„Wprost” bez wyłączności na wywiad z ks. Charamsą, „Tygodnik Powszechny” wyjaśnia publikację jego tekstu

http://pl.blastingnews.com/polityka/2015/10/czy-ksiadz-charamsa-sugeruje-istnienie-prostytucji-homoseksualnej-w-kosciele-katolickim-00589171.html Akt Charamsy nie jest jednak jednoznacznie oceniany. Dlaczego katolicki hierarcha przez ponad 15 lat korzystał z niebagatelnych profitów instytucji, którą oskarża o praktyki ciemiężycielskie? Czy jego publiczny akt obnażenia się nie jest wyłącznie próbą uzyskania większych, politycznych wpływów przez lobby gejowskie w Watykanie?

Puenta: "homo-wojna" w Watykanie
Badacze zajmujący się religią katolicką zauważają, że około 30% księży posiada skłonności homoseksualne. Wielu kapłanów bywało i bywa oskarżanych o przestępstwo pedofilii. W samym Watykanie działała przestępcza mafia pedofilska, którą kierował osławiony ksiądz Degollado, promowany przez Jana Pawła II. Najsłynniejszy katolicki pedofil w XX wieku założył Legion Chrystusa oraz ruch religijny Regnum Christi. Biskupi: Wesołowski, Raymond Lahey, Anton Stres, Marjan Turnszek, są najgłośniejszymi postaciami w ostatnich latach uwikłanymi w pedofilię lub porno-biznes.

Fakty z życia Kościoła katolickiego ewidentnie wskazują na to, że w organizacji tej funkcjonuje silne „porno-lobby”, które wspiera handel pornografią, pedofilię czy w końcu homoseksualną prostytucję. Być może akt Charamsy służyć ma wywołaniu publicznej dyskusji na temat prostytucji homoseksualnej wśród wysokiej rangi kaplanów katolickich? Jeśli tak, to nasz nowy celebryta powinien zostać uznany za bohatera.

Dziennikarze kłamią w żywe oczy, to w końcu znalazł się ksiądz, który zrobił ich w konia. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Poza tym ten ksiądz powinien natychmiast stracić święcenia, bo gejem ma prawo być każdy, ale nie kapłan, który rządzi owieczkami mówiąc co jest lub nie jest grzechem. Żałosne.

Najwyższy czas skończyć z pruderyjnością w kościele katolickim. Skoro księża mają dzieci z różnymi partnerkami-parafiankami, często z mężatkami, większości parafian to nie przeszkadza. Mówią, że mają dobrego księdza. Ale niech tylko któryś zrezygnuje z kapłaństwa, zaczyna się wielka nagonka - jak mógł! A jak możecie wy, katolicy, tolerować rozpustę we własnej parafii? Jak możecie wy, księża, grzmieć od ołtarzy, że oskarża się was bezpodstawnie? Tłumaczycie się, że przecież jesteście grzesznymi ludźmi, więc możecie upadać. Nikt was nie zmusza byście zostawali księżmi, bo ksiądz to nie jakiś tam wybrany zawód, ale ciężka i odpowiedzialna praca. Swoim przykładem, będąc "na świeczniku" w parafiach, powinniście opromieniać ich swoim nieposzlakowanym przykładem. Najwyższy czas ukorzyć się przez ludźmi, nałożyć na siebie włosiennicę i iść o chlebie i wodzie boso na pielgrzymkę do miejsc świętych. Jak podobają się wam dziewczyny, to żeńcie się, miejcie dzieci i wychowajcie je na przyzwoitych ludzi.