Dwa zarzuty dla dziennikarki „Gazety Wyborczej” relacjonującej protesty w Zakopanem. „Próba zastraszenia”
Dziennikarka krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, Angelika Pitoń, usłyszała we wtorek dwa zarzuty: braku maseczki podczas demonstracji i używania nieprzyzwoitych słów. - To wszystko wyssane z palca, policja chce mnie zastraszyć - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
6 listopada w Zakopanem Pitoń relacjonowała (wraz z Moniką Waluś, inną dziennikarką „Gazety Wyborczej”) jeden z marszów protestacyjnych, organizowanych przez Strajk Kobiet. – Był to ważny protest, bo przyjechała na niego Marta Lempart. Było też dużo policjantów – relacjonuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Angelika Pitoń. Gdy dziennikarka stała i rozmawiała z uczestniczkami protestu, podeszło do niej (jak mówi) dwóch policjantów, którzy wylegitymowali zebrane osoby pod pozorem nieutrzymywania dystansu społecznego. Pitoń i Waluś okazały legitymacje dziennikarskie.
Po kilkunastu dniach dziennikarka dostała wezwanie na przesłuchanie policyjne, a tam - jak pisze „Gazeta Wyborcza” - postawiono jej dwa zarzuty: poruszanie się w miejscu publicznym bez maseczki oraz używanie nieprzyzwoitych słów. - Zupełny absurd. Miałam maseczkę i nie używałam nieprzyzwoitych słów. Nic takiego nie miało miejsca, zarzuty są wyssane z palca - mówi Wirtualnemedia.pl reporterka.
Wcześniej jednak - jak opisuje Pitoń - do jej rodzinnego domu (w którym dziennikarka nie już mieszka) przyjechali policjanci, którzy przekazali jej rodzicom, iż miała znieważyć policjanta. - Całą tę sytuację oceniam to jako próbę zastraszenia mnie i wywierania presji - komentuje reporterka.
To zdjęcie z pierwszego protestu po wyroku TK. Kraków, ul. Retoryka. Rozmawiałam z policjantami o powodach masowego...
Opublikowany przez Angelikę Pitoń Niedziela, 22 listopada 2020
Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, za używanie nieprzyzwoitych słów grozi kara ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. złotych lub nagana. Osobie bez maseczki grozi grzywna do 500 złotych albo nagana.
Do zatrzymywania dziennikarzy dochodziło także w ubiegłym tygodniu, podczas relacjonowania środowych manifestacji w obronie praw kobiet. Towarzystwo Dziennikarskie apeluje, by do wszystkich przedstawicieli mediów, którzy zostali poszkodowani w starciach z policją, o zgłaszanie się celem udzielenia pomocy.
Dołącz do dyskusji: Dwa zarzuty dla dziennikarki „Gazety Wyborczej” relacjonującej protesty w Zakopanem. „Próba zastraszenia”
Ilu kibiców na meczach piłkarskich ukarała za to policja?