby światełka zapalone przez współczujących mieszkańców miasta. To było żenujące. A ludzie rzeczywiście przychodzili na miejsce katastrofy, tylko tam, gdzie my staliśmy, nie mieli wstępu. I zniczy nie palili, bo te wykupiła wcześniej ekipa Piotra Kraśki - stwierdził Bater cytowany w tekście Gmyza. Dziennikarz „Do Rzeczy” dodał, że to „wstrząsające szczegóły” świadczące o tym, że Kraśko „w jednej z relacji dokonał manipulacji mającej świadczyć na korzyść Rosjan”. - Opis polskiego dziennikarza z TVP zachowującego się na miejscu katastrofy jak funkcjonariusz sowieckiego agitpropu jest szokujący - podsumował Gmyz.
Rzecznik prasowy Telewizji Polskiej Jacek Rakowiecki w komunikacie przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl informuje, że Cezary Gmyz pytania o komentarz do tej relacji przesłał mailowo TVP dopiero w sobotnie popołudnie, podczas gdy w poniedziałek artykuł został już opublikowany w „Do Rzeczy”. W poniedziałek Gmyz otrzymał wyjaśnienie rzecznika TVP, jednak mimo wyraźnego żądania nie zmienił nic we fragmencie tekstu zamieszczonym w serwisie internetowym tygodnika.
- Rzeczywiście obok miejsca skąd nadawała ekipa TVP płonęły znicze - konkretnie (bo dziennikarze je przeliczyli!) było ich 96. Faktycznie, część z nich, jak wspominają świadkowie, kupili i zapalili ludzie z ekipy TVP, ale liczba 96 ta raczej nie uprawnia do stwierdzenia o „ogołoceniu miasta ze zniczy”... - informuje w komunikacie Jacek Rakowiecki. - W dodatku „Wiadomości” nadawane były z miejsca ogólnodostępnego, gdzie dotrzeć mógł każdy mieszkaniec Smoleńska. Setki świadków widziały mieszkańców Smoleńska składających kwiaty i palących znicze w miejscach jakkolwiek związanych z katastrofą. By okazać Polakom współczucie, nawet Ford Mondeo jednej z ekip TVP (oznakowany naszym logo) dosłownie cały obłożony był kwiatami - dodaje.
Rzecznik TVP zaznacza, że nieuprawnione są stwierdzenia o „ekipie Kraśki”, ponieważ dziennikarz ten, mimo że był 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, nie był wtedy szefem, wydawcą ani reporterem „Wiadomości”. Natomiast redakcją „Wiadomości” kierował wtedy Jacek Karnowski, obecnie redaktor naczelny tygodnika „W sieci”.
Według Jacka Rakowieckiego Cezary Gmyz „nie tylko nie zweryfikował słów Batera zniesławiających pracowników TVP, ale dodał jeszcze do nich własne inwektywy”. - Ze smutkiem stwierdzam, że takie zachowanie jest głęboko nieprofesjonalne i nieetyczne, a słowa o zachowywaniu się „jak funkcjonariusz sowieckiego agitpropu” Cezary Gmyz może dedykować sobie samemu - ocenia rzecznik TVP.
Co na to Cezary Gmyz? - Nie wierzę, by tak doświadczony choć były już dziennikarz, jakim jest Jacek Rakowiecki, nie dostrzegł, że swoje pretensje kieruje pod niewłaściwym adresem. Zarzut wobec Piotra Kraśki o uprawianie „kreatywnego” dziennikarstwa sformułował Wiktor Bater w autoryzowanym wywiadzie udzielonym Teresie Torańskiej do książki „Smoleńsk”. Zacytowałem ten fragment w swoim tekście i opatrzyłem jednozdaniowym komentarzem - mówi Gmyz portalowi Wirtualnemedia.pl. Dziennikarz dodaje, że rzecznik TVP usiłował na nim wymóc natychmiastową publikację jego stanowiska, nie zaważając na to, że „Do Rzeczy” jest tygodnikiem. Jednocześnie Rakowiecki odmówił przekazania kontaktu do Piotra Kraśki. - Mimo nalegań nie uzyskałem też jednoznacznej odpowiedzi, czy sprawą zajmie się Komisja Etyki TVP, a jest dla mnie rzeczą oczywistą, że jest to sprawa, która wymaga zbadania przez ten organ - mówi Gmyz.
Dziennikarz podkreśla, że kontaktował się z wydawcą książki Torańskiej, Pawłem Szwedem z oficyny Wielka Litera. - Choć książka w której wobec Kraśki sformułowano najcięższy zarzut, jest na rynku drugi tydzień, ani ze strony TVP ani od samego dziennikarza nie wpłynęło żadne żądanie sprostowania - zauważa Gmyz. Dodaje też, że Bater w swojej wypowiedzi odpowiedzialnością za kreowanie informacji obarczył Kraśkę. nie zaś Jacka Karnowskiego, którego nie było wówczas w Smoleńsku. - I to Kraśko powinien w tej sprawie zabrać głos, a nie chować się za rzecznikiem TVP - mówi Cezary Gmyz.
Dołącz do dyskusji: TVP do Gmyza: przy zniczach w Smoleńsku była ekipa Karnowskiego, a nie Kraśki