Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”
Dziennikarz i tłumacz Filip Łobodziński wygrał proces w sądzie pierwszej instancji z internautką, która zarzuciła mu niesamodzielne tłumaczenia tekstów Boba Dylana w książce „Duszny kraj”. - Jako tłumacz jestem obarczony dużą odpowiedzialnością, moja praca musi więc być objęta ochroną - stwierdza Łobodziński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”
Czas najwyższy, by komentujący w sposób pomawiający lub naruszający dobre imię, zaczęli ponosić konsekwencje, także karne.
A w kwestii zamykania.
Idź do dowolnej knajpy, wytypuj jakiegoś osiłka i go obraź a potem wróć i napisz czy udało Ci się uniknąć obicia ryjka.
Nieporównywalna sytuacja.
Dlaczego?
1. Łobodziński mógł odpowiedzieć - nawet pod nazwiskiem - że są to zwyczajne oszczerstwa i że EWENTUALNIE - jeśli będą się powatarzać, to skorzysta z drogi prawnej. Nie przekona do siebie wydawcy? To co to za wydawca który podejmuje decycje na podstawie wpisów z internetu?
Tak robi kulturalny gość, a jako takiego pokazuje nam się go w telewizji.
2. Państwo prawa to nie „knajpka z osiłkami" w której skazuje się internautkę nie dając szasy obrony.
To jest jest jakiś automat, majacy w du.pie podstawowe zasady prawa rzymskiego.
Także czas bardziej na to by sądy zaczeły pracować na swój autorytet, a establiszment nie forsował go jednynie absurdalnym frazesem „wyroków sądowych się nie komentuje”
Ludzie to powinni sami z siebie odczuwać, a nie być tego porugiwani.