Wydawać by się mogło, że stabilne zatrudnienie, np. w oparciu o umowę o pracę na czas nieokreślony, to w obecnych czasach gospodarczych zawirowań rozwiązanie nader komfortowe. Zwłaszcza dla dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków, którzy profesjonalne kariery na dobre rozpoczynają właśnie teraz. Sytuacja wynika ze zwykłego popytu na pracę. Co jednak, gdy w danej branży rynek należy nie do pracodawcy, a do pracownika? Na znaczeniu zyskuje zatrudnienie czasowe – tzw. contracting.
Trendami na rynku pracy od lat kierują duże, międzynarodowe firmy. Poprzez globalny rozwój rynku usług, technologii oraz tzw. przemysłów kreatywnych, specyfika zatrudnienia coraz częściej polega na pracy nad projektami. Paradoksalnie, zatrudnienie czasowe – np. w oparciu o kontrakt – przez część grup zawodowych zaczyna być traktowane nie tylko jako alternatywa na niestabilne czasy, ale też preferowany sposób aktywności zawodowej. Przykład? Najgłośniejszy (dosłownie) – projekt lotniczy Boeing 747 Dreamliner, którego 10-tysięczny zespół w 70% składał się z kontraktorów. Kto w nowym układzie sił pracownik-pracodawca szczególnie musi się mieć na baczności? Przede wszystkim ci, którzy rozwijają się najszybciej i którzy nieustannie potrzebują wykwalifikowanych rąk do pracy. Czytaj: firmy z branży technologicznej i IT.
Nieoczekiwana zmiana miejsc
Zatrudnieniowy trend, jaki na scenę wprowadza contracting, redefiniuje znajdujących się na niej aktorów. Przykładowo, firmy z branży IT coraz chętniej odchodzą od dalekosiężnych planów kadrowych, decydując się na tworzenie całych zespołów projektowych zajmujących się konkretnymi zleceniami. Czas zatrudnienia w takim układzie waha się od kilku tygodni do kilku lat, najczęściej trwa parę miesięcy. Firmy IT pragną, by pracowali u nich możliwie najlepsi kandydaci – zarówno jeśli chodzi o programistów, jak i kadrę kierowniczą. Ponieważ statystycznemu, świeżo upieczonemu absolwentowi informatyki po polskiej szkole technicznej brakuje jeszcze niezbędnych dla komercyjnego rynku umiejętności, w cenie znajdują się specjaliści. Po kogo więc coraz częściej sięgają firmy? Kontraktor, czyli osoba pracująca na kontrakcie, to doświadczony ekspert, najczęściej mogący pochwalić się minimum pięcioma latami doświadczenia w branży oraz trzema w konkretnej, wąskiej specjalizacji. Na pracę kontraktową decyduje się m.in. dlatego, że praktycznie zawsze może liczyć na wyższe wynagrodzenie w stosunku do podobnego specjalisty zatrudnionego na etacie. – W Polsce trend ten póki co raczkuje. Głównie dlatego, że w model wpisane jest niejako ryzyko związane z brakiem stabilizacji i świadczeń socjalnych. To kwestia wyczucia własnego poziomu kwalifikacji. Niemniej, specjaliści nie muszą wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu dobrej pracy. W Polsce na dobrych inżynierów czeka dziś jakieś 10 tysięcy wolnych miejsc pracy – tłumaczy Tomasz Krawczyński, Dyrektor Zarządzający angielskiej firmy Mobica, która w oddziałach w Polsce, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych programistów zatrudnia póki co na stałe, jednak nie wyklucza wprowadzenia nowego modelu w przyszłości.
Pieniądze to nie wszystko
Jak wynika z raportu firmy zajmującej się rekrutacją specjalistyczną HAYS Poland, w przypadku kontraktorów największą motywacją podejmowania tego rodzaju pracy jest (bez niespodzianek) wyższe wynagrodzenie, które może przewyższać nawet dwu-, trzykrotnie pobory podobnego specjalisty zatrudnionego na etacie. Na ten czynnik wskazało 95% respodentów. Zaraz za faktorem finansowym (87%) znajduje się jednak wybór rozwojowych projektów. W nieco dalszej kolejności plasuje się większa decyzyjność w zakresie otrzymywanego wynagrodzenia, elastyczność zatrudnienia, budowa własnej marki eksperta, brak zbędnej administracji oraz „wyścigu szczurów”. Jak wynika z badań, im więcej doświadczenia, im rzadsze i bardziej pożądane kwalifikacje posiada specjalista, tym bardziej po drodze mu do zatrudnienia na kontrakcie.
Póki co zatrudnienie kontraktowe zyskuje na znaczeniu głównie poza granicami Polski. Szacunki wskazują, że w tym modelu w kraju zatrudnionych jest około 200 tysięcy pracowników. Nie jest źle, zwłaszcza, że skuszeni zaletami takiej pracy wkrótce dołączą do nich pewnie specjaliści o nieco niższych kwalifikacjach. Przed prawdziwym wyzwaniem stoją zaś firmy z branży technologicznej, którzy toczą nieustanny bój o pracownika. – Finanse i bankowość, motoryzacja, nawigacja samolotowa i morska, półprzewodniki, aplikacje mobilne i wiele, wiele innych – to branże, które dziś najbardziej potrzebują usług informatycznych. Ten, kto zdoła przekonać programistów do siebie swym portfolio projektowym, wygrywa. Zasada ta póki co w Polsce dotyczy zarówno zatrudnienia kontraktowego, jak i etatowego. Jak rozwinie się u nas globalny trend – zobaczymy – podsumowuje Tomasz Krawczyński z Mobici.
dostarczył infoWire.pl