SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Listy do czytelników wybranych pism sprytnym, choć ryzykownym ruchem Andrzeja Dudy

Zwracanie się do czytelników czy widzów tylko wybranych  mediów zazwyczaj jest ryzykowne i należy tego unikać. Sprytny ruch czy  nieudolna próba skupienia na sobie uwagi, a może zapowiedź polityki informacyjnej kancelarii prezydenta? - listy Andrzeja Dudy do czytelników „Gazety Wyborczej”, „Gazety Polskiej” i „Super Expressu” oceniają dla Wirtualnemedia.pl menedżerowie z agencji public relations i specjaliści od kreowania wizerunku.

W 2015 roku "Gazeta Polska" i skupione wokół niej Kluby "Gazety Polskiej" wspierały startującego w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudę W 2015 roku

Andrzej Duda, zaprzysiężony już prezydent Polski napisał listy do czytelników prasy - pierwszy do odbiorców „Gazety Polskiej”, drugi - „Gazety Wyborczej”. Pierwszym dziękował za wsparcie, drugich poprosił o pomoc w odbudowywaniu wspólnoty społecznej. W mocno skróconej wersji korespondencję opublikował też „Super Express”, natomiast nie otrzymał jej „Fakt”, tak samo jak wszystkie poza „GW” dzienniki i tygodniki opiniotwórcze.

Część rozmówców Wirtualnemedia.pl, wśród których są eksperci z agencji public relaions i osoby zajmujące się wizerunkiem, uważają takie działanie nowego prezydenta za dobre, słuszne i przemyślane posunięcie. Inni są bardziej sceptyczni w ocenie działań komunikacyjnych Andrzeja Dudy.

Marek Wróbel, prezes agencji Neuron PR ocenia, że to dobry, a także sprytny ruch, głównie ze względu na dobór adresatów. - „Gazeta Polska” i jej czytelnicy to środowisko bardzo zwarte i zaangażowane. To nie jest taka sobie grupa - to niemalże armia, która nie tylko pomogła wygrać wybory, ale i była z kandydatem od początku, kiedy nikt nie dawał mu jeszcze szans. I teraz, w przeddzień zaprzysiężenia, prezydent pokazał, że nie zapomniał o „grass roots” i co im zawdzięcza - uzasadnia Wróbel. W jego opinii wybór z kolei „Gazety Wyborczej” był podyktowany innymi, ale również czytelnymi przesłankami. - To nadal centrum intelektualne strony przeciwnej, także z zaangażowanymi czytelnikami, choć nie tak aktywnymi jak ci „Gazety Polskiej”. I Andrzej Duda, pisząc do niego, po pierwsze pokazuje, że rozumie, kto jest mózgiem i sercem, a po drugie - demonstruje odmienność od swojego poprzednika, którego na taki gest nie tylko nie byłoby stać, ale także zapewne nie przyszedłby mu do głowy. Jest to także forma zaszachowania „GW” - przyjazna forma i deklaracja ponadpartyjności to coś, do czego doprawdy trudno się przyczepić... - uważa Marek Wróbel.

To sprytny ruch także z powodu formy kontaktu z obywatelami czyli listu. - Jest to forma najbardziej osobista z dostępnych prezydentowi. Zakładam, że na przykład felieton odpada, bo nie licuje z powagą Pałacu. Andrzej Duda najzwyczajniej pokazuje ludzką twarz. Poza tym list trudniej "hejtować" niż np. wywiad, nie mówiąc o orędziu - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marek Wróbel.

Pozytywnie do podjętych przez Andrzeja Dudę działań odnosi się również Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku politycznego. Jego zdaniem list prezydenta był przemyślany i celowy. - Po pierwsze: list pojawił się przed zaprzysiężeniem (cel polityczny a głównie PR-owy ze względu na zbliżające się wybory parlamentarne), po drugie: jasno określił założenia prezydentury (cel polityczny) i po trzecie: zarysował chęci przyszłego prezydenta do utworzenia wspólnoty Polaków zjednoczonych, niezależnie od poglądów politycznych i różnic światopoglądowych (cel misyjny, górnolotny) - wylicza.

- Uważam, że nośnikami treści listu nie bez kozery zostały „Gazeta Polska” i „Gazeta Wyborcza”. Pierwsza swoich czytelników skupia głównie przy poglądach mocno konserwatywnych, druga zaś proeuropejskich i liberalnych – mówi Bartosz Czupryk.  Dodaje, że to dobry wybór na dziś. - Dlaczego? Ponieważ obejmuje konkretne grupy wyborców, zachowuje medialny, wizualny dystans, ponieważ przez treść pisaną starano się skupić uwagę odbiorcy na przekazie merytorycznym, wybierając takie media, jakie są odpowiednie w danej chwili – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bartosz Czupryk. I dodaje: - Przekonujemy się bardziej do rzeczy, idei, myśli, poglądów, opinii i prawd, pisanych „czarno na białym” do których zawsze można wrócić, odnieść się, w przeciwieństwie do ulotnych słów i zdań, które można zmienić.

W jego opinii w kontekście treści pisanych, merytorycznego przekazu była to właściwa decyzja. - Czy informacja dotrze do wystarczającej liczby wyborców? Bezpośrednio pewnie nie, choć… komentujemy sprawę. Myślę jednak, że jest to dopiero preludium do aktywności medialnej Andrzeja Dudy. Można by sądzić niejedne media i nośniki informacji o stronniczość ale „dziś” to jeszcze nie czas na telewizyjne orędzia - puentuje Czupryk.


Pawel Purski, public affairs consultant z agencji Grayling Poland, uważa, że Andrzej Duda tymi listami w przeciwieństwie do odchodzącego Bronisława Komorowskiego symbolicznie zwraca się do wszystkich Polek i Polaków. Jest szczery. - Nie udaje, że „Wyborcza” go kocha. Utwierdza czytelników „Gazety Polskiej” w ich rewolucyjnej tożsamości, a tych z „Wyborczej” nieco naiwnie uspokaja konstruktywnym przekazem. Koniec końców niewielu zauważy, że listy różnią się treścią, a wielu, widząc bezwład polskiej polityki nawet zgodzi się z nowym prezydentem, że konstytucję trzeba unowocześnić, bo faktycznie nie jesteśmy już w 1997 roku – mówi Purski.

Nieco bardziej sceptyczna w ocenie listu Andrzeja Dudy do czytelników obu gazet jest Agata Laskowska, dyrektor pionu personal branding w agencji Glaubicz Garwolińska Consultants. W jej opinii aktualna okładka „Gazety Polskiej” nie zaskakuje tak samo jak list prezydenta do jej czytelników. - Natomiast korespondencję do „Gazety Wyborczej” odczytuję jako kolejny przejaw chęci podkreślania bycia ponad podziałami politycznymi. Podkreślania za wszelką cenę - mówi Laskowska. Zaznacza, że nie jest przekonana, czy czytelnicy „Wyborczej” uwierzą, a co jeszcze ważniejsze, przyjmą tę swoistą interdyscyplinarność. Jak mówi Agata Laskowska, próba podważenia opinii, że prezydent Duda nie będzie rzecznikiem jedynie środowiska PiS, w efekcie okazała się potwierdzeniem, że podział społeczny (tu czytelników) jednak istnieje. - Pomysł listu był dobry, ale wyszło niezdarnie. Uważam, że lepszym rozwiązaniem byłby wywiad np. dla Telewizji Polskiej. Wystąpienie w TVP to większe dotarcie, zasięg w grupie czytelników obu gazet i na pewno nie można by zarzucić faworyzowania określonych mediów - w tym przypadku media publiczne właśnie temu powinny służyć - ocenia Agata Laskowska.

Z kolei Zbigniew Lazar, prezes i założyciel agencji ModernCorp., twierdzi, że zwracanie się do czytelników czy widzów tylko wybranych  mediów zazwyczaj jest ryzykowne - czy to dla partii politycznych, czy firm prywatnych - i należy tego unikać, zwłaszcza w sytuacjach dla firmy lub partii ważnych, aby nie być posądzonym o nierówne traktowanie wszystkich odbiorców.  - W tym przypadku jednak Andrzej Duda udzielił jednocześnie wywiadu dla PAP - który był adresowany do wszystkich Polaków i w którym obiecał, że zrezygnuje ze stanowiska, jeśli w ciągu roku nie złoży w Sejmie projektów dwóch najważniejszych swoich obietnic -  i dzięki temu nie może być posądzony o preferencyjne traktowanie tych czy innych - zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Lazar.

W jego opinii podziękowania dla czytelników „Gazety Polskiej” są w tym przypadku naturalne, a zwrócenie się do odbiorców „Gazety Wyborczej” jest dobrym ruchem taktycznym i wizerunkowym, zwłaszcza w świetle jednoznacznego zaangażowania się „GW” po stronie Bronisława Komorowskiego, co spowodowało nawet protest dziennikarzy jednego z oddziałów regionalnych. - Na dodatek „GW” musi taki list wydrukować, a jednocześnie nie może sobie pozwolić na zbyt agresywny komentarz odredakcyjny, bo po prostu nie wypada - komentuje Zbigniew Lazar.

Dla Grzegorza Szczepańskiego, CEO agencji H+K Strategies, publikacja obu listów jest zaplanowaną akcją propagandową, której on nie rozumie. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że zastanawiał się, dlaczego Andrzej Duda w ogóle podejmuje jakiekolwiek działania komunikacyjne na dwa dni przed zaprzysiężeniem i zaplanowanym zaraz potem orędziem prezydenckim.

- Cała ta aranżacja zdecydowanie bardziej pasuje do bardzo już historycznej kampanii wyborczej niż do potrzeby zbudowania mocnego prezydenckiego otwarcia. Dziękowanie za głosy poparcia, zapewnienia o gotowości do przejęcia urzędu głowy państwa, wszystko to było odpowiednie zaraz po rozstrzygnięciu wyborczym, ale nie w chwili, gdy prezydent elekt jest już właściwie prezydentem. To powinien być zdecydowany punkt zwrotny w całej kampanii informacyjnej Andrzeja Dudy, swoista chwila prawdy, czy będzie on w stanie świadomie budować swój wizerunek jako męża stanu i prezydenta wszystkich Polaków czy może stanie się dyspozycyjnym urzędnikiem partyjnym, który szczęśliwie zasiadł w fotelu pierwszej osoby w państwie. To chwila, w której należy stosować zasadę „less is more”, ważyć słowa, dozować przekaz tak, by każda wypowiedź odpowiednio „zarezonowała” w opinii publicznej - uważa Grzegorz Szczepański.

Menedżer dodaje, że z tej perspektywy propagandowe listy otwarte do czytelników wybranych mediów rozczarowują. Jedyne logiczne wyjaśnienie tej sytuacji, jakie przychodzi do głowy szefowi H+K Strategies to decyzja wstępującego prezydenta o zaangażowaniu się w kampanię wyborczą do parlamentu po stronie formacji, z której się wywodzi. - Jeśli tak miałoby się stać, to będzie to w mojej opinii najgorsze otwarcie nowego prezydenta w III Rzeczpospolitej. Prezydent Duda zaplanował na czwartek aż cztery oficjalne wystąpienia i myślę, że już po pierwszym będzie wiadomo, czy zagrywka z listami do redakcji „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej” była tylko nieudolną próbą skupienia uwagi na osobie prezydenta elekta na dwa dni przez jego zaprzysiężeniem, czy być może zapowiedzią propagandowej polityki informacyjnej, którą zamierza prowadzić jego kancelaria - podsumowuje Grzegorz Szczepański.

Dołącz do dyskusji: Listy do czytelników wybranych pism sprytnym, choć ryzykownym ruchem Andrzeja Dudy

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
YKK
Jedna, wielka akcja PR-owa. I te jego miny:(
0 0
odpowiedź
User
Mateo
Prezydent Duda nie jest i nigdy nie będzie przydupasem III RP takim jaki był Komorowski.
Lewacy którzy uważają się za właścicieli Polski zrobią wszyscy aby Dudę zmieszać z błotem.
Wierzę w to że lewakom nie uda się tak łatwo zniszczyć Dudę jak udało się z prezydentem Kaczyńskim.
Lewacy za to co robicie odpowiecie przed Bogiem.
0 0
odpowiedź
User
Wojteq
"Dla Grzegorza Szczepańskiego, CEO agencji H+K Strategies, publikacja obu listów jest zaplanowaną akcją propagandową, której on nie rozumie."
Heh, ale wirtualnemedia strzeliły panu Grzegorzowi w stopę tym stwierdzeniem.
0 0
odpowiedź