33 dni monitorowania „Wiadomości”. Wnioski? „Szczucie na Tuska, opozycję i imigrantów”
Ponad miesiąc trwał codzienny monitoring głównego wydania „Wiadomości” TVP, prowadzony przez Towarzystwo Dziennikarskie. W podsumowaniu członkowie organizacji stwierdzają: flagowy magazyn informacyjny publicznego nadawcy przed wyborami skupiał się na „szczuciu na Donalda Tuska i na opozycję”. Nazwisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej padło w „Wiadomościach” 547 razy.
Monitoring obejmował ilość materiałów dotyczących wyborów i referendum, ale także to, ile razy w wydaniach “Wiadomości” pojawiają się kandydaci poszczególnych partii. To już szósty przedwyborczy audyt, tegoroczną jego edycję wspierał Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca.
Podsumowując swoje obserwacje, członkowie Towarzystwa piszą, iż przez 33 dni monitoringu w „Wiadomościach” dominowało „szczucie na Donalda Tuska i na opozycję; nienawiść, którą przypisywano jej wyborcom; skojarzenia pozytywne łączone wyłącznie z kandydatami i działaniami władzy”.
- Uparcie powtarzano kilka tematów propagandowych: zagrożenie imigracją narzuconą przez Unię Europejską; podwyższenie wieku emerytalnego przez rządy PO/PSL i wizja utraty niepodległości przez Polskę, jeśli wygra opozycja. Krzepić wyborców miało to, że polskie wojsko rośnie w siłę, ludziom żyje się dostatniej a Niemcy i Rosja zapłacą za historyczne krzywdy - informuje podpisany pod całościowym raportem Andrzej Krajewski z Towarzystwa Dziennikarskiego.
Nieobecna “afera wizowa”
Sporo tematów było za to pomijanych w programie: takich m.in. jak tzw. „afera wizowa”, braki paliw w Orlenie a nawet porażki sportowe – piszą monitorujący. Promowani też mieli być kandydaci PiS, zaś dezawuowani - kandydaci opozycji. Uwagę członków TD zwróciło także i to, iż w ramach „Wiadomości” pokazywane i komentowane były spoty wyborcze PiS i kandydatów tej partii, szczególnie premiera Mateusza Morawieckiego.
Tuż przed ciszą wyborczą „Wiadomości” trwały godzinę zamiast 30 minut, zaś kolejne pół godziny zajęła rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim - zwracają uwagę obserwatorzy. „Ogółem w 33 wydaniach „Wiadomości” Jarosław Kaczyński miał 121 wypowiedzi, średnio 4 dziennie. Nazwisko Donalda Tuska zostało wymienione 547 razy, średnio 17 razy w każdych 30 minutach „Wiadomości”; 10 października padło aż 35 razy. Kontekst cytowań Kaczyńskiego i Tuska był całkowicie przeciwstawny” – czytamy.
Z podsumowania wynika także, iż w „Wiadomościach” wystąpiło 83 kandydatów na posłów i senatorów, w tym 50 z PiS, 26 z PO, 5 z Trzeciej Drogi i 2 z Lewicy. Z Konfederacji nikt, choć mówiono o startującym z jej listy synu prezesa NIK. „Poza Jarosławem Kaczyńskim najczęściej występował premier Mateusz Morawiecki (18 razy) i marszałek Sejmu Elżbieta Witek (11). Wiele materiałów było wyraźnie robionych po to, by mogli się w nich pokazać i wypowiedzieć kandydaci PiS w wyborach” – piszą w podsumowaniu członkowie Towarzystwa Dziennikarskiego.
Mechanizmy manipulacji
Raport końcowy opisujący mechanizmy manipulacji opracował dr Krzysztof Grzegorzewski.
- W toku badań zostało potwierdzone empirycznie założenie, że program „Wiadomości” w omawianym okresie nie był programem informacyjnym, a nacechowanym perswazją. Jako taki, realizował cele propagandowe na rzecz partii Prawo i Sprawiedliwość i jej koalicjantów, a także wywodzącego się z tego obozu prezydenta RP Andrzeja Dudy. Propaganda była równocześnie wymierzona przeciwko ugrupowaniom opozycyjnym w Polsce, a w szczególności Koalicji Obywatelskiej i jej przewodniczącemu, Donaldowi Tuskowi.
W późniejszych wydaniach atakowano także Trzecią Drogę, tj. koalicyjny komitet Polski 2050 Szymona Hołowni i Polskiego Stronnictwa Ludowego (z przewodniczącym Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem). Na dalszym planie prowadzono ataki przeciwko przywódcom Unii Europejskiej, a w szczególności Niemcom i przewodniczącej Ursuli von der Leyen i Manfredowi Weberowi, wskazując na ich bezpośrednie związki z Donaldem Tuskiem i politykami KO. Bezkrytycznie afirmowano natomiast premier Włoch Georgię Meloni, wywodzącą się z prawicowego obozu politycznego, sprzyjającego PiS.
W programie dostrzeżono liczne mechanizmy propagandowe i manipulacyjne stosowane w wyżej opisanych celach. Są one całkowicie sprzeczne z prymarnym zadaniem serwisu informacyjnego w mediach publicznych: rzetelnym informowaniem obywateli przy jak najstaranniejszym zachowaniu bezstronności. Dodatkowo widzom nie umożliwiono zapoznania się z wieloma istotnymi w kraju wydarzeniami i nie przedstawiono im różnych punktów widzenia.
Przekaz „Wiadomości” zdominowała agresja i jednostronność: działaniom władz poświęcano materiały przygotowywane w stylu propagandy sukcesu PRL z lat 70., jednocześnie atakując i niszcząc przeciwników.
Badania zawartości programu prowadzono na kilku płaszczyznach, z uwzględnieniem:
- założeń gatunkowych i formalnego ukształtowania programu;
- sposobów dezinformowania opinii publicznej (w tym manipulowania agendą);
- mechanizmów propagandy, typowych dla krajów niedemokratycznych;
- manipulacji w przekazie werbalnym (tu szczególnie rolę retoryki);
- manipulacji w przekazie niewerbalnym.
Wszystkie stosowane zabiegi, przenikając się między sobą i uzupełniając wzajemnie, złożyły się na brutalny, zintensyfikowany przekaz propagandowy na rzecz władzy Zjednoczonej Prawicy - napisał dr Grzegorzewski.
1. Manipulacja kształtem formalnym programu
Manipulacja taka polega na świadomie stosowanym odstępstwie od założeń gatunkowych programu, nieuzasadnionym merytorycznie, lecz propagandowo. Zmienia się pewne stałe cechy programu, wydłuża go lub (rzadziej) skraca, wprowadza się pewne dodatkowe elementy, by sprawić wrażenie wyjątkowości; w wypadkach szczególnych stosuje się formułę wydania specjalnego.
Wieczorny główny magazyn wiadomości jest programem nadawanym o stałej porze w tzw. prime time w telewizji o profilu ogólnotematycznym. Jest on prowadzony ze stałego studia przez rozpoznawalnego prezentera/prezenterkę, na której spoczywa współodpowiedzialność za jego kształt (anchorman). Składa się na ogół z kilkunastu materiałów reporterskich (newsów), w których narrację prowadzi określony reporter (z offu).
Materiały takie obowiązuje kilka zasad: aktualność, bliskość, istotność, personalizacja, konkretność, ekonomia (zwięzłość). Wydarzenia powinny być pokazywane względnie bezstronnie, a w przypadku kontrowersji bądź sporu należy przytoczyć opinie wszystkich zaangażowanych stron. Reporter przygotowujący materiał dość rzadko decyduje się na tzw. standup (własną wypowiedź do kamery) – kiedy wnosi on coś istotnego do newsa. Jeszcze rzadziej w programie zdarzają się relacje reporterskie, które są oznaką szczególnej wagi wydarzeń. W sytuacji wyjątkowej, np. w obliczu wypadków na dużą skalę (katastrofa smoleńska, zamach na World Trade Center), klęsk żywiołowych (powódź, wybuch pandemii Covid-19) lub szczególnie ważnych wydarzeń politycznych redakcja przygotowuje wydania specjalne. Muszą to być jednak wydarzenia spełniające powyższe kryteria, szczególnie istotne dla wszystkich obywateli.
W programie tego typu ważne są: stała pora nadawania niezależnie od okoliczności (dopóki istnieje telewizja, która go produkuje) i stałe ramy czasowe.
W „Wiadomościach” zaobserwowano regularne odstępstwa od tych reguł, bez uzasadnienia innego niż propagandowe.
Po pierwsze, manipulowano czasem ich trwania: wydanie z 13.10 zostało wydłużone aż dwukrotnie i wypełnione w większości już wcześniej poruszanymi treściami (tylko dwa nowe newsy). Uzupełniono je 30-minutowym wywiadem z Jarosławem Kaczyńskim. Warto podkreślić, że z politykami innych opcji niż PiS nie rozmawiano. Podobnie wydłużono do 40 minut wydanie z 15 IX, by zmieścić w nim atak min. Zbigniewa Ziobry na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO).
Po drugie, zmieniano elementy formalne programu. Zazwyczaj każde wydanie zaczyna się od czołówki, a otwiera je flesz lub od razu zapowiedź pierwszego newsa. „Wiadomości” w dn. 17-18 IX nie miały stałej czołówki; zamiast niej emitowano charakterystyczne videoklipy złożone z efektownych obrazów i perswazyjnej muzyki (bez wartości informacyjnej).
Wiele wydań (17 IX, a także w okresie 1-7 X) zawierało specjalne zapowiedzi, w której prowadzący wygłaszali swoje własne poglądy na jakiś temat, zbieżne z opinią władzy. Zapowiedzi te były coraz bardziej rozbudowywane z wydania na wydanie. Przykładowo: 28 września zapowiedź dotyczyła działania na rzecz obronności kraju przez PiS („ci, którzy na potęgę kupują sprzęt i rozbudowują armię”) i przeciwstawienia mu rzekomej zdrady Donalda Tuska i PO („ci, których linia obrony oparta na Wiśle oddawałaby w praktyce połowę kraju bez walki” – powielenie tez serialu „Reset”). 4 października podobna wypowiedź była potrzebna, by powtórzyć kolejne tezy „Resetu” o współpracy rządu Tuska z rosyjską FSB. Stosowano przy tym liczne mechanizmy manipulacyjne, o czym dalej.
Po trzecie, nieuzasadnionej zmianie podlegały same konstrukcje newsa. Były poprzedzane relacją, a więc wystąpieniem na żywo, które nie wnosiły żadnej nowej informacji, ale służyły dodaniu wyjątkowości poglądom reporterów (łamanie zasady ekonomii). Podobnie nadużywano standupów w materiałach. Działo się tak szczególnie przy relacjowaniu kryzysu imigracyjnego na Lampedusie i wizyty prezydenta Dudy na szczycie ONZ w Nowym Jorku.
Po czwarte wreszcie, nadużywano formuły wydania specjalnego, co było widać szczególnie w okresie od 17 do 20 IX. Uzasadnienia były nieadekwatne: 17 IX powodem wydania specjalnego miał być... koncert w Suwałkach, zorganizowany w hołdzie pogranicznikom – a więc propagandowy event władzy, a nie realne, szczególnie ważne wydarzenie dotyczące wszystkich widzów. Kolejny powód to wspomniany kryzys imigrancki na Lampedusie, wyspie odległej od Polski o kilka tysięcy kilometrów i niedotyczącym Polski (związek taki propaganda kreuje).
2. Sposoby dezinformowania
O dezinformacji (disinformation) mówimy wówczas, gdy w sposób świadomy media kreują skłamany obraz rzeczywistości i przedstawiają go jako autentyczny. Tak rozumianą dezinformację bez wahania można można określić jako kłamanie, które również nierozerwalnie wiąże się ze świadomością i intencją nadawcy . Dezinformacji towarzyszą jeszcze dwa inne zjawiska:
- misinformation – informacja zafałszowana, ale nie celowo (dotyczy to powielania dezinformacji bez świadomości, w dobrej wierze, jako prawdziwych);
- malinformation – informacja prawdziwa, ale podana z zamiarem zaszkodzenia komuś i obliczona na określoną reakcję odbiorcy .
Oba te zjawiska, choć wprost kłamstwem nie są, również sprzyjają manipulantom. Doskonałym przykładem ich występowania jest serial „Reset”. Poza całym szeregiem manipulacji, jak nadinterpretacje czy wyrywanie z kontekstu, podawano tam także informacje prawdziwe, jak treść niektórych dokumentów, ale tak interpretowanych, by z nich wynikało, że Tusk i jego rząd to zdrajcy. Niektóre z informacji miały charakter wątpliwy, jak nagranie w Kadynach, złej jakości i bardzo niewyraźne, pozbawione dźwięku. Wszystko to „Wiadomości” powielały i dokonywały manipulacji, nawet jeśli ich autorzy byli przekonywani co do prawdziwości tego, co powielają.
Analiza dezinformacji w „Wiadomościach” pozwala podzielić je na kilka rodzajów.
2.1. Kłamstwa podane wprost. Zaliczamy do nich stwierdzenie o „urojonej” aferze wizowej, która istnieje naprawdę, a o tym fakcie informowały choćby amerykańskie służby specjalne (wydanie z 3 X). W tym samym wydaniu kłamano także o „szczelności granic” i zapory na granicy z Białorusią – w rzeczywistości dochodzi do przypadków jej przekroczenia. Innym przykładem kłamstwa podanego wprost jest liczba 60 tys. uczestników Marszu Miliona Serc, podczas gdy zdjęcia lotnicze i dane z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy bezpośrednio temu przeczą, nawet jeśli było mniej niż milion ludzi. Sama Policja zdecydowała się w końcu na wycofanie swoich statystyk (wydanie z 2 X).
2.2. Przemilczenia i manipulacje agendą. W badanym okresie „Wiadomości” wielokrotnie unikały podawania istotnych dla widzów informacji. Wśród przemilczeń można wymienić m. in.:
- złą sytuację w ochronie zdrowia, wielomiesięczne kolejki do specjalistów;
- problem w szkolnictwie, nieprzygotowanym na przyjęcie skomasowanych roczników;
- ogromne wydatki na honoraria w TVP, niegospodarność finansowa w stacji;
- przemilczenie kluczowych informacji w sprawie paktu migracyjnego i pozycji Polski, która przyjęła uchodźców ukraińskich (potem w tej sprawie kłamano, przemilczano wypowiedzi ważnych urzędników UE);
- brak wiadomości korzystnych dla opozycji (np. wyniku prawyborów w Wieruszowie, wygranych przez KO);
- brak informacji o 80. urodzinach Lecha Wałęsy
- brak informacji o „awariach” dystrybutorów Orlenu oraz o fakcie tankowania do kanistrów benzyny przez polityków PiS; w ogóle o brakach paliwa;
- brak zapowiedzi Marszu Miliona Serc;
- brak informacji o treściach konwencji i spotkań innych sił politycznych niż PiS (ani słowa o treści spotkań Tuska czy liderów Trzeciej Drogi i Lewicy z wyborcami);
- brak relacji z aktu dewastacji, jakiego dokonał J. Kaczyński, niszcząc tabliczkę na wieńcu złożonym pod pomnikiem smoleńskim i awanturze, jaką Kaczyński sprowokował, nakazując policji wylegitymowanie świadków zdarzenia;
- brak informacji o nagrodzie Watykanu dla filmu „Zielona Granica” – sam film i jego autorkę wielokrotnie na różne sposoby atakowano.
Manipulacje agendą polegają nie tylko na pomijaniu informacji istotnych dla widzów, ale także na prezentowaniu takich, które są mało albo w ogóle nieistotne, a obecność ich wynika z celów propagandowych władzy albo z jej obsesji. Tutaj można wymienić:
- kryzys imigrancki na odległej Lampedusie;
- domaganie się reparacji wojennych od Niemiec, a nawet od Rosji (sprawa jest politycznie nierealna i pozostaje propagandową wrzutką);
- informowanie o wygenerowanych przez władzę propagandowych eventach, jak koncerty dla żołnierzy i pograniczników;
- fałszywe, nieistniejące wydarzenia, jak „ucieczka Tuska od pytań” – to nawet nie informacja, lecz materiał felietonowy o charakterze paszwilanckim;
- zamieszki między działaniami Legii a holenderskimi służbami porządkowymi, itd., itp.
Prawdziwe, ważne tematy zastępuje się propagandowymi materiałami bez treści, wykreowanymi w sposób sztucznie, albo sprawami pozbawionymi znaczenia.
2.3. Półprawdy – polegają one na częściowym tylko informowaniu o aspektach jakiegoś wydarzenia, przy czym tak wyselekcjonowanemu, żeby zaszkodzić przeciwnikowi (malinformation). Często są one osiągane przez erystyczny chwyt pars pro toto. Wśród nich możemy m. in. wymienić:
- fakt finansowania przez samorząd warszawski filmu „Zielona Granica” (w rzeczywistości pieniądze pochodziły z Mazowieckiego Funduszu Filmowego i była to bardzo niewielka kwota);
- cytat z fragmentu odtajnionej strategii obronnej Polski za czasów PO-PSL; w rzeczywistości było to teoretyczne rozważanie najgorszego przypadku, gdyby w razie ataku rosyjskiego siły NATO nie wspomogły Polski (autorzy każdej strategii mają obowiązek zakładać i najgorsze warianty);
- relacje z pobytu Andrzeja Dudy w Nowym Jorku – mówiono o udziale w szczycie ONZ, ale przemilczano fakt, że prezydent Wołodymyr Zełenski został zaproszony przez prezydenta Joe Bidena na rozmowy do Białego Domu, a Duda nie;
- prezentacje fragmentów filmu „Zielona Granica” – wybrano tylko zdjęcia przerzucania przez płot ciężarnej kobiety i sceny znęcania się SG nad uchodźcami; pominięto jakiekolwiek sceny pokazujące SG i polskie społeczeństwo w dobrym świetle;
- prezentacje wizerunku migrantów: pokazywano wyłącznie agresywnych młodych mężczyzn, dobrze ubranych, posiadających i-phone’y, a nie pokazywano osób starszych czy kobiet z dziećmi (dokładnie odwrotna zasada obowiązywała przy prezentacji uchodźców z Ukrainy).
2.4. Nadinterpretacje. Ich doskonałym przykładem są eksploatowane w „Wiadomościach” treści z serialu „Reset” w reż. Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza . Przedstawiona przez autorów spiskowa teoria dziejów jest rzeczywiście oparta na istniejących dokumentach. Są one jednak poddane propagandowej obróbce (w tym wyrywaniu z kontekstu, przemilczaniu istotnych fragmentów całkowicie zmieniających ich sens), a następnie poddawane nadinterpretacji. Polityka zagraniczna czy gospodarcza, zawsze będąca przedmiotem sporu różnych obozów politycznych, tu całkowicie wymyka się cywilizowanym normom dyskursu. Takie sprawy, jak współpraca gospodarcza (kupowanie surowców energetycznych), nawiązana z powodów czysto merkantylnych, ekonomicznych, jest interpretowana jako celowe uzależnianie się, a więc zdrada polskich interesów. Podobnie jest z dyplomacją prowadzoną po katastrofie smoleńskiej: przynajmniej część polskiej opinii publicznej po tym straszliwym wydarzeniu miała nadzieję na ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich. Realizację tych nadziei, będącą zwyczajną i oczekiwaną działalnością dyplomatyczną, nazwano zdradą i „głębokim resetem”. Wszystkie te kłamstwa „Wiadomości” powielały jako informacje.
Z nadinterpretacji wynikają także kłamliwe oskarżenia wobec Donalda Tuska i KO o zamiar rozebrania zapory na granicy z Białorusią. Wyprowadzono je z rzekomej wypowiedzi białoruskiej działaczki Jany Shostak (niezwiązanej ostatecznie z KO, a z Nową Lewicą) oraz z wypowiedzi Janiny Ochojskiej, która zapytana o tę sprawę pytaniem sugerującym (czy zapora powinna być rozebrana?), odpowiedziała twierdząco. Nie wyjaśniono jednak, że Ochojska przez wiele lat, zanim została europosłanką KO, była działaczką charytatywną i szefową Polskiej Akcji Humanitarnej. Jej słowa, podyktowane względami humanitarnymi, nadinterpretowano jako deklarację polityczną, a następnie rozciągnięto na cały obóz KO, czyniąc z niej element programu politycznego, który naprawdę nie istnieje.
2.5. Whitewashing, warwashing. Technika polega na wybielaniu się, czyli pokazywaniu swoich działań jako bardziej skutecznych niż są w rzeczywistości. W przypadku gdy dotyczy to obronności, mówimy o warwashingu. Tak można potraktować wielokrotnie pokazywane materiały o rzekomej skuteczności zapory na granicy polsko-białoruskiej, która w rzeczywistości jest przekraczana przez migrantów.
Inne przykłady techniki wybielania to rzekome zapewnianie przez Orlen bezpieczeństwa energetycznego. W materiałach z dn. 6 i 7 X zapewniano, że paliwa nie zabraknie i nie warto tankować na zapas. Wzmocniono to propagandowym materiałem o inwestycji Orlenu w produkcję biopaliw. W rzeczywistości na niektórych stacjach brakowało paliwa i maskowano ten problem fikcyjnymi awariami dystrybutorów. Podobnie postępowano w przypadku deklaracji o znakomitych osiągnięciach PiS dla rolnictwa, a konkretnie w sprawie napływu ukraińskiego zboża do Polski, które nie trafiło do krajów przeznaczenia. Rząd PiS tej sprawy nie dopilnował.
2.6. Nieoddzielanie informacji od komentarza. Jest to cecha nagminna w „Wiadomościach” w badanym okresie, a polega ona na tym, że prowadzący i reporterzy podają swoje własne opinie, oceny rzeczywistości albo zgoła propagandowe tezy jako informacje.
Przykładem mogą być bezczelne lub złośliwe zachowania reporterów wobec uczestników Marszu Miliona Serc (Adrian Borecki: „będę się za pana modlił”; Małgorzata Gałka strofująca jednego z uczestników). Jednak bezpośrednim łamaniem tej podstawowej dla dziennikarstwa zasady są napisy na paskach „Wiadomości”:
- „Marsz jadu i agresji”, „Agresja i frekwencyjna klapa” – o Marszu Miliona Serc;
- „Filary bezpieczeństwa” – propagandowa ocena zakupów sprzętu wojskowego z GB i USA;
- „67 czyli ukryty plan Platformy?” – fałszywy konstrukt propagandowy o wieku emerytalnym, nic takiego nie istnieje;
- „Serial milionów serc” – pochwała dla własnej produkcji, serialu „Dewajtis” (przy okazji przestępcza autopromocja);
- „Bezradność czy obsesja?” – insynuacje pod adresem KO, że nie odpowiada na pytania, itd., itp.
Analiza wszystkich wydań tego okresu pokazuje propagandowy charakter pasków TVP. Ich analiza mogłaby stanowić odrębne opracowanie. Problemem pasków informacyjnych na antenach TVP zajmowała się już Rada Języka Polskiego. Podobnie nagminne jest mieszanie informacji i opinii w narracjach reporterskich, a także w zapowiedziach wszystkich właściwie newsów. Cytowana już wyżej „super-zapowiedź” z 28 IX jest charakterystycznym tego przykładem, podobnie jak deklaracja Danuty Holeckiej z 1 X: „Czy są państwo dumni, że są Polakami? Ja też!”. Stwierdzenia takie nie mają w sobie nic informacyjnego; wygłaszanie deklaracji ideowych i propagandowych sloganów nie jest zadaniem dziennikarza prezentującego wiadomości w serwisie informacyjnym. Na marginesie, padły one w zapowiedzi materiału pt. „Haniebne słowa kandydatki Tuska” (tu przy okazji kreacja faktoidów).
2.7. Prezentacja materiałów propagandowych jako informacji. Ten mechanizm dezinformacyjny był stosowany regularnie, a ze szczególną intensywnością występował w okresie 1-13 X. Polega on na przedstawianiu wypowiedzi, poglądów czy opinii przedstawicieli władzy jako obiektywnych informacji. W przypadku materiałów mających kreować wspólnotę strachu przez imigrantami cytowano Jarosława Kaczyńskiego czy Mateusza Morawieckiego; w materiałach propagujących rzekome sukcesy PiS prezentowano opinie lub twierdzenia Mariusza Błaszczaka, Roberta Telusa, Piotra Glińskiego czy innych odnośnych ministrów. Chwyt wywodzi się z łamania zasady o oddzielaniu informacji od komentarza – jego ordynarność polega jednak na tym, że opinie i poglądy władzy są pokazywane jako rzeczywistość, obiektywna prawda. Wzmacnia to czarno-białe, uproszczone wartościowanie (o czym dalej). Wypowiedzi nie zawsze są pozyskane przez reportera w toku wywiadu dziennikarskiego; często są to cytaty z konwencji albo samowolnych materiałów polityków z mediów społecznościowych (facebook, X, Tik-Tok), a więc propagandy.
Osobną sprawą jest prezentowanie wprost fragmentów reklamówek wyborczych (materiałów KW Prawo i Sprawiedliwość) jako obiektywnej prawdy. Jest to naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji: materiały takie powinny być bezwzględnie wyizolowane ze struktury innych przekazów i oznaczone widełkami z napisem „ogłoszenie wyborcze” – jeśli są emitowane jako osobny komunikat. Dopuszczalna jest emisja ich fragmentów celem poddania ich dyskusji w programach publicystycznych, ale z wyraźnym wskazaniem źródła. Tu są one celowo traktowane jak informacje.
3. Mechanizmy propagandy
Do tej kategorii należy zaliczyć konstrukty i sposoby postępowania (mechanizmy) służące propagowaniu wizji rzeczywistości wykreowanej przez władzę lub jej sprzyjającej. Mechanizmy te są celowe i mają charakter systemowego, strategicznego działania. Dopiero temu działaniu służą jednostkowe techniki manipulacji w przekazie. Sama propaganda – oznaczająca krzewienie pewnych wartości, działania, zachowań – nie musi być jeszcze negatywna lub zakłamana. Zależy to od jej treści i celów, jakie nadawcy sobie postawili. Współcześnie jednak słowo „propaganda” ma negatywną konotację i oznacza działanie szkodliwe społecznie, prowadzone w celu partykularnego interesu politycznego. Tak było w analizowanych wydaniach „Wiadomości”.
Podobnie jak poprzednio, oddziaływanie propagandowe można wykazać na kilku płaszczyznach.
3.1. Uporczywe powtarzanie. Tu dotyczy ono przede wszystkim tych treści, jakie zaplanowała władza w swojej agendzie. Uporczywość powtarzania polega nie tylko na częstotliwości; jej kosztem eliminowane są także istotne informacje, na które nie ma miejsca.
W wymiarze tematycznym dobitnym tego przykładem jest uporczywie występująca propaganda referendalna, która pojawiała się na marginesie co najmniej jednego lub więcej newsów w każdym wydaniu w omawianym okresie. Niejednokrotnie czyniono ją przedmiotem całego newsa, jak w np. w wydaniu z 2 X (materiał pt. „4 razy nie – drogą do dobrej przyszłości”). Propagandowy przekaz występował w offach reporterów, zapowiedziach prowadzących, niejednokrotnie pokazywano specjalne sondaże (o wątpliwej wiarygodności, z mało znanego źródła i o niewiadomej metodologii), które miały dowodzić, jak wielu Polaków weźmie udział w referendum i że zachowają się oni zgodnie z oczekiwaniami władzy (faktyczny wynik referendum osiągnął ok. 40%, więc jest ono nieważne).
Przedmiotem uporczywego powtarzania był także temat migrantów – korzystano tu z wielu okazji, a także z różnego rodzaju wykreowanych powiązań między tematami. Tygodniami relacjonowano kryzys imigrancki na włoskiej Lampedusie (najintensywniej w okresie 17-23 IX, gdy robiono z tego powodu wydania specjalne), przy okazji tematu zapory na granicy polsko-białoruskiej, przy okazji tematu tzw. „paktu imigracyjnego” – przy okazji uderzając w najpoważniejszego rywala politycznego, jakim jest KO i Donald Tusk.
Wreszcie powtarzano ataki na samego Tuska, za rzekomą ucieczkę od pytań, agresję, zdradę na rzecz Rosji i Niemiec (równolegle), niejednokrotnie zaprzeczając sobie.
Uporczywie były powtarzane były wątki serialu „Reset”, służące oskarżaniu tego polityka (zwłaszcza rzekoma obrona na linii Wisły). Powtarzano tematy propagandy sukcesu, takie jak: bezpieczeństwo militarne Polski, skuteczność zapory, bezkompromisowa polityka rządu wobec Unii Europejskiej (zwłaszcza Niemiec), sukcesy gospodarcze i rolnicze PiS, etc.
W wymiarze przekazu werbalnego jest powtarzanie tych samych słów, fraz i zwrotów, często będących konstruktem propagandowym (o czym dalej): agresja, ucieczka od pytań, linia Wisły, Prawo i Sprawiedliwość dba (...). Powtarzaniu podlegały tezy propagandowe i powiązane z nimi centra argumentacji (toposy).
Na poziomie konstrukcyjnym uporczywie powtarzano zdjęcia Tuska, składającego w języku niemieckim życzenia niemieckiej partii CDU (a zwłaszcza słowa „Fur Deutschland” – często zupełnie bez sensu). Powtarzano te same setki, zdjęcia imigrantów z tych samych miejsc, przeskakujących przez to samo ogrodzenie, nagrania z tych samych akcji rzucania kamieniami, bicia ludzi, etc. Zwłaszcza powtarzalność materiałów filmowych sprawiała, że propaganda stawała się doskonale widoczna, ordynarna i nachalna. Kulminacją powtarzalności było wydanie z 13 X (ostatnie przed ciszą wyborczą), które wydłużono dwukrotnie tylko po to, żeby raz jeszcze powtórzyć propagandowe treści.
3.2. Fałszywe autorytety – chwyt ten stosowano nagminnie, codziennie i bezwyjątkowo, także w okresie nieobjętym szczegółową analizą. Polega on na tym, że do uwiarygodniania przedstawianej rzeczywistości wykorzystuje się ludzi bądź instytucje wyłącznie wsobne (związane bezpośrednio lub pośrednio z władzą), nie dopuszcza się do głosu nikogo o poglądach niekompatybilnych z propagandą władzy, a wśród autorytetów naukowych cytuje się te, których narracja i argumenty są z tą propagandą zgodne (fake science, junk science). Oznacza to brak pluralizmu.
W ramach tej płaszczyzny wypada wymienić kilka rodzajów takich autorytetów:
a) politycy władzy – głównie Jarosław Kaczyński (prezes PiS), Mateusz Morawiecki (premier), odnośni ministrowie (Błaszczak, Czarnek, Gliński, Ziobro, Telus, inni), którzy w normalnych warunkach powinni być cytowani jako osoby zainteresowane, ewentualna strona sporu, a nie obiektywne autorytety;
b) publicyści i komentatorzy – w „Wiadomościach” pochodzą oni wyłącznie z mediów i think tanków związanych z PiS:
- „Gazeta Polska” i TV Republika (Tomasz Sakiewicz, Adrian Stankowski, inni);
- „Sieci” i portal wPolityce.pl (Bracia Karnowscy, Jakub Maciejewski, inni);
- „Do Rzeczy” (Rafał Ziemkiewicz, Piotr Semka, Paweł Lisicki, inni);
- stowarzyszenie Ordo Iuris (Kaja Godek, inni); SDP (Jolanta Hajdasz);
- inne media prawicowe, jak tysol.pl, Radio Wnet, opanowane przez PiS Polskie Radio.
Nie odnotowano jakichkolwiek publicystów związanych z innymi mediami, jak np. „Polityka”, „Newsweek”, wprost.pl, czy „Rzeczpospolita”.
c) uczelnie wprost związane z PiS (jak Akademia Sztuki Wojennej) lub sprzyjające tej partii (KUL);
d) eksperci osobiście sprzyjający PiS (Henryk Domański, Sławomir Cenckiewicz, Piotr Grochmalski, inni) – niekiedy są to osoby jednocześnie kandydujące do Parlamentu z list PiS;
e) instytucje wykreowane przez PiS (Instytut Jana Karskiego, w sprawie reparacji wojennych) lub opanowane przez PiS (IPN);
f) bliżej nieznane pracownie badań społecznych, wykonujące badania wyłącznie dla prawicowych mediów (MANDS, Social Changes), niemające uwierzytelnienia nigdzie indziej na rynku.
Jednocześnie są atakowani i dyskredytowani na wiele sposobów: oponenci polityczni, inni publicyści, związanymi z innymi niż wymienione uczelniami i ośrodkami komentatorzy i eksperci. Jest to stała reguła, obowiązująca także w okresie przed analizą . Zwraca uwagę wykorzystanie w szyderczym kontekście internetowej wypowiedzi Wojciecha Czuchnowskiego, reportera śledczego „Gazety Wyborczej” (wydanie z 6 X).
3.3. Fałszywe konstrukty propagandowe i teorie spiskowe.
Konstrukty propagandowe to swoiste centra argumentacyjne w narracji propagandowej, których źródłem często staje się fraza (powiedzenie, bonmot) użyty przez polityka lub zaczerpnięty z jakiegoś innego przekazu propagandowego. Występujące pod nimi desygnaty są w części lub całości fałszywe. Do takich konstruktów w przeszłości należało „wstawanie z kolan” (retoryka godnościowa PiS, w rzeczywistości maskująca negatywną, prowadzącą do izolacji politykę zagraniczną wobec UE i sąsiadów Polski, zwłaszcza Niemiec) czy „ideologia LGBT” (nic takiego nie istnieje: ten skrót w rzeczywistości oznacza mniejszości seksualne, walczące o swoje prawa) albo „ideologia gender” (naprawdę jest to nurt badań socjologicznych odnoszący się do tzw. płci kulturowej). Nazwy konstruktów propagandowych podlegają niekiedy hiperbolizacji, wulgaryzacji czy epitetowaniu (np. „tęczowa zaraza” , „pedalenie Matki Boskiej” )
Teorie spiskowe to próby wyjaśnienia wydarzeń oparte na przekonaniu, że musi istnieć głęboko zakonspirowany spisek, który jest „prawdziwą” przyczyną działań na pozór niezwiązanych ze sobą lub stanowiących zbiegi okoliczności. Przykładem takiej teorii może być narracja polskiej prawicy o spiskowym charakterze obrad Okrągłego Stołu, mających być rzekomo zblatowaniem między komunistami a „lewicową” częścią „Solidarności” lub wręcz agentami SB w niej zakonspirowanymi (przede wszystkim Lecha Wałęsy jako TW „Bolek”). Konstrukty propagandowe i teorie spiskowe są często wzajemnie powiązane; konstrukty bywają doraźnie używanymi przez władzę wytworami opartymi na teoriach spiskowych.
Wśród stosowanych w „Wiadomościach” konstruktów były:
a) „Plan 67” – rzekomy plan Koalicji Obywatelskiej, dotyczący podniesienia wieku emerytalnego;
b) „System Tuska” – bliżej nieokreślony całokształt poglądów Jarosława Kaczyńskiego na temat rządów Donalda Tuska po ewentualnym powrocie tego polityka do władzy;
c) „Linia zdrady Tuska” – rzekome plany oddania połowy Polski Rosjanom (jest to insynuacja wyprowadzona z półprawdy i przemilczenia);
d) „Reset”, „Głęboki reset” – system poglądów prawicowych elit na rząd Tuska, a konkretnie na dyplomację tego obozu, prowadzoną wobec Federacji Rosyjskiej (teoria spiskowa);
d) „Wyprzedaż majątku narodowego” – przypomnienie konstruktu prawicy powstałego w początkach lat 90. (w sytuacji, gdy władza PiS sprzedała firmę LOTOS i przygotowywała wywłaszczenie mieszkańców z terenów planowanych pod budowę CPK);
e) „Kondominium niemiecko-rosyjskie” – konstrukt wyprowadzony z frazy Jarosława Kaczyńskiego, oznaczającą rzekomą dominację Rosji i Niemiec w Polsce;
f) „Grupa Webera” – wymyślona przez M. Morawieckiego grupa wpływu, rzekomo kierowana przez obecnego przewodniczącego EPP Manfreda Webera (zwana także „Partią Tuska”, „Partią Tuska i Webera”, itd.).
Przykładów tego typu działań jest więcej.
3.4. Uproszczone, czarno-białe wartościowanie. Jest to typowa cecha propagandy krajów totalitarnych: przedstawianie i utrwalanie jednoznacznego, czarno-białego obrazu otaczającego świata, wykluczającego jakiekolwiek niuanse, a tym bardziej wątpliwości. Odbiorca musi dostać prosty skorowidz: kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, dzięki komu jego życie jest łatwe i szczęśliwe, kto zapewnia bezpieczeństwo, a gdzie należy szukać zagrożeń. Tego typu kreacja wyklucza samodzielne myślenie, dociekanie, stawianie pytań. Charakterystyczne dla tego myślenia wydają się słowa Jarosława Kaczyńskiego pod adresem pytającej go niepełnosprawnej kobiety: „Proszę nas popierać i nie przeszkadzać”.
Z tego typu kreacją mamy do czynienia również w „Wiadomościach” z badanego okresu. Składają się na nią następujące elementy:
a) zawsze jednoznacznie dobre, nacechowane głębokim patriotyzmem działania PiS i jednoznacznie szkodliwa, antypolska działalność opozycji, a w szczególności Tuska (któremu insynuuje się zdradę)
b) suwerenność Polski za czasów PiS kontra kondominium niemiecko-rosyjskie za czasów PO-PSL;
c) bezpieczna Polska w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, zalanej imigrantami, zagrożonej przestępczością i terroryzmem (przykłady Niemiec, Francji, Szwecji, a nawet USA – Nowego Yorku);
d) bezpieczeństwo militarne Polski kontra „linia zdrady Tuska”;
e) dbałość PiS-u o dobrobyt zwykłych obywateli kontra liberalna, szkodliwa dla obywateli liberalna władza Tuska;
f) media polskie kontra media obce (zwłaszcza niemieckie), itd., itp.
W wyznaczanej przez „Wiadomości” wizji świata brakuje wątpliwości, odcieni, niuansów i próby jakiegokolwiek innego niż narzucone przez władzę spojrzenia na rzeczywistość.
3.5. Wykluczenie grup społecznych i etnicznych. Jest to kolejny mechanizm charakterystyczny dla propagandy totalitarnej, z jednoczesnym odwróceniem uwagi, jakoby wykluczano grupy związane z władzą („Polska B” itp.).
Wśród grup wykluczonych były już polskie elity intelektualne i artystyczne, zwolennicy progresywnych społecznie poglądów, w tym liberalizacji prawa aborcyjnego („wredne aborcjonistki”, „abo”, „satanistka”, „lewackie bojówki” itd.). Wykluczaniu podlegały kobiety, które ośmieliły się protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego (przejętego przez PiS) w sprawie aborcji, których symbol błyskawicy Kaczyński określił jako „błyskawice SS-mańskie”; wreszcie wykluczano mniejszości seksualne, organizując na nie publiczne nagonki.
W badanych wydaniach „Wiadomości” można dostrzec dwa wykluczenia wyrażone wprost, a trzecie w implikatorze. Najbrutalniej atakowaną grupą była zbiorowość etniczna określana jako migranci (rzadziej: niechciani przybysze, bandyci, itd.). W materiałach „Wiadomości” ludzie ci byli przedstawiani jako niebezpieczni bandyci, przestępcy, gwałciciele, mordercy i terroryści. Eksponowano głównie młodych, agresywnych mężczyzn, dobrze ubranych, całkowicie pomijając obecność kobiet, dzieci, osób starszych. W celu ich dyskredytacji pokazywano wciąż te same, uporczywie powtarzane zdjęcia. Nie mówiono o straszliwym kryzysie humanitarnym, jaki dotknął tych w istocie oszukanych ludzi; ilu z nich zginęło, w jakich warunkach żyli, usiłując się dostać do Europy (jedyne wydanie, w którym wspomniano delikatnie o problemie ich asymilacji, nadano 23 IX).
Najbardziej jednak odrażającym chwytem, zaczerpniętym wprost z propagandy nazistowskiej, było utożsamianie ich z zagrożeniem biologicznym, pokazanie jako nosicieli chorób (wydanie z dn. 18 IX). Stanowiło to rozwinięcie słów Jarosława Kaczyńskiego z 2015 r. o „pierwotniakach, zarazkach (...) w organizmach tych ludzi”.
Drugą grupą wykluczonych – tu w powiązaniu z pierwszą – były elity twórcze. Powodem do ataku był film Agnieszki Holland „Zielona Granica”, który opowiadał o kryzysie migracyjnym na granicy z Białorusią, eksponując kryzys humanitarny i postępowanie Straży Granicznej (push-backi). Skorzystano z tego pretekstu, by poniżyć jeszcze innych aktorów i twórców, jak Krystynę Jandę czy Jerzego Stuhra – za to, że sprzeciwiali się publicznie polityce PiS. Najbrutalniej i najczęściej jednak atakowano samą Holland za jej film, dyskredytując reżyserkę i jej dzieło pod wieloma względami (o czym dalej), stosując liczne epitety, sugerując powiązania obce i agenturalne. Zdyskredytowano środowiska opiniotwórcze na Zachodzie (festiwal filmowy w Wenecji) i oczywiście przemilczano fakt nagrodzenia filmu przez Watykan.
Trzecie, implikowane wykluczenie dotyczy innych niż opanowane przez władzę mediów. Podkreślano je przez ciągłe zapowiedzi: „Oglądają Państwo wiadomości w polskiej telewizji” (najczęściej D. Holecka). Zdarzyły się wprost ataki na Wojciecha Czuchnowskiego (6 X) i telewizję TVN (22 IX, 5 X) – generalnie jednak wykluczano inne media przez przeciwstawienie własnej polskości, rzetelności, uczciwości. Taką funkcję miały też pełnić wszelkie pochwalne materiały pod własnym adresem, prezentujące rzekomo wysoką oglądalność i „deklasowanie” konkurencji.
Kuriozum były specjalne spoty o charakterze autopromocyjnym, wyemitowane w 7 X: składały się one z wypowiedzi do kamery prezenterów i reporterów „Wiadomości”, którzy zapewniali o swojej uczciwości, obiektywizmie, rzetelnym informowaniu, szacunku do ludzi i wreszcie równym traktowaniu wszystkich stron, a więc o pluralizmie. Po pierwsze, w tych wypowiedziach całkowicie zaprzeczali oni swojemu faktycznemu postępowaniu. Po drugie, tego typu nachalna forma autopromocji nie ma racji bytu w programie informacyjnym. Zastępując newsy, jest oszukiwaniem widza.
3.6. Totalitarna figura wroga. Wrogiem tym – zawsze jednoznacznie złym, łatwym do wskazania i napiętnowania, może być i najczęściej bywa konkretna osoba. W wymienionym okresie niewątpliwie takim wrogiem był Donald Tusk. Politykowi imputowano wszelkie możliwe najgorsze cechy i działania: tchórzostwo, ucieczkę od pytań, zdradę na rzecz Rosji i Niemiec jednocześnie, spiskowanie z Niemcami obecnie, lewackość, wyprzedaż majątku narodowego, skrajny liberalizm gospodarczy. Stosowano wobec niego wszystkie możliwe chwyty, w tym zwyczajne wyzwiska i cały szereg metod dyskredytacji osobistej. Tusk był atakowany w każdym niemal wydaniu „Wiadomości”. Nazwano go nawet „fuhrerem opozycji”, co było porównaniem go do Adolfa Hitlera, i jednocześnie insynuowaniem niemieckości (podsycanie nastrojów ksenofobicznych).
Atakom podlegali również Agnieszka Holland (w szczególnym nasileniu od 18 do 23 IX, ale i później), a także marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO) i wreszcie inni politycy, jak Władysław Kosiniak-Kamysz.
4. Manipulowanie przekazem werbalnym i niewerbalnym
Mechanizmy manipulacji przejawiające się w języku, a także w obrazie i dźwięku, są bardzo różnorodne, wzajemnie ze sobą powiązane i służą osiąganiu wyżej opisanych celów i efektów propagandowych. Duże możliwości badawcze daje tu retoryka, która pozwala wyjaśnić sposoby oddziaływania na odbiorcę, nierzadko tożsame dla przekazu werbalnego i niewerbalnego. W obrębie krytyki retorycznej można wyróżnić kilkanaście metod retorycznej analizy tekstu . Można za ich pomocą ocenić, jaki był pomysł na tekst, jak ten tekst został ukształtowany, jakie było jego ewentualne podłoże ideologiczne, jaką argumentację zastosowano i skąd ona pochodzi, wreszcie: w jakim celu użyto określone tropy i figury. Na wymienionych płaszczyznach działać można w celach manipulacyjnych, co wykazały analizy „Wiadomości”.
I tu można je podzielić na kilka kategorii.
4.1. Tropy i figury retoryczne – bywają nazywane potocznie chwytami retorycznymi. Wśród tropów wymieniamy metafory, metonimie (zamiennie), hiperbole, porównania (nieraz rozbudowane do postaci peryfraz: porównań szeroko omówionych), definicje retoryczne, epitety i wiele innych. Stosowane w języku, mogą służyć manipulowaniu odbiorcą i poniżeniem obiektu ataku. Warto wskazać użycie niektórych z nich.
Metafory są stosunkowo najczęściej używane. Przykładem metafory militarnej jest belka „Inwazja na Europę trwa” – chodzi o kryzys imigracyjny (wydanie z 1 X). „Niemiecki dyktat w sprawie migrantów” to metafora paktu imigracyjnego, która ma wywołać skojarzenia z czasami dyktatury nazistowskiej w Niemczech (metoda skojarzeniowa; 3 X). Metafory bywają używane w celu skonstruowania figur myśli, takich jak ironia czy sarkazm: tak było w tym samym wydaniu, gdzie mówiono o „politycznej turystyce Trzaskowskiego” w celu wyśmiania go i insynuacji, że nie zajmuje się miastem. Metaforą w służbie potocyzacji, a tym samym lekceważenia, posłużono się w opisie Marszu Miliona Serc: „frekwencyjna klapa”.
Stosunkowo groźnym mechanizmem manipulacji jest przeniesienie znaczenia przenośnego, metaforycznego na poziom dosłowny. W „Wiadomościach” stosowano to bardzo często w celu insynuacji. I tak np. przenośne słowa Tuska: „Uroczyście przed wami unieważniam to referendum!” – potraktowano jako dosłowne, manipulując intencją polityka.
Wśród porównań odnotowujemy m. in. belkę „Pakt Tusk-Putin przeciw NATO” (4 X). Samo określenie jest konstruktem propagandowym wyprowadzonym ze spiskowej teorii „resetu”. Zwraca jednak uwagę użyty trop: jest to porównanie (w implikaturze) to „Paktu Ribentropp-Mołotow”, co ma dowodzić rzekomej zdrady Tuska.
Odrębną sprawą są hiperbole, które w programie stosowano nagminnie. Chwyt polega na wyolbrzymieniu rzeczy i zjawisk, przypisaniu im za pomocą języka znacznie większego znaczenia niż faktyczne. Wyolbrzymiać można słownie: „dwucyfrowe bezrobocie” za Tuska, „bezprecedensowe wsparcie” (PiS), „ogromny marsz” (Parada Pułaskiego) itd. Ale wymowa hiperboliczna bywa osiągana także przez stosowny kontekst: tak było w wydaniu z 4 X, gdzie materiał „Gangi migrantów paraliżują Francję” stanowił hiperbolę, wyolbrzymienie imigranckiego zagrożenia opowiedzianego w materiałach poprzednich. Jego ostrość, brutalne zdjęcia strzelanin, miało wzmocnić wymowę tych materiałów.
Odnotujmy także hiperbolę w obrazie: są to wielokrotnie pokazywane zdjęcia z udziałem migrantów, wykorzystywane w omawianym okresie permanentnie. Hiperboliczne było już samo uporczywe powtarzanie tych zdjęć, ale także ich brutalność, pokazywanie wyłącznie zachowań najbardziej groźnych, ostentacyjnie agresywnych i złych.
Epitety (czyli wyzwiska) najłatwiej prześledzić na przykładzie prezentacji wizerunku Tuska – nazywanego „Fuhrerem opozycji”. Nieraz wykorzystywano peryfrazę: „rzecznik niemieckiego porządku” lub „zdarta płyta Tuska” w odniesieniu do oceny wypowiedzi tego polityka, ani razu rzetelnie nie zacytowanych. Epitety wymierzano też w Agnieszkę Holland i w jej film, nazywany na ogół „haniebnym paszkwilem”.
Powyżej przywołano tylko wybrane tropi i figury. Słowniki terminów literackich i podręczniki do retoryki wymieniają ich co najmniej sto kilkadziesiąt. Uważna analiza tropologiczna „Wiadomości” tylko z tego okresu mogłaby być przedmiotem odrębnego, bardzo obszernego opracowania i z całą pewnością wykracza poza ramy niniejszego raportu. Dodajmy jednak, że programy informacyjne powinny unikać metaforyki w ogóle, na rzecz przeźroczystego stylu informacyjnego. Metaforyczność nie ma nic wspólnego z informacją.
4.2. Retoryczne mechanizmy treści – są w istocie szerszymi konstrukcjami myślowymi, które służą przede wszystkim budowaniu wspólnot w celu nakłaniania do działania lub choćby określonego sposobu myślenia. Można do nich zaliczyć wspólne ośmieszanie przeciwników, wspólnotę strachu i zagrożenia, wspólnotę działania. Zalicza się do nich również wspomniana wyżej figura wroga, która konsekwentnie, a nie tylko doraźnie stosowana, jest immanentną cechą propagandy systemów totalitarnych.
Samo budowanie wspólnot jeszcze nie jest szkodliwe – jest bardzo częstym działaniem w ramach komunikacji społecznej, dla której poczucie wspólnoty jest bardzo ważne. Na poziomie retorycznym robi się to poprzez podkreślanie wspólnego działania, wspólnych celów. Wyszukuje się argumentów adresowanych do możliwie najszerszego grona. Oddziałuje się nie tylko za pomocą argumentacji racjonalnej czy wolicjonalnej, ale także emocjonalnej na zbiorowość, która – w całości lub przynajmniej większości – zdaje się owe emocje podzielać.
Na poziomie języka podkreśla się tą zbiorowość zaimkami osobowymi w liczbie mnogiej, zwrotami bezpośrednimi do publiczności jako wspólnoty, czasownikami formie 1. lub 2. osoby w liczbie mnogiej. Wszystko to może być manipulacji, jeśli służy złym i skrytym celom. W „Wiadomościach” budowano wspólnotę strachu i zagrożenia przeciwko: imigrantom z Afryki, Unii Europejskiej, Niemcom i Rosji, politycznym oponentom. Doprowadziło to ostatecznie nawet do aktów przemocy fizycznej: w badanym okresie np. do pobicia posła Budki i zniszczenia mu telefonu. Próbowano także budować wspólnotę działania – tak należy odczytywać propagandę referendalną (ostatecznie nieskuteczną). Wspólnotę ośmieszenia próbowano budować przeciwko innej wspólnocie – uczestniczącej w Marszu Miliona Serc.
4.3. Erystyka i kłamliwa argumentacja to zjawiska nieco bardziej złożone. Same chwyty erystyczne, opisane przez sofistów i później Arthura Schopenhauera, stanowią w istocie sztuczki słowne, które służą pognębieniu przeciwnika w dyskusji. Najlepiej badać je w dyskusji, ale są też widoczne w jednokierunkowym przekazie, takim jak „Wiadomości”.
Nadużywano chwytu zwanego „retorsio argumenti”. W wydaniu z 20 IX, w materiale atakującym film Holland reporter pyta: „Jaki jest cel filmowej propagandy? Pokazywanie jakiegoś dziwnego obrazu Polski jako Polski ksenofobicznej, rasistowskiej?” Jest to klasyczne odwrócenie argumentu od autorów „Wiadomości”, którzy sami tworzą propagandowy obraz Polski. W wydaniu z 23 IX stosuje się ten chwyt przewrotnie: atakuje się niewydolną rzekomo gospodarkę Niemiec, odwracając argument zawarty w określeniu Polnische Wirtschaft. W wydaniu z 6 X atakuje się Holandię i Brukselę za rzekome „łamanie praworządności” (zamieszki piłkarskie, etc.), a służy to odwrócenie uwagi od władzy PiS, łamiącej praworządność regularnie, wg licznych analiz prawnych.
Równie często używa się uogólnień, jak np. gdy pokazuje się jakieś uroczystości czy propagandowe eventy władzy jako wydarzenia dotyczące wszystkich: tak było w przypadku 84. rocznicy napaści ZSRR na Polskę czy wreszcie relacji z koncertu z Suwałk. Pokrewny chwyt, jakim jest rozszerzenie tematu poza nieuprawnioną granicę zastosowano np. w wydaniu z 17 IX, gdzie rozciągnięto zawartość dokumentu o strategii obronnej (zresztą kłamliwie zinterpretowanego) na całość działań rządu PO-PSL (wspomniany „reset”).
W materiale z tego dnia dokonano zresztą więcej manipulacji przez erystykę. Przede wszystkim: wnioskowania z rozproszonych i fałszywych przesłanek – z winy owej strategii obronnej Rosjanie mieliby zaatakować Polskę, wcześniej zaatakowali Ukrainę, tam pomordowali licznych Ukraińców w Buczy i w Irpieniu, ergo: Lublin czy Białystok miały być drugą Buczą z winy Tuska. Rozumowanie jest całkowicie nielogiczne, tworzy całość tylko pozornie.
Po pierwsze: wspomniana „linia obrony” to tylko teoretyczne rozważanie najgorszego wariantu, do jakiego Polska mogła być zmuszona, a więc jest kolejny chwyt: pars pro toto (część zamiast całości) – w służbie kłamstwa. Po drugie: Rosjanie dokonali mordów w Buczy, wycofując się z tego terytorium, przepędzeni z Kijowa. Po trzecie: nie istniały i nie istnieją bezpośrednie dowody planowania ataku na Polskę; są one wyprowadzone ze słów Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku na wiecu w Tbilisi, będące polityczną oceną sytuacji i osobistym poglądem tego polityka (nieuprawniona nadinterpretacja). Nie ma żadnych dowodów na to, że Lublin miałby być drugą Buczą. Zresztą to przypuszczenie, hipoteza – a nie informacja.
4.4. Mechanizmy dyskredytacji manipulacyjnej.
Zjawisko rozpoznał i opisał prof. Mirosław Karwat . Polega ono na pozbawieniu odbiorcy kredytu zaufania do osoby atakowanej za pomocą argumentów fałszywych, pozornych, a jeśli nawet prawdziwych, to nieistotnych dla sprawy i celu, w jakich się atakuje. Dyskredytujemy, dokonując amputacji lub imputacji cech, a więc bezprawnego ich odmawiania lub przypisywania, czyli insynuowania. Jest ona przeciwieństwem dyskredytacji programowej, gdzie adwersarza krytykuje się uczciwie, oceniając jego działanie lub poglądy na podstawie rzetelnej wiedzy i prawdziwych przesłanej dla dobra wspólnego (w tym także tej osoby). Uczciwą dyskredytacją byłaby np. krytyka czyichś poglądów ekonomicznych, gdy udowodni się racjonalnie, że mogą one być przyczyną wzrostu inflacji lub spadku PKB. Nieuczciwą zaś – atakowanie tego człowieka za to, że miał babkę Żydówkę lub ojca w Urzędzie Bezpieczeństwa.
Istnieje co najmniej dziewięć skodyfikowanych sposobów dyskredytacji osobistej i cztery sztandarowej. Wszystkie one były powszechnie stosowane w „Wiadomościach” w badanym okresie, więc ilustrację zjawiska trzeba przedstawić w skrócie.
I tak np. argument o tym, że Agnieszka Holland miała ojca w aparacie bezpieczeństwa PRL, stanowi dyskredytację biograficzną – stosowaną zresztą przez prawicę wobec całych środowisk (por. publikacje Kani, Marosza i Targalskiego z cyklu Resortowe dzieci). Fakt ten nie musi mieć żadnego znaczenia dla twórczości Holland, wielokrotnie nagradzanej i dowartościowanej. Oskarżenia dzieci z powodu tego, kim byli albo co robili ich rodzice, jest bezpodstawne, bo nie ma żadnego dowodu, że dzieci zawsze kontynuują wybory rodziców albo mają taki sam charakter. Sama Holland była także dyskredytowana moralnie, za rzekome atakowanie „polskiego munduru”, godzenia w wizerunek i bezpieczeństwo Polski.
Podobny charakter mają oskarżenia Tuska o domniemaną zdradę Polski na rzecz Rosji i Niemiec. W wydaniu z 12 X zacytowano Kaczyńskiego, który tak ocenił Tuska: „roztrzęsiony, w istocie biedny człowiek, który tak się nadaje na premiera mniej więcej jak ja do skoku wzwyż” (tu porównanie z jednoczesną ironią). Zabieg jest dyskredytacją psychologiczną, insynuowaniem emocjonalnej słabości polityka, jego pogubienia. Uwagi o wymiętej koszuli i kartce to dyskredytacja estetyczna. Stwierdzenie, że się nie nadaje lub insynuacje, że na czymś się nie zna, to także dyskredytacja poznawcza. Notabene: tej dyskredytacji Kaczyński i Macierewicz dokonali już po wyborach wobec wyborców KO i Trzeciej Drogi, insynuując, że nie byli świadomi, na kogo głosowali, że nie rozpoznali zagrożeń.
Warto wspomnieć jeszcze o dyskredytacji wulgarno-ekonomicznej, przy pomocy której atakowano w „Wiadomościach”. Tuskowi insynuowano, że otrzymał od Putina wazon ze złotem i srebrem (oskarżenie Morawieckiego z „debaty” w TVP), a w szerszej perspektywie, że czerpie korzyści z działania na rzecz Niemiec. Tej samej argumentacji użyto wobec Agnieszki Holland, oskarżając ją, że korzystała z finansowania z warszawskiego ratusza, a także Niemiec (wobec tych ostatnich dyskredytacja historyczna sztandaru: ta sama telewizja miała gloryfikować nazistów a obrażać Polaków w serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”).
Wreszcie jako dyskredytację należy określić ataki na marszałka Senatu Grodzkiego, którego w „Wiadomościach” 16 IX przedstawiono jako kłamcę, oszusta i łapówkarza (cytat z Elżbiety Witek, marszałek Sejmu). Materiały atakujące tego polityka były zawarte były także w późniejszych wydaniach. Dokonano tu dyskredytacji pseudoprawnych – kryminalizacji działań przez insynuowanie przestępstw, które nie zostały potwierdzone w toku postępowania prawnego, zakończonego prawomocnym procesem sądowym. „Wiadomości” pokazywały jedynie pozbawione wiarygodności, spreparowane wypowiedzi rzekomych pacjentów profesora Grodzkiego, bez potwierdzenia w niezależnych od siebie źródłach.
ZAKOŃCZENIE
Przykłady zawarte w bardzo obfitym materiale badawczym można by mnożyć. W niniejszym opracowaniu – z konieczności krótkim – przywołano jedynie najważniejsze mechanizmy manipulowania odbiorcą, które mogłyby być rozwinięte na każdej z wymienionych płaszczyzn. Badaniem „Wiadomości” zajmowali się i zapewne będą się zajmować językoznawcy, retorycy, socjologie, psychologowie (zwłaszcza w zakresie psychologicznych mechanizmów odbioru telewizji), wreszcie etycy. Szczegółowe, codzienne obserwacje członków Towarzystwa Dziennikarskiego, wreszcie tygodniowe analizy manipulacji (autorstwa prof. S. Jędrzejewskiego, dr. K. Grzegorzewskiego) pokazują jednak skalę oszustwa, jakiego w okresie przedwyborczym dopuścili się wobec widzów autorzy najważniejszego programu informacyjnego w telewizji publicznej.
Te analizy i obserwacje prowadzą do szerszych wniosków.
Po pierwsze, program ten niemal całkowicie stracił swoją wartość informacyjną – a jest to podstawowy cel serwisu informacyjnego. Informacja jako taka występowała szczątkowo i nic nowego nie wnosiła. Potwierdziło się empirycznie założenie Zespołu Monitoringu Towarzystwa Dziennikarskiego, że „Wiadomości” nie mają charakteru informacyjnego, że jest to program perswazyjny.
Po drugie, wszystkie przekazy, nawet jeśli wydawały się neutralne lub miały polityki nie dotyczyć, były podporządkowane celom politycznym. Nawet tzw. informacje miękkie (infotainment) albo pozytywne stawały się pretekstem do pochwał pod adresem władzy i ataków na opozycję, nawet jeśli związek tych informacji z opozycją czy władzą był słaby lub żaden. Nawet w sprawie wypadku drogowego władza musiała się pochwalić swoją sprawczością i operatywnością. Nawet sprawę zamieszek po meczu w Holandii władza musiała wykorzystać w swojej propagandzie wyborczej, a przy okazji jako pretekst do szczucia Polaków na jeden z krajów Europy Zachodniej.
Po trzecie, przekazy były w stu procentach kompatybilne z przekazem partyjnym PiS i w całości miały spełniać oczekiwania władzy. Niemal zawsze reporter ogłaszał jakieś tezy lub wygłaszał opinię, bo tak powiedział Jarosław Kaczyński lub jakikolwiek inny polityk PiS (najbardziej wymowne jest wierne powielenie narracji prezesa Glapińskiego w newsie o stopach procentowych). Dowodzą tego obserwacje innych mediów kontrolowanych przez władzę, a przede wszystkim wypowiedzi i zachowania jej przedstawicieli.
Po czwarte wreszcie, w omawianym okresie „Wiadomości” zdominowała propagandowa zasada powtarzalności (której znaczenie dostrzegał Josepf Goebbels, twórca propagandy III Rzeszy). Uporczywa powtarzalność prowadziła do złamania innych, prawdziwych zasad rządzących informacją: ekonomii, bliskości, istotności, aktualności, wreszcie lokalności (o etyce dziennikarskiej nie wspominając). Powtarzano dosłownie wszystko i na każdej płaszczyźnie:
- tematy (imigranci, bezpieczeństwo militarne, zapora)
- ataki na te same podmioty (Tuska, PO i KO, UE, etc. – może nieznacznie uzupełniając listę, np. o PSL)
- te same newsy i nawet taka sama ich zawartość (setki, obrazki, przebitki- recycling informacyjny); nawet paski były zbieżne lub identyczne, co jest autoplagiatem;
- identyczne klisze językowe i mechanizmy manipulacji treściowe, werbalne i niewerbalne, jedynie eskalowane i czasem uzupełniane.
W raporcie nie uwzględniono rażących braków w zakresie warsztatu dziennikarskiego.
W rezultacie z „Wiadomości” jako programu informacyjnego niczego nie można było się dowiedzieć.
Opisane działania nie mają żadnego innego celu i sensu, poza propagandowym. Kłamstwa i insynuacje pod adresem konkretnych osób fizycznych i organizacji czy instytucji, mogą być zapewne przedmiotem postępowania sądowego o zniesławienie w trybie cywilnym. Wciąż jednak problemem pozostają szkody wywołane takim działaniem w przestrzeni publicznej – przede wszystkim wśród odbiorców manipulowanych i ogłupianych takim przekazem. Powoduje on dalsze pogłębienie społecznych podziałów, dezintegrację rodzin, grup społecznych i środowisk, eskalację agresji i nienawiści, słowem – gwałtowne i stałe obniżanie norm społecznych.
O ile można różnie oceniać skuteczność przekazu propagandowego, to z całą pewnością w przypadku tego programu o dziennikarstwie, jego regułach i etyce – mówić nie można - pisze dr Krzysztof Grzegorzewski, Katedra Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytet Łódzki.
Kto w Towarzystwie Dziennikarskim?
Towarzystwo Dziennikarskie to grupa niezależnych – jak sami siebie określają - publicystów i dziennikarzy. Na czele stoi Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej”, członkami są m.in. Jacek Żakowski, Andrzej Krajewski, Andrzej Jonas, Artur Domosławski, Jan Ordyński, Dorota Warakomska i Cezary Łazarewicz.
Według danych Nielsen Audience Measurement we wrześniu br. główne wydanie „Wiadomości” miało średnio 2,4 mln widzów (5 proc. mniej niż przed rokiem), z czego 1,69 mln w TVP1, 679,1 tys. w TVP Info, a 31,7 tys. w TVP Polonia. „Wiadomości” były liderem oglądalności wśród programów informacyjnych, miały o 182,5 tys. widzów więcej niż „Fakty” TVN.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Od kilku lat Telewizja Polska ze względu na treści emitowane w TVP Info i programach informacyjnych jest wśród najgorzej ocenianych mediów w kraju. W niedawnym sondażu państwowego instytutu CBOS działalność Telewizji Polskiej negatywnie oceniło 45 proc. Polaków, a dobrze 39 proc. TVP i Radio Maryja jako jedyni nadawcy zanotowali więcej ocen krytycznych niż pozytywnych, dużo lepiej zostali ocenieni TVN i Polsat.
W marcowym sondażu Ipsos 69 proc. Polaków uznało, że "Wiadomości" TVP nie pokazują prawdy o wydarzeniach w kraju. Program najbardziej wiarygodny jest dla zwolenników PiS, osób w wieku ponad 60 lat i z wykształceniem zawodowym. Z kolei w badaniu na potrzeby raportu Reuters Institute 47 proc. Polaków stwierdziło, że nie ma zaufania do informacji z Telewizji Polskiej, a przeciwną opinię wyraziło 28 proc. TVP wypadała najgorzej w zestawieniu obejmującym czołowych nadawców telewizyjnych, radiowych, marki prasowe i internetowe.
Dołącz do dyskusji: 33 dni monitorowania „Wiadomości”. Wnioski? „Szczucie na Tuska, opozycję i imigrantów”
W poniedziałek i we wtorek o wyborach mówiono czysto informacyjnie. Ewidentnie nie dotarł przekaz dnia. Przez te dwa dni mówiono za to o spisku w referendum. Później najwidoczniej nawet w TVP uznano, że referendum było bez sensu i nie było o nim więcej materiałów.
Ale od środy wróciły znane tematy: Tusk, opozycja, Niemcy, UE, migranci. W wiadomym kontekście.
Tak swoją drogą materiał o Petru wyjątkowo haniebny - nawet jak na tvp.
Także ten... Jak ktoś liczył na zmiany w Wiadomościach to raczej się nie doczeka. Postanowili grać jak orkiestra na Titanicu