Tradycja ta przetrwała do średniowiecza, wtedy jednak Kościół stanowczo sprzeciwiał się tego typu ,,pogańskim” praktykom. Mimo to, autorem najstarszej zachowanej kartki walentynkowej jest koronowana głowa, a mianowicie książę Orleanu, Karol, który uwięziony w Tower, w 1415 roku wysłał swojej żonie miłosną, ozdobną wiadomość.
Kościołowi jednak, mimo usilnych prób wykorzenienia obchodów Lumpercaliów, nie udało się powstrzymać wiernych przed ufnością w magiczną moc tego dnia. Dlatego też wprowadzono nową, chrześcijańską filozofię obchodów owego święta. Na jego patrona wybrano św. Walentego – męczennika, z którym związana jest pewna legenda. Otóż biskup Walenty, żyjący w III w n.e., łamiąc nakazy cesarza Klaudiusza II Gockiego, udzielał ślubów legionistom rzymskim, za co został skazany na karę lochów. Tam zakochał się w niewidomej córce strażnika, która za sprawą jego uczucia miła odzyskać wzrok. Cesarz Klaudiusz, dowiedziawszy się o tym związku, kazał natychmiast ściąć Walentego. Ten w przeddzień egzekucji napisał do ukochanej miłosny list, podpisując go ,,Twój Walenty”. Od tej pory imię i nazwisko na kartkach do sympatii zastępowane było tym właśnie zwrotem.
W Polsce jednak Walentynki swój pierwowzór mają w Nocy Kupały, obchodzonej nocą z 23 na 24 czerwca. Ta słowiańska uroczystość była świętem płodności i dostatku.
Obecnie w naszym kraju Walentynki obchodzi się od początku lat 90. I od tej pory święto to ma zarówno zagorzałych przeciwników, jak i zwolenników. Pomijając jednak komercjalizację tej (jak i każdej w obecnych czasach) uroczystości, Walentynki mogą być dniem pogodnej refleksji nad nieodgadnioną potęgą miłości, czasem okazją do ocieplenia stosunków, zawsze jednak świętem radosnym i optymistycznym.
Jak możemy się domyślić, Najczęściej wybieranym walentynkowym prezentem są słodycze – uniwersalne i zawsze na miejscu. Co jednak kupić ukochanej, aby nie miała wyrzutów sumienia, licząc kalorie zjedzonych łakoci, ale także by zaskoczyć ją niespotykaną dotąd harmonią smaków? W tym wypadku trzeba iść na kompromis i postawić na połączenie zdrowia i przyjemności. Cechy te spełniają orzeszki ziemne w czekoladzie Lambertz. To niezwykle wyszukana przekąska, która łącząc pierwiastki słodyczy i odrobiny pikanterii zachwyci niejedno podniebienie. Pralinki Erdnuss Berge firmy Lambertz to prawdziwe orzechowe góry ukryte pod płaszczykiem doskonałej czekolady – mlecznej lub deserowej – do wyboru. Jeśli jednak Twoja druga połówka jest zwolennikiem tradycyjnych ciasteczek, koniecznie poszukaj gustownej i niezwykle smacznej mieszanki Chocolate cookies selection. Gwarantujemy, że z zapasem takich smakołyków każde Walentynki będą udane.
www.lambertz.com.pl