SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

11 razy mniej materiałów w mediach o wojnie w Ukrainie. „Po newsach czas na pogłębianie tematów”

W polskich mediach tradycyjnych, internetowych i portalach społecznościowych ukazało się w ubiegłym roku ponad 5 mln 800 tys. materiałów dziennikarskich i wzmianek na temat wojny w Ukrainie. Rok wcześniej 64 mln. - Media rządzą się takim prawem, że jeżeli nic się nie zmieniło to nie ma tematu, a front się ustabilizował w listopadzie 2022 roku - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Potocki z “Dziennika Gazety Prawnej” i zaznacza, że mniejsza liczba publikacji przełożyła się na wzrost ich poziomu.

Wołodymyr Zełenski, Fot. screen: YT Kancelarii PremieraWołodymyr Zełenski, Fot. screen: YT Kancelarii Premiera

Z danych PSMM Monitoring & More wynika, że w Polsce w okresie od 24 lutego 2023 roku do 22 lutego 2024 w mediach tradycyjnych, internetowych i portalach społecznościowych ukazało się  ponad 5 mln 800 tys. materiałów dziennikarskich i wzmianek na temat wojny w Ukrainie.

To ponad jedenaście razy mniej niż przez cały pierwszy rok od ataku Rosji na Ukrainę, kiedy pojawiło się ponad 64 mln publikacji i wzmianek (dane zebrano z ponad 1 tys. tytułów prasowych, 5 mln polskojęzycznych portali internetowych, mediów społecznościowych oraz 100 stacji radiowych i telewizyjnych).

Szczególny spadek widoczny jest w mediach tradycyjnych, gdzie pojawiło się ok. 199 tys. publikacji. W mediach społecznościowych w dyskusjach temat wojny w Ukrainie przywoływany był w ponad 5 mln wzmianek – to również ogromna różnica w zestawieniu z ubiegłym rokiem, kiedy wpisów na ten temat było prawie 54 mln. 

- Znaczny spadek zainteresowania mediów (i odbiorców) tematem wojny w Ukrainie, jest niestety dość naturalnym procesem. W efekcie długotrwałej ekspozycji na silne bodźce, jakimi były w tym przypadku przekazy odnoszące się do sytuacji za naszą wschodnią granicą, szczególnie w początkowym okresie trwania konfliktu, doznaliśmy swego rodzaju odwrażliwienia, uodpornienia się na owe bodźce. Temat wojny uległ spowszednieniu, nie budzi już takich emocji, jak w pierwszych miesiącach jej trwania, a współczesne media potrzebują dość silnych impulsów, którymi oddziałują na swoich odbiorców – mówi dla portalu Wirtualnemedia.pl dr Paulina Czarnek-Wnuk, medioznawczyni z Uniwersytetu Łódzkiego.

Jak silnym bodźcem była inwazja Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, może świadczyć to, że tylko w lutym 2022 roku udział artykułów na temat wojny w Ukrainie na tle wszystkich publikacji wyniósł 35,4 proc. 

Nie ma newsów, nie ma tematów. Tak działają media

Michał Potocki z “Dziennika Gazety Prawnej”, który zajmuje się tematami politycznymi, gospodarczymi i społecznymi w Ukrainie (gdzie bywa przynajmniej raz na kwartał), wyjaśnia, że w pewnym momencie zabrakło newsów. - Da się odczuć większe zmęczenie tematem, ale też dynamika wydarzeń jest znacznie niższa. O ile na początku, mniej więcej do kwietnia, linia frontu nie była ustabilizowana i codziennie coś się działo, o tyle cały ubiegły rok, od momentu wyzwolenia Chersonia - co nastąpiło w listopadzie 2022 roku, linia frontu nie zmienia się. Po jednej stronie padł Bachmut, teraz Awdijiwka, z drugiej strony Ukraińcy odbili część terytorium w obwodzie zaporoskim, odrzucili rosyjską flotę na wschodnią część akwenu Morza Czarnego, ale generalnie ten front się ustabilizował, więc jest mniej pretekstów newsowych do tego, żeby pisać na bieżąco o sytuacji na froncie. Media rządzą się takim prawem, że jeżeli nic się nie zmieniło, to nie ma tematu – mówi Potocki. 

CZYTAJ TAKŻE: Większość Polaków dalej śledzi newsy o wojnie w Ukrainie. Widać jednak zmęczenie tematem

Paulina Czarnek-Wnuk jest współautorką badań, pokazujących, że spadek zainteresowania tematyką wojny w Ukrainie nastąpił bardzo szybko. - Ów spadek częstotliwości publikacji dotyczy zarówno przekazów o charakterze informacyjnym, jak i publicystycznym. Prowadzone przeze mnie wspólnie z dr Kingą Sygizman z Uniwersytetu Łódzkiego badania odnoszące się do tematyki uchodźczej w reportażach radiowych stworzonych po wybuchu wojny w Ukrainie pokazały, że ów spadek widoczny był już w pierwszych miesiącach po rozpoczęciu konfliktu – zaznacza Czarnek-Wnuk.

Michał Potocki opowiada, jak w miarę trwania konfliktu sam pisał coraz mniej i podkreśla, że mniejsza liczba materiałów o Ukrainie ma swoje dobre strony. - W pierwszych miesiącach inwazji to były dwa teksty dziennie do papierowego wydania. Jeden dotyczący sytuacji bieżącej na froncie, a drugi problemowy. Później już tylko jeden dziennie, a teraz bywają wydania, że piszę o innych tematach niż wojna rosyjsko-ukraińska. Natomiast są też plusy takiego stanu rzeczy. W lutym 2022 roku na Ukrainę pojechała cała masa dziennikarzy, nie tylko z Polski, ale też z innych państw. Duża część nie dysponowała przesadną wiedzą na temat Ukrainy, a teraz zostali ci, którzy tym krajem zajmowali się wcześniej albo ci, którzy zajmują się sytuacją nie tylko z doskoku, ale głębiej. Efektem jest wzrost przeciętnego poziomu publikacji na temat Ukrainy w różnych mediach: elektronicznych, papierowych i innych – mówi Potocki.

Jak dziś media powinny informować o wojnie w Ukrainie?

Dziennikarz mówi o tym, jak dziś pokazywać temat wojny na Ukrainie. - Powinniśmy szukać pogłębienia, na tym polega generalnie filozofia “Dziennika Gazety Prawnej”. Na wychodzeniu od newsa i próbie dostarczenia czytelnikowi głębszej analizy. Podejrzewam, że połowa autorów, która pisze do papierowego wydania GDP zajmuje się tematyką ukraińską, bo kontekst ukraiński jest w wielu tematach obecny. Jeśli spojrzeć na ostatnie dwa lata to nie było u nas autora, który nie napisałby tekstu o Ukrainie, albo czegoś w kontekście ukraińskim, bo to kwestie uchodźców w Polsce, służba zdrowia, szkolnictwo, polityka wewnętrzna polska, która momentami była przesycona elementami ukraińskimi – wymienia i zaznacza, że zawsze była, jest i będzie grupa czytelników, zainteresowana analizą i pogłębioną informacją.

CZYTAJ TAKŻE: Mateusz Lachowski nowym korespondentem Telewizji Polskiej w Ukrainie

O pogłębionych materiałach i wykorzystywaniu form dziennikarskich do zaangażowania użytkowników mediów, mówi też Paulina Czarnek-Wnuk. - Myślę, że w obecnej sytuacji rolą dziennikarzy jest m.in. takie prezentowanie wątków odnoszących się do wojny, by odbiorców niejako ponownie uwrażliwić, otworzyć na tę problematykę. I taką właśnie funkcję pełnić mogłyby np. reportaże przybliżające jednostkowe historie, z którymi odbiorcy mieliby szansę się niejako utożsamić, w tym dokumenty interaktywne, angażujące użytkowników – wyjaśnia. 

- Postawiłabym na pogłębione materiały pokazujące wojnę przez pryzmat tego, co może bezpośrednio dotyczyć polskiego odbiorcy. Przykłady dobrych praktyk w tym zakresie można spotkać chociażby w działaniach grupy Outriders tworzącej interaktywne opowieści dokumentalne, podcasty czy magazyn prezentujący raz w tygodniu w formie newslettera informacje pomijane w mediach głównego nurtu – wskazuje medioznawczyni. 

Polacy i Ukraińcy w jakimś sensie przyzwyczaili się do wojny

O tym, w jakim nastroju są czytelnicy, widzowie i słuchacze mediów (co powinni wziąć pod uwagę twórcy materiałów o Ukrainie) mówią wyniki badania Ipsos: 24 proc Polek i Polaków spodziewa się zakończenia wojny w 2024 roku, podczas, gdy rok wcześniej takie podejście deklarowało 42 proc.  Wojnę zaczęliśmy więc traktować jako pewien stan, w którym trzeba się urządzić i żyć. 

- W Ukrainie widać podobne urealnienie postaw. Dużo mniejsza grupa Ukraińców spodziewa się, że wojna potrwa tygodnie czy miesiące, a coraz więcej zaczyna odpowiadać, że to jest kwestia kilku lat. To jest efekt spowolnienia odbijania terytoriów, a właściwie zatrzymania tego procesu, bo na odbiciu Chersonia się skończyło. A skoro front się nie rusza, to trudno oczekiwać, że nagle coś się takiego wydarzy, że nagle Ukraińcy odzyskają Krym, Donieck, Ługańsk, Mariupol i coraz więcej ekspertów się spodziewa, że wojna będzie długotrwała. Mam wrażenie, że przynajmniej do wyborów prezydenckich w Stanach nawet sami Rosjanie nie podejmą decyzji co dalej. Będą kontynuować działania, które obserwujemy, licząc na to, że będą mogli z lepszych pozycji negocjować, bądź w większym zakresie narzucić swoją wizję przyszłego zamrożenia konfliktu. Ta wiedza po woli dociera do opinii publicznej – wyjaśnia Michał Potocki.

CZYTAJ TAKŻE: Ekspert: gdyby Joe Biden naprawdę pomógł Ukrainie, wojna już by się skończyła

Dane (dotyczące coraz mniejszej liczby medialnych informacji o wojnie w Ukrainie) pokazują, że dynamiczny rynek informacji na bieżąco reaguje na to, że Polacy i Ukraińcy w jakimś sensie przyzwyczajają się do wojny. - Proces przyzwyczajania się, bardzo mnie zaskoczył, jeśli chodzi o jego tempo. Wyjechałem z Ukrainy na przełomie lutego i marca 2022 roku, a wróciłem pod koniec marca i wystarczyły trzy tygodnie, żeby skala dostosowania do nowych realiów mnie uderzyła

Z każdą moją wizytą w Kijowie coraz mniej widać, że to miasto objęte wojną. Oczywiście ona jest, dostrzegalna. Widać ją po bardzo wyraźnym zubożeniu społeczeństwa, po ograniczeniach prohibicji, godziny policyjnej, punktach kontrolnych, sprawdzaniu dokumentów - długo sprawdzano je na wejściu i na wyjściu z dworców, później już tylko na wejściu, dużej liczbie osób bez kończyn na ulicach, upadających zakładach. To wszystko jest, ale ludzie się dostosowują, starają się żyć. Z uszczuplonych dochodów zasilają zbiórki na armię. To przyzwyczajenie można porównać do życia z depresją. Bywają okresy lepsze i gorsze, ale depresja jest cały czas w tle i ona nigdzie nie ucieknie, dopóki jej się nie wyleczy. I tak samo jest z tą wojną, ona może mieć różne epizody, być mniej lub bardziej natężona i widoczne w zależności od regionu, ale ona nie zniknie, dopóki nie nastąpi pokój – podsumowuje Potocki i zaznacza, że jego zdaniem w tym roku nie nastąpi.

Dołącz do dyskusji: 11 razy mniej materiałów w mediach o wojnie w Ukrainie. „Po newsach czas na pogłębianie tematów”

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ile można
Ludzie mają już dość oglądania, słuchania i czytania o tej wojnie.
odpowiedź
User
Tytus de Zoo
Ileż można cyrkowców oglądać, u braci kabareciarz Zydłeński, u nas klaun Hołownia...
odpowiedź
User
aa
Czytelnikom po prostu obrzydło czytanie gniotów, które serwujecie 50x na dzień.
I bardzo dobrze, że ludzie mają was w pompie.
odpowiedź