Pracodawcom nie wolno wprowadzić zakazu palenia w czasie pracy, mogą jednak obniżać palaczom pensje.
Pracodawca może zobowiązać pracownika do odpracowania czasu poświęconego na palenie tytoniu i nie będzie to uznawane za pracę w godzinach nadliczbowych. Taką możliwość dają znowelizowane przepisy Kodeksu pracy dot. ruchomego czasu pracy (art. 151 par. 21).
Palenie papierosów może być uznawane za prywatną czynność pracownika. W takim wypadku załatwienie sprawy osobistej powinno się odbywać na pisemny wniosek pracownika. Formalnie oznaczałoby to, że każdy pracownik powinien przerwę na papierosa poprzedzać pismem i zgodą przełożonego, gwarantowałoby to jednak pracodawcy pełne ewidencjonowanie czasu pracy pracownika i zabezpieczało w przypadku ew. kontroli. Jednocześnie pracodawca nie może zakazać palenia tytoniu w miejscu pracy, nie może z tego powodu dyskryminować pracowników, może jedynie wyciągać konsekwencje wynikające z ew. łamania regulaminu.
Jak informuje Tygodnik Biznes i Prawo, zgodnie z obowiązującymi przepisami pracodawca nie jest zobligowany płacić pracownikom za czynności niezwiązane z pracą, może więc albo potrącić im proporcjonalną część wynagrodzenia, albo też zobowiązać ich do odpracowania tego czasu. Nie dotyczy to jednak przypadków, w których palący mieści się w kodeksowych i regulaminowych przerwach w pracy, te bowiem pracownik może przeznaczyć na dowolny cel.
Statystyczny palacz korzysta z przerwy na papierosa pięć razy dziennie po ok. 10 minut. Tygodniowo daje to 250 minut, w skali miesiąca to 16 nieprzepracowanych godzin, a w ciągu roku aż 192 godziny, czyli 24 dni pracy.