Rok 2013 może przynieść przełomową zmianę oceny agencji ratingowych dla naszego kraju – na perspektywę pozytywną. Niestety, prawdopodobnie będzie to jedna z niewielu dobrych informacji w nadchodzących dwunastu miesiącach. Sytuacja gospodarcza będzie się pogarszać, tak w Polsce, jak i w innych gospodarkach Europy. W przyszłym roku czeka nas załamanie na rynku pracy, który odbije się nieuchronnym echem na dynamice kredytów mieszkaniowych – zapowiadają w najnowszym przeglądzie makroekonomicznym analitycy BRE Banku.
Według zespołu kierowanego przez Ernesta Pytlarczyka, zrównoważenie polskiej gospodarki może w 2013 wpłynąć na bardziej pozytywne postrzeganie jej przez agencje ratingowe. - Gdyby udało się sprowadzić polski deficyt na rachunku bieżącym do europejskiej średniej oraz trwale zmniejszyć inflację, możliwa byłaby zmiana perspektywy agencji ratingowych dla naszego kraju o około 1-2 stopnie w górę – czytamy w analizę zawartej w najnowszym, grudniowym przeglądzie makroekonomicznym przygotowanym przez zespół Ernesta Pytlarczyka, głównego ekonomisty BRE Banku. Wszystko zależy od skali postępu, jaki Polska poczyni w obu tych zakresach. Zmiana taka, choć uzależniona jest od wielu czynników, mogłaby jeszcze przez jakiś czas wspierać popularność polskich obligacji wśród inwestorów, przede wszystkim zagranicznych. Taki hipotetyczny nowy rating Polski mógłby wynosić A1 w Moody’s oraz A+ od Fitch i S&P.
Nowy rok nie przyniesie ożywienia na rynku kredytów mieszkaniowych. Jedną z przyczyn jest niepewność sytuacji ekonomicznej, która ogranicza skłonność gospodarstw domowych do długoletniego zadłużania się na duże kwoty. Kolejny powód to oddziaływanie obowiązującej od stycznia 2012 Rekomendacji SII, która ograniczyła udział kredytowania w walutach obcych w nowej produkcji hipotek do zaledwie 1 proc. Dodatkowo od 2013 roku nie będzie można już ubiegać się o kredyt z rządową dopłatą w programie „Rodzina na swoim”. Nawet pomimo dość niskich limitów cenowych tego programu, kredyty udzielone w jego ramach stanowiły ok. 20 proc. całego wolumenu przyznanego klientom w latach 2010-2012.
- Szacujemy, że jedynie około 30 proc. popytu zostanie przeniesione na kredyty nieobjęte dopłatami, co wpłynie na znacznie osłabienie nowej akcji kredytowej już od początku 2013 r. – mówi Paulina Ziembińska z biura analiz makroekonomicznych BRE Banku. - W połowie przyszłego roku dynamika wolumenu nowych kredytów powinna osiągnąć minimum na poziomie ok. 2 proc., po wyłączeniu efektów zmian kursów walutowych - dodaje.
Mimo zmian, które w ostatniej dekadzie uelastyczniły i uodporniły polski rynek pracy, w 2013 roku wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego możemy się spodziewać wzrostu bezrobocia i spadku zatrudnienia. Jak wynika z przewidywań przedsiębiorców, redukcje liczby pracowników w wielu sektorach będą miały miejsce już na przełomie lat 2012 i 2013. Jak ocenia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku, na rynku jest też bardzo ograniczona przestrzeń na wzrost wysokości wynagrodzeń.
Jeśli chodzi o rynki globalne, uwagę analityków przyciągają nadal Stany Zjednoczone. W ostatnich kwartałach ożywienie w USA następowało bardzo powoli, głównie ze względu na niepewną sytuację polityczną roku wyborczego, która determinowała zachowania konsumentów, przedsiębiorców oraz rynków finansowych. W najbliższym czasie te przesłanki niepewności powinny zniknąć, choć analitycy BRE biorą pod uwagę możliwość reakcji rynków finansowych w postaci umocnienia EUR względem USD, spadku na giełdach i zmniejszenia rentowności obligacji 10-letnich. Kompromis dotyczący klifu fiskalnego zostanie najpewniej finalnie rozwiązany w styczniu lub lutym – oceniają analitycy BRE. - W ciągu roku można spodziewać się dalszych korekt kursu EUR/USD, które nawet przy ciągłym napływie środków na polski rynek długu są w stanie sprowadzić notowania EUR/PLN w okolice 4,15 na koniec roku – prognozuje Ernest Pytlarczyk.
Więcej informacji w grudniowym przeglądzie makroekonomicznym.