Krytyka raportu SDP o warunkach pracy w Polska Press. „Może ci co wypełnili ankietę byli zwykłymi leniami”
Polska Press nie chce komentować raportu o warunkach pracy w wydawnictwie przed przejęciem przez Orlen. - Za raportem stoi Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, więc automatycznie zapala mi się czerwona lampka - mówi Ewa Siedlecka z „Polityki”. Dariusz Ćwiklak z „Newsweeka” dodaje, że - jego zdaniem - w tej „ankiecie” nie chodzi o rzetelne zbadanie czegokolwiek. A pracujący 15 lat w Polska Press Tomasz Cylka pointuje: - Nigdy nie miałem nacisków, by pisać pod dyktando Niemiec.
W poniedziałek Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i „Kurier Wnet” (któremu szefuje Krzysztof Skowroński, prezes SDP) ogłosili wspólnie wnioski płynące z raportu po badaniu warunków pracy w redakcjach Polska Press Grupy. Badanie przeprowadzono na grupie 78 osób (byłych i obecnych pracowników), co stanowi niecałe 10 proc. zatrudnionych. Pytano ich o warunki pracy przed przejęciem Polska Press przez Orlen. „Dziennikarz stał się robotem, niewolnikiem za coraz mniejsze pieniądze” „systematycznie odchodzono od lokalności”, „ obowiązująca była narracja poprawna politycznie”, zaś prawica przedstawiana była jako „zaściankowa, nietolerancyjna, homofobiczna, faszystowska” – takie m.in. zdania znalazły się w ankietach wypełnianych przez dziennikarzy.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
- Podstawowe pytanie, jakie zadaliśmy w ankiecie to jak prezentowała się sytuacja pracownicza w redakcji po przejęciu gazety przez Polska Press. 72 proc. ankietowanych powiedziała, że się pogorszyła, dla 14 proc. pozostała bez zmian, 9 proc. nie pamięta lub nie udzieliło odpowiedzi, dla 5 proc. ta sytuacja poprawiła się. Muszę przyznać, że nie spodziewaliśmy się aż tak jednoznacznego wyniku - podkreśliła Jolanta Hajdasz, szefowa CMWP w trakcie prezentacji raportu. Gorzej też było z płacami, a swoją niezależność dziennikarze wydawnictwa ocenili jako „problematyczną” – pisali dziennikarze.
Siedlecka: Bez związku z przejęciem przez Orlen
Dziennikarka i komentatorka tygodnika „Polityka”, Ewa Siedlecka, zajmująca się sprawami społecznymi, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl komentuje: - Nie znam tego raportu, szczerze mówiąc. Trudno mi zatem ocenić, jak bardzo złe były warunki pracy w Polska Press. Ale wiem, że swego czasu telewizja publiczna podawała informacje o warunkach pracy w TVN-ie, i z całą pewnością nie robiła tego z powodu nagłej wrażliwości na los dziennikarzy, raczej po to, żeby zdezawuować TVN.
Dalej Siedlecka mówi: - Jeżeli zajęło się tym raportem SDP, które od lat wykazuje się bardzo jednostronnym widzeniem kwestii wolności słowa (w sensie takim, że nie widzą belki w oku mediów bliskich prawicy, zaś dostrzegają źdźbło w oku innych), to z miejsca zapala mi się czerwona lampka. Bo nawet jeśli warunki w Polska Press nie były najlepsze, a nie są to jedyne media, gdzie warunki są złe, to niezależnie od tego, na ile prawdziwe są dane w tym raporcie - nie ma to żadnego związku przejęciem tych mediów przez Orlen. Orlen nie przejął ich z powodu złych warunków pracy dziennikarzy. W najbliższym czasie, jak rozumiem, będziemy obserwowali, jak te warunki się poprawiają. Mam nadzieję, że wówczas SDP także opublikuje raport o poprawie warunków.
Ćwiklak: Polityczne bicie piany
Zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek Polska", specjalizujący się w gospodarczej i politycznej tematyce dziennikarz Dariusz Ćwiklak, w rozmowie z nami podkreśla: - Ankieta wypełniona przez 10 proc. pracowników, 70 „sztuk”? Do tego z niewiadomych powodów przeprowadzona przez redakcję sprzyjającą prawicy? A czemu nie zrobił tego choćby nowy właściciel?
Ćwiklak zwraca uwagę, że wyciąganie „jakichkolwiek wniosków na podstawie takiej próbki byłoby nieprofesjonalne”. - Mam wrażenie, że w tej „ankiecie” nie chodziło o rzetelne zbadanie czegokolwiek, tylko o bicie piany na polityczne zamówienie. Beze mnie.
Cylka: Raport miejscami bzdurny
Z wnioskami, jakie wynikają z opublikowanego w poniedziałek raportu, nie zgadzają się też niektórzy dziennikarze Polska Press. Rozmawialiśmy z kilkoma z nich - chcieli zachować anonimowość. Anonimowo mówili, że raport miejscami jest mocno przesadzony, lecz nie można wykluczyć, że jednostkowo podobne przypadki, takie jak opisywane - mogły mieć miejsce.
- Pracowałem w „Głosie Wielkopolskim” 15 lat, od 1995 do 2010 r. Mniej więcej połowa tego czasu przypadła na niemiecki koncern. Ani razu nie miałem żadnych nacisków z góry, by pisać pod dyktandu Niemiec czy Brukseli. Mówienie, że ktoś z Passau kazał pisać dziennikarzom antypolskie teksty jest totalną bzdurą - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Cylka, dziś dziennikarz „Gazety Wyborczej”, do 2019 roku - szef Magazynu Turystyki Górskiej „n.p.m”. - Podczas mojej przygody z „Głosem” przełożeni wstrzymali tylko jeden temat. To było w 2002 r., gdy cały Poznań mówił o abp. Juliuszu Paetzu, który molestował seksualnie kleryków i księży. Ale to było wtedy, gdy „Głos” należał do polskiego wydawcy. Jak ta sprawa się skończyła, wszyscy wiemy.
Cylka podkreśla, że - jak to w mediach regionalnych bywa - sytuacja finansowa była „daleka od marzeń”. - Pewnie nieraz trzeba też pracować dłużej, niż zakładają przepisy. Ale albo kogoś dziennikarstwo bawi i decyduje się na pracę w takich warunkach albo po prostu zmienia fach. Płacze i lamenty są nie na miejscu. Może ci, co wypełnili te ankiety, które teraz przywołuje prorządowe Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, byli zwykłymi leniami? Sam znam byłych dziennikarzy, którzy opowiadają, jak to źle było w „Głosie”, ale rękawów przy pracy nigdy sobie nie wyrywali.
We wtorek poprosiliśmy Polska Press o komentarz do raportu, lecz do środowego popołudnia nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.
Obajtek: Warto przypominać
Prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek, rekomendując na Twitterze tekst portalu wPolityce.pl o publikacji raportu, skomentował: „Warto przypominać jak wyglądała praca i niezależność dziennikarska w grupie Polska Press zarządzanej przez poprzednich właścicieli.”. Portal wPolityce.pl prezentując badania CMWP SDP i „Kuriera Wnet” nazwał raport „porażającym”.
Warto przypominać jak wyglądała praca i niezależność dziennikarska w grupie Polska Press zarządzanej przez poprzednich właścicieli https://t.co/B1cG6SrTjA
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) May 25, 2021
W kwietniu br. prezes Obajtek, spotkał się ze związkowcami nowo nabytej spółki. Zapewnił ich wówczas, że nie będzie zwolnień w redakcjach. - Dzięki tej rozmowie uzyskaliśmy wiele informacji na temat prawdziwej sytuacji pracowników tej spółki: dziennikarzy, drukarzy, poligrafów, pracowników marketingu i biur reklamy. To, co usłyszeliśmy na temat warunków pracy jest zdumiewające. Większość pracowników od 2008 roku nie miała podwyżek wynagrodzeń. W spółce nie istnieje przejrzysty system premiowania, ani nagradzania szeregowych pracowników. Szkoda, że Rzecznik Praw Obywatelskich, powołując się na wolność słowa, czy dostęp obywateli do informacji, nie zainteresował się jak naprawdę wygląda sytuacja pracowników Polska Press - skomentował prezes po spotkaniu.
W portfolio prasowym Polska Press Grupy jest ponad 20 dzienników regionalnych, a także prawie 150 tygodników lokalnych (m.in. „Nasza Historia”, „Moto Salon”, „Moto Salon Classic”, „Strefa Biznesu”, „Strefa Agro”) oraz bezpłatna gazeta „Naszemiasto.pl”. Firma wydaje też ok. 500 serwisów internetowych, głównie Naszemiasto.pl i portale poszczególnych tytułów prasowych.
Grupa kapitałowa Polska Press w 2019 r. zanotowała spadek przychodów sprzedażowych o 6,5 proc. do 398,44 mln zł oraz zysku netto z 9,64 do 8,59 mln zł. Wpływy ze sprzedaży gazet zmalały o 8,9 proc., z reklam - o 4,9 proc., a liczba pracowników wynosiła 2 126.
Dołącz do dyskusji: Krytyka raportu SDP o warunkach pracy w Polska Press. „Może ci co wypełnili ankietę byli zwykłymi leniami”