SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Twórcy Szlachetnej Paczki o śledztwie dziennikarskim „dużej redakcji”: zamach na naszą wiarygodność, prawnicy badają sprawę

W zeszły poniedziałek twórca akcji Szlachetna Paczka ks. Jacek Stryczek oraz zarząd Stowarzyszenia Wiosna opublikowali na Facebooku nagranie, w którym oskarżają „pewną dużą redakcję” o przygotowywanie artykułu pod z góry ustaloną tezę, choć nie otrzymali jeszcze żadnych oficjalnych pytań. Sprawą zajmują się prawnicy. - To nad czym pracuje dziennikarz może być zamachem na naszą wiarygodność, może rozwalić to nad czym pracujemy społecznie od lat - wyjaśnia Wirtualnemedia.pl Jakub Marczyński, wiceprezes Wiosny, pytany o udostępnienie nagrania.

Nagranie udostępnione na fanpage’u Szlachetnej Paczki trwa 22 minuty i rozpoczyna się wypowiedzią wiceprezes Wiosny Joanny Sadzik, która informuje, że jedna z redakcji pisze o stowarzyszeniu „tekst z tezą”. Ponadto Sadzik stawia zarzut, że jeden z byłych pracowników organizacji przekazał tej redakcji prywatne numery telefonów innych pracowników, wiadomości o ich stanie zdrowia oraz o zwolnieniach lekarskich, na których przebywali. Dziennikarz, który prowadzi śledztwo dziennikarskie dzwoni teraz do osób związanych z Wiosną. - To jest dla nas kompletnie nieakceptowalne, to jest po prostu niezgodne z prawem - stwierdza do kamery Joanna Sadzik.

Zarząd: praca w Wiośnie nie jest standardowa, każdy rozwój boli

Następnie kamera wędruje od pracownika do pracownika, głównie są to osoby z kadry managerskiej. Opowiadają o pracy w Wiośnie, o tym, jak zmieniła ich życie, w jaki sposób pomoc innym pomogła odnaleźć samego siebie.

- Kiedy trzeba potrafię się poświęcić i dać więcej z siebie, ale nie dlatego, że ktoś mnie do tego zmusza, nie dlatego, że ktoś mnie męczy psychicznie, a dlatego, że tego chcę - mówi Rafał, odpowiadający za projekty marketingowe. - Nie jest zawsze cukierkowo, nie zawsze jest łatwo. Czasami nie mam siły przyjść, ale kiedy myślę o ludziach, którzy są wokoło to mi się chce - opowiada dyrektorka Karolina. - Ksiądz Jacek i nasi managerowie są wymagającymi szefami. Wiele się od nas wymaga, my sami wiele wymagamy od siebie, ale to, jak można przekraczać siebie w tej firmie jest absolutnie niesamowite - tłumaczy Paula, związana z Wiosną od 9 miesięcy. - Chciałabym żeby ktoś miał cywilną odwagę i zamiast wysyłać anonimy przyszedł i porozmawiał: ze mną czy z kimkolwiek innym z zarządu, że jest mu źle. Zawsze można do nas przyjść i porozmawiać, bo my kochamy ludzi - tłumaczy Anna, dyrektor HR, ale także członek zarządu Stowarzyszenia.

- Praca w Wiośnie to nie jest standardowa praca. To praca oparta o wyzwania, o duże wymagania. Taki rozwój i przekraczanie siebie jakiego ja doznałam, myślę, że w żadnym innym miejscu bym nie doświadczyła. Ale każdy rozwój boli (…) i czasami jest ciężko, czasami masz ochotę powiedzieć „dość”. Ale jak widzisz efekty to buzia się śmieje - dodaje dyrektorka Anna. - Jako osoba wrażliwa płakałam w Wiośnie pięć razy, uwaga: trzy razy ze śmiechu, a dwa ze wzruszenia. Ten zespół to wspaniali ludzie, prezes to inspirator, którego wspaniale się słucha - mówi z kolei Monika.

Prezes Stowarzyszenia Wiosna ks. Jacek Stryczek przekazał dodatkowo, że negatywne opinie o firmie jako pracodawcy pojawiły się jedynie w latach 2015-2016. W tym okresie przeprowadzano przebudowę organizacji, odeszła część dyrektorów, co wiązało się z koniecznością przebudowania zespołu zarządzającego. - W tym czasie też przestaliśmy sprawować właściwą kontrolę nad procesem rekrutacji i mamy pewność, że dostały się do nas osoby, które nie powinny tutaj nigdy pracować. (…) Jesteśmy już poza tym kryzysem - stwierdza ks. Stryczek.

- Kiedy ktoś daje numer telefonu dziennikarzowi i informuje, że ktoś inny był na chorobowym i jeszcze suponuje jakie było źródło tej choroby to jest po prostu hiena, to osoba, która kosztem innych chce budować jakieś swoje korzyści - komentuje prezes. - Jeszcze, że ktoś legitymuje to swoją misją moralną, nie rozumiem. Z częścią tych ludzi przyjaźniłem się - dodaje.

„Zamach na niezależność, prawnicy badają czy złamano prawo”

Z nagrania nie dowiadujemy się, jaka redakcja i który dziennikarz pracują nad materiałem o stowarzyszeniu. Nie podano również wprost jakie wątki interesowały dziennikarzy, choć po wypowiedziach pracowników oraz prezesa można domniemywać, że śledztwo dziennikarskie obejmuje panujące w Wiośnie warunki pracy i relacje szef-pracownik.

Potwierdza to w rozmowie z Wirtualnemedia.pl wiceprezes i dyrektor kreatywny Wiosny Jakub Marczyński. Wyjaśnia, że informacje o powstającym materiale spływają do kierownictwa od osób, które pracowały lub pracują w Stowarzyszeniu. Organizatorzy Szlachetnej Paczki przyznają, że nie otrzymali jeszcze od redakcji żadnych oficjalnych pytań, ale mimo tego już zwrócili się do prawników o pomoc.

- Z relacji pracowników wynika, że już na samym początku rozmów telefonicznych dziennikarz stawia tezy, które w naszej ocenie są bardzo niebezpieczne. Tezy te dotyczą warunków pracy w Wiośnie i warunków współpracy z nami. Nasze wątpliwości budzi sposób, w jaki dziennikarz dociera do ludzi i zdobywa ich prywatne numery telefonów. Zdarzało się, że powoływano się w rozmowach na sytuację ich stanu zdrowia, a to by oznaczało, że dziennikarz doskonale wie, kto i kiedy w Stowarzyszeniu Wiosna przebywał na zwolnieniu chorobowym. Pracujemy z naszymi prawnikami aby dokładnie dowiedzieć czy nie zostało tutaj złamane prawo - tłumaczy nam Jakub Marczyński.

We wtorek po południu Szlachetna Paczka opublikowała kolejne nagranie. Występują w nim ci sami ludzie, ale tym razem zrównują oni warunki pracy w Wiośnie z pomocą potrzebującym udzielaną przez Wiosnę, a pytania od dziennikarza nazywają "atakiem". W filmie pada również hasło "Uderzając w Wiosnę, uderzacie w to co Wiosna robi".

- Mam głęboką obawę, czy materiał, który powstaje w redakcji ma na celu odnalezienie prawdy czy raczej wywołanie jakiejś afery. W dzisiejszych czasach czytelników bardziej interesuje nagłówek i przyklejona etykieta niż treść artykułu. W szczególności kiedy etykieta jest kontrowersyjna. Źle sformułowana teza i zła etykieta mogą doprowadzić do tego, że coś, co pięknie rośnie i pięknie jednoczy kraj, tak bardzo dzisiaj podzielony, stanie się nagle podejrzane - podkreśla wiceprezes Wiosny. - Nie każdy z nich jest PR-owcem, pracownicy boją się, że coś co zostanie powiedziane jako coś pozytywnego, później zostanie wyrwane z kontekstu i zostanie przedstawione w złym świetle robiąc krzywdę Wiośnie - dodaje.

Sam Jakub Marczyński również pojawia się na poniedziałkowym nagraniu. Przyznaje się tam przed kamerą, że „z powodu tempa kilka razy wylądował na SOR-ze, kilka razy rzucał papierami i średnio raz w roku przechodzi jakieś załamanie”. Jednocześnie podkreśla, że praca w Wiośnie wymaga ciągłego dążenia do stawania się lepszym zawodowo i lepszym „na co dzień”, bez „siedzenia przed komputerem i podpierania ręką”, choć niektórzy przychodzący do pracy w Wiośnie „oczekują gruszek na wierzbie” i nie znoszą presji.

O nagrania pytamy księdza Jacka Stryczka. Ten jednak nie chce ujawnić nazwy redakcji ani personaliów dziennikarza. Po co więc wrzucono do internetu film z oskarżeniami o dziennikarską nieuczciwość?

- Uważamy, że skoro ktoś szuka informacji i ma tezę to powinniśmy na to odpowiedzieć. W tej chwili naszym celem jest pokazanie naszej tożsamości, tego kim jesteśmy. Na filmie powiedziałem, że to jest duża niesprawiedliwość i dalej tak uważam. Ja nie zarabiam w Wiośnie, nie muszę chodzić do pracy. Mamy bardzo wiele ciężarów, które bierzemy na siebie, a ktoś ma ochotę, aby jeszcze o nas źle mówić. Nie mamy takiej siły jaką ma to medium - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl twórca Szlachetnej Paczki.

Dołącz do dyskusji: Twórcy Szlachetnej Paczki o śledztwie dziennikarskim „dużej redakcji”: zamach na naszą wiarygodność, prawnicy badają sprawę

74 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Nick
Obrona przez atak. Czyli coś może być na rzeczy. Czekamy zatem na ten artykuł.
odpowiedź
User
Ren
Nerwowo. Ciekawe kto miałby interes aby im zaszkodzić?
odpowiedź
User
ee
Nie ma jeszcze artykułu, a już wynajęli prawników :-) Prawnicy siedzą, czekają i... zarabiają. Oj, coś tam smrodkiem jednak zalatuje.
odpowiedź